korc  Dołączył: 18 Gru 2009
  Anty-Kleszcz czyli mój bubel roku
Wybrałem się z żoną na grzyby. Wyruszyliśmy we dwoje, wróciło nas pięcioro.
Pierwszego kleszcza, najmniej rozgarniętego chyba, przyłapałem jak desantował mi z rękawa koszuli na dłoń, po 3 godzinach od powrotu - nawet zebrane grzyby zdążyłem już na obiad skonsumować :-/
Dwa następne znalazłem u siebie na brzuchu i na udzie. Już nie wędrowały... znalazły swój raj na ziemi. Żona trafiła na leniwe egzemplarze - doszły tylko do łydki.
W takich sytuacjach człowiek przypomina sobie o wszystkich "sposobach na kleszcza" serwowanych nam przez media, a ostatnią nowością o jakiej słyszałem była metoda na "wysysanie". Cytując pana doktora z telewizji, metoda "najprostsza, bezbolesna i bezpieczna".
Już w aptece powinienem się domyśleć, że farmaceutka coś dawała do zrozumienia pokazując "anty-kleszcza" i mówiąc, że może lepiej byłoby pojechać na pogotowie. Nie lubię przychodni, pogotowia i szpitali, więc za 29,54pln kupiłem TO:



Powrót do domu, szybki rzut oka na instrukcję obsługi: przyłożyć dokładnie końcówkę do ciała, powoli odciągać gumowy tłok do odpowiedniej pozycji (nie bardzo wiadomo co to jest odpowiednia pozycja), przytrzymać w tej pozycji (odpowiedniej - czyli nie wiadomo jakiej) 10-15 sekund, w razie potrzeby powtórzyć zabieg.
Na pierwszy ogień poszedł mój największy, w kurorcie "brzuch":



Maiło być prosto, bezboleśnie i skutecznie. Było boleśnie (przy odciągnięciu tłoka do końca - co jak mi się wydawało jest "odpowiednią pozycją", czułem się jakby mi ktoś malinki obcęgami robił) i zupełnie bezskutecznie. Próbowaliśmy odsysać 3 kleszcze w 3 różnych miejscach o różnej wielkości. Efekt ten sam, czyli żaden. Skończyło się na pogotowiu, tam usłyszałem podczas wyciągania parę słów prawdy o tego typu urządzeniach od pielęgniarki i lekarza którym nikt za reklamę nie zapłacił.
Żeby było zabawniej, po zabiegach "odsysających" mam piękne malinowe krążki dookoła ugryzień i nie bardzo wiadomo czy to efekt zakażenia po kleszczu czy tylko malinka po "nowości technologicznej" za 29pln.

NIE KUPUJCIE !
 
daśko  Dołączył: 15 Mar 2010
korc napisał/a:
malinowe krążki dookoła ugryzień i nie bardzo wiadomo czy to efekt zakażenia po kleszczu czy tylko malinka

Jeżeli średnica tego "malinowego krążka" a właściwie to pierścienia będzie się powiększać to masz odkleszczowe zakazenie.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
A to nie prościej samemu usunąć? Rękami (pacami dokładniej), od biedy pęsetą?
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Kleszcze się wykręca a nie odsysa.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
matb, pewnie, że prościej. Nie wiem, czemu ludzie sie boją. Normalnie chwytasz pęcetą jak najbliżej skóry i delikatnie kręcisz - sam wyłazi.

daśko napisał/a:
a właściwie to pierścienia będzie się powiększać to masz odkleszczowe zakazenie.

Lekarz powinien spokojnie odróżnić wybroczynę od rumienia.
 

Tequila  Dołączyła: 12 Cze 2010
mój dziadek miał owo kleszczowe zapalenie (ciekawie nie było, bo to już któreś stadium) i od tego czasu jest bardzo przewrażliwiony. Dodatkowo pszczelarz, więc temat ukąszeń nie jest mu obcy.
Mamy w domu takie urządzonko, ale stosowane jest najczęściej do wysysania jadu/żądeł. Ale przed tym kleszcz jest usuwany normalnie, pęcetą.
 

korc  Dołączył: 18 Gru 2009
Próbowaliśmy numer 4, na łydce, pęsetą.. taką babską do majstrowania przy brwiach. To był etap pomiędzy robieniem malinek a wyjazdem na pogotowie. Przy próbie "uchwycenia" kleszcz został pozbawiony du.y :-) A że nie mieliśmy bardziej precyzyjnych pincet zdecydowaliśmy się na lekarza.. o wyciąganiu palcami to nie słyszałem.. ale to on chyba musiał by byc większy, nasze były tycie jeszcze, kilka godzin po "przeprowadzcce"..
 
daśko  Dołączył: 15 Mar 2010
korc napisał/a:
o wyciąganiu palcami to nie słyszałem..

Zawsze wyciągam palcami /i u ludzi i u psów/ a własciwie to paznokciami. Obojętnie czy kleszcze są małe czy duże.
 

korc  Dołączył: 18 Gru 2009
daśko napisał/a:
korc napisał/a:
o wyciąganiu palcami to nie słyszałem..

Zawsze wyciągam palcami /i u ludzi i u psów/ a własciwie to paznokciami. Obojętnie czy kleszcze są małe czy duże.


Nakręć manuala i wyślij na youtube :)
Na pogotowiu wyciagają igłą do strzykawki.

Obdarowana boreliozą w rodzinie została juz moja teściowa, szwagierka i babcia, w 2 pierwszych przypadkach przebieg choroby był mocno nieciekawy i leczenie bardzo długie...
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
mygosia, a mogła byś przy okazji dokładnie i łopatologicznie opisać jak przeprowadzić operację wyciągania kleszcza (szczególnie z tym kręceniem)? Zaczyna się sezon na grzyby i taka wiedza się przyda :)
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Chwyta się za odwłok (oczywiście łatwiej gdy się już trochę opije) i kręci się w jedną stronę (nie ciągnąc). Kierunek kręcenia dowolny, kąt potrzebny do uwolnienia od kleszcza, chyba ponad 90 stopni.
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
plwk napisał/a:
gdy się już trochę opije
Kleszcz, czy ugryziony obiekt ? I ile trzeba wypić, żeby kleszcz zdechł od samego opicia ?
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Oczywiście kleszcz. Obiekt gdy się opije to ma kleszcza gdzieś ;-)
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
plwk napisał/a:
Obiekt gdy się opije to ma kleszcza gdzieś
Ale z "gdzieś" to trudniej wyjąć. Bo mniej miejsca na kręcenie.
 
daśko  Dołączył: 15 Mar 2010
plwk napisał/a:
kręci się w jedną stronę (nie ciągnąc). Kierunek kręcenia dowolny,

Kleszcza chwyta się jak najgłębiej tzn jak najbliżej skóry. Jednym ruchem skręca się lekko w lewo /kleszcze podobno są "prawoskrętne"/ z jednoczesnym pociągnięciem. Chwyt za odwłok może skończyć się urawaniem odwłoku i pozostawieniem główki kleszcza w ranie - wtedy trzeba go wydłubać igłą najlepiej u lekarza.
Ostatnio wyciągnąłem kleszcza martwego ze swojej skóry. Nie zdążył się napić i padł. To było kilka dni po tym jak zaaplikowałem Front Line dla swojego psa i ubrudziłem sobie palce tym środkiem.
 

TM_Mich  Dołączył: 08 Wrz 2009
Kleszcza się odsysa.
Nikt z lesników nie wykręca kleszcza tylko odsysa.
Własnie jestem po odsysaniu klesza - pozostaje tylko otoczka powstała po miejscu styku odsysacza ze skórą.
Ze względu na leczenie wrzodów dostałem dodatkową dawkę antybiotyku.
Wykręcania kleszcza bym się nie podejmował. Podczas próby wykręcania kleszcz może zwymiotować toksyny do naszego ciała. Odsysanie tego nie spowoduje.
 

huri_khan  Dołączył: 18 Gru 2009
Od małego zawsze kleszcze sam sobie "wyrywałem" podczas pobytu u rodziny na mazurach, tam się tym nikt nie przejmuje ponieważ to jest prawie że codzienność.
Stosowane są 2 metody: przed wyrwaniem smaruje się masłem (żeby kleszcz nie miał powietrza - nie wiem ile w tym prawdy, albo smaruje się spirytusem) ja zawsze stosuję metodę ze spirytusem (wiem że lepiej wypić).

I tam samo robiłem gdy podczas obecnych wakacji półtoraroczny syn złapał kleszcza w lesie.

Jedyną rzeczą jaką trzeba sprawdzić to czy wyrwaliśmy całego, czy przypadkiem główka nie została w ciele.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Z tym wykręcaniem to podobno bujda. W tym sensie, że wcale nic nie daje i konieczne nie jest. Jak zostanie "główka" w ciele, to potem można samą główkę wyjąć, też pęsetą. Tu jest poglądowa instrukcja wyciągania kleszcza "dla debili":
http://www.vardguiden.se/...Filmer/Fasting/
 

korc  Dołączył: 18 Gru 2009
huri_khan napisał/a:
smaruje się masłem


To przecież wszędzie mówią, że masło to zło, że kleszcza dusić w ten sposób nie wolno bo wymiotował będzie.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
matb napisał/a:
Z tym wykręcaniem to podobno bujda. W tym sensie, że wcale nic nie daje i konieczne nie jest.

Z testu na kotach wyszło mi, że jednak daje. Jak delikatnie pokręcisz kleszczem i jednocześnie próbujesz go wyciągnąć (ja obracałem w obu kierunkach) to sam za którymś razem puszcza. Wyciąganie go bezpośrednio ku górze często kończyło się jak w załączonej instrukcji czyli urwaniem odwłoka i pozostawieniem główki.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach