Cytat![]()
http://samabell-thephotographiclife.com/
http://digitaljournalist....abell_intro.htm
http://www.youtube.com/watch?v=3pe9jA9RxuY
Sama Abella nie interesują zadania fotograficzne wymagające rozbudowanego sprzętu. Nie nosi ze sobą flesza. „Kłóci się to z moim wyobrażeniem o sensie fotografii", wyjaśnia. Nie używa również blend do podświetlania postaci w cieniu.
Abell usilnie dąży do tego, aby jego fotografie były wierne temu, co widział na własne oczy w chwili wykonywania zdjęcia, „bez najmniejszej nawet manipulacji". I chociaż nie jest fotografem-dokumentalistą, chce, aby jego prace były „w pełni uczciwe".
Abel uznaje fakt, że fotografia jest działalnością opartą na zastosowaniu określonych narzędzi, a uprawiający ją ludzie reprezentują najrozmaitsze postawy i nie wydaje sądów o fotografach, dysponujących najnowszym sprzętem. A przecież, ze względów praktycznych i ekonomicznych, jego własny podręczny zestaw zawiera tylko dwa obiektywy: 28 i 90 mm, dwa aparaty i jeden rodzaj filmu. „Interesuje mnie tylko pewien rodzaj zdjęć i nie potrzebuję do niego sprzętu najnowszej generacji", mówi.
Niewiele brakowało, a Sam Abell, poetycka dusza, artysta z aparatem, chcący robić „wyciszone zdjęcia", nie zdołałby dopiąć celu, jakim było fotografowanie dla czasopism. Jeden z pierwszych tematów, zrealizowanych przez niego dla National Geographic w pierwszej połowie lat 70., o Nowej Fundlandii (styczeń 1974) o mało nie stał się ostatnim.
Redakcja nie zareagowała pozytywnie na większość owych zdjęć, opowiada Abell, i podobnie odebrano kilka kolejnych realizowanych przez niego tematów. „Za spokojne - taką etykietkę przypięto mojej fotografii, a to postawiło sprawę mojej przydatności pod wielkim znakiem zapytania. Zwrócono mi oficjalnie uwagę, żebym się zastanowił nad zmianą stylu", mówi Abell. Doszedł do wniosku, że rozwiązaniem nie będzie wymyślanie nowej formuły samego siebie. „Zamiast tego postanowiłem sprawić, żeby spokój na moich fotografiach wywierał większe wrażenie".
Już jako nastolatek Abell interesował się „siłą wyrazu fotografii jako formy sztuki", po części pod wpływem ojca, nauczyciela geografii, który prowadził klub fotograficzny. W szkole średniej był fotografem i współredaktorem szkolnej gazety i almanachu, które to doświadczenie poszerzyło jego horyzonty. „Wtedy właśnie zafascynowałem się fotografią prasową", wspomina Abell. „Wówczas także doszedłem do wniosku, że relacje między fotografią a publikacją mają charakter intymny. Tym właśnie była dla mnie fotografia - czymś do publikacji. Kiedy pod zdjęciami ukazuje się twoje nazwisko, pojmujesz, że musisz robić takie zdjęcia, z których będziesz dumny".
„Wierzyłem w fotografię prasową, ale chciałem być artystą, i pomyślałem, że można to pogodzić", opowiada Abell. Zaczął się zastanawiać nad możliwością fuzji dwóch rodzajów ekspresji. W college'u pracował nad almanachem poświęconym „fotografii progresywnej" o podejściu artystycznym.
Często zadają mu pytanie, co się składa na fotografię w stylu National Geographic. „Wszystko: ma ona treść, nastrój, światło... Musi w niej być uchwycona chwila. Myślę, że stale dodajemy kolejne poziomy i warstwy do tego równania i wymagamy od naszych zdjęć, żeby poza wszystkim innym były złożone", odpowiada Abell. W poszukiwaniu takich zdjęć Abell fotografował bardzo różne tematy. Od przemierzenia Pacific Crest Trail, poprzez życie australijskich farmerów, po ekspedycję Lewisa i Clarka. Co jednak przez te wszystkie lata było jego specjalnością? „Każdy temat, w którym nacisk położony jest na scenę, wymowną scenę, wydobywającą poetykę tematu i jego walory emocjonalne - jak w moich fotoreportażach o sekcie Shakerów, żywopłotach i kajakarstwie", odpowiada Abell.
W reportażach często pojawiają się wyraziste wizerunki ludzi, lecz Abell nie ma na nie żadnego sprawdzonego przepisu, choć podkreśla, że podstawą jest czas poświęcony tematowi. W czasie sesji w Queenslandzie, w północnej Australii, pracował na farmie, fotografując jej dziesięciu mieszkańców, jak również uczniów pobliskiej szkoły, szukając młodzieży, która doświadczyła trudności w środowisku miejskim. Poświęcił tej niewielkiej grupie ludzi pełnych sześć dni z pięciotygodniowego okresu zdjęciowego. Pięć spośród jego zdjęć ukazało się w miesięczniku, w tym na okładce, na rozkładówce i podwójnej rozkładówce (czerwiec 1996). Jego zrozumienie dla znaczenia czasu - do którego dochodzi się dzięki doświadczeniu - zostało więc nagrodzone.
„Praca dla Geographic to dar losu", powiada Abell. „Trudno byłoby mi wskazać życie bogatsze od życia fotoreportera. Każda droga ma jednak swoje wyboje, że się tak wyrażę, choć nie zamieniłbym tej pracy na żadną inną".
Pomijając trudności z podtrzymywaniem przyjaźni, wynikające z ciągłych podróży, zdarzało mu się padać ofiarą rabusiów i trafiać do kartotek policyjnych, zarazić się malarią, odnosić poważne rany, o włos uniknąć śmierci w katastrofach awionetek i zakochać się.
„Jeśli nic ci się nie przydarza, to znaczy, że chyba nie robisz zdjęć. Tego po tobie oczekują, że będziesz przeżywał różne rzeczy, niekiedy wyczerpujące, ale z nich właśnie bierze się fotografia".
Obecnie szerzej pojmuje zadania fotografa. „Dziś to znaczy więcej niż tylko włożyć film do aparatu; owszem, to też, ale jest jeszcze praca redakcyjna, plus pisanie, plus nauczanie, plus publikowanie - co jest również formą nauczania". W książce Abella z 1990 roku, Stay This Moment, znajdujemy takie wyznanie: „Same zdjęcia [... ] nie były trudne do zrobienia. [... ] Trudne było co innego. Trudno było być pomiędzy jedną fotografią a drugą, nie wiedząc, kiedy i jak objawi się kolejne zdjęcie. Przede wszystkim trudno jest nauczyć się
żyć z żywym obrazem scen, które mnie urzekły, a których nie zdołałem sfotografować. To właśnie ta drażniąca wewnętrzna obecność niezrobionych zdjęć jest moją jedyną gwarancją, że najlepsze zdjęcia mam dopiero przed sobą".
![]()
Symboliczny obraz, przedstawiający wymierający styl życia, wczesna fotografia Abella jest przykładem jego podejścia do fotografii prasowej. "Jest to zdjęcie bardzo oszczędne w środkach i, jak sądzę, zgodne z wyrazem Północnego Atlantyku. Pod każdym względem wyciszone w barwie, treści i akcji, jest to subtelne zdjęcie", mówi Abell, "lecz spokój i wyciszenie należą do jego największych zalet".
![]()
Na twarzy australijskiego hodowcy bydła maluje się troska o związanie końca z końcem, podczas gdy jego wnuczce życie wydaje się sielanką. „Spędziłem na tej farmie sześć dni, starając się uchwycić taki wielowarstwowy obraz, sugerujący dwa stany świadomości -realizm i fantazję, starość i młodość", wspomina Abell.
Porady fotograficzne Abella
1 Sam Abell często prowadzi warsztaty fotograficzne, lecz rzadko zajmuje się na nich sprzętem fotograficznym i niewiele uwagi poświęca technice. Jego zajęcia zatytułowane „Następny krok" w ramach warsztatów w Santa Fe byty przeznaczone dla fotografów, którzy chcieliby dokonać twórczego „skoku" i przejść na wyższy poziom możliwości artystycznych.
2 Konsekwentnie realizuj zamierzony projekt,
radzi Abell. Może to być nawet projekt zakrojony na całe życie.
3 Wśród fotografów, którzy wzięli sobie do serca poradę Sama, są i tacy, którzy są związani etatową pracą lub obciążeni poważnymi obowiązkami rodzinnymi. Pewna kobieta sfotografowała wszystkie istniejące od ponad stu lat firmy rodzinne w stanie Maine. Fotoreporterka z Kentucky podjęła projekt prawdziwie na miarę naszych czasów. Przez 20 lat fotografowała jedną rodzinę, całkowicie na własny koszt i poświęcając na to swój wolny czas.
4 Tematem mogą być pejzaże, ludzie, miejsca lub pojęcia abstrakcyjne, a fotograf może być profesjonalistą lub zapalonym amatorem. Bez względu na temat czy status fotografującego, Abell daje fotografom, chcącym podjąć projekt zakrojony na całe życie, ważną radę: przede wszystkim trzeba się szczerze zaangażować w projekt i być jego autorem; nikt tego za nas nie zrobi.
Peter K. Burian
Cytat„Za spokojne - taką etykietkę przypięto mojej fotografii, a to postawiło sprawę mojej przydatności pod wielkim znakiem zapytania. Zwrócono mi oficjalnie uwagę, żebym się zastanowił nad zmianą stylu", mówi Abell. Doszedł do wniosku, że rozwiązaniem nie będzie wymyślanie nowej formuły samego siebie. „Zamiast tego postanowiłem sprawić, żeby spokój na moich fotografiach wywierał większe wrażenie".
CytatHe was a teacher but never instructed. He'd just say things from time to time, like "Look for strong diagonals", "Remember the 'S' curve", "Keep the sun at your back", "Bad weather makes good pictures" and a favorite "The unusual wins out over the usual
K10D. I statyw :)
CytatMy Dad and I,
International Center of Photography,
New York City, November, 1990
I suppose everyone has a moment in their lives they wish could 'stay'. This would be mine. I'm with my dad at an opening of my work at the International Center of Photography in Manhattan. My dad is the guest of honor. I've asked him to stand. The applause makes him emotional and to keep from crying myself I grip his shoulder, smile and look down. We are a long way from our tiny darkroom in Sylvania, Ohio.
CytatJeśli nic ci się nie przydarza, to znaczy, że chyba nie robisz zdjęć
CytatTo właśnie ta drażniąca wewnętrzna obecność niezrobionych zdjęć jest moją jedyną gwarancją, że najlepsze zdjęcia mam dopiero przed sobą
120 | 135 | APS-C
C330s 67 45 75 105 165 | MXx2 MES (nie działa) MZ-5n (nie działa) 28 50 35 43 (nie działa) 50 | GRII K-5 21
JORGE.MARTINEZ@PL | Jeden Aparat 7.0 | Instagram
jorge.martinez napisał/a:Cytat:
To właśnie ta drażniąca wewnętrzna obecność niezrobionych zdjęć jest moją jedyną gwarancją, że najlepsze zdjęcia mam dopiero przed sobą
No dobra. Dydaktyczne nieco.
jest trudno, bo rodzi się frustracja, że już nic dobrego nie uda mi się stworzyć.Cytatżyć z żywym obrazem scen, które mnie urzekły, a których nie zdołałem sfotografować
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl