Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
liggy napisał/a:
Czemu tak kaleczysz? To jakiś slang

Żaden slang.
Podobnie jak
liggy napisał/a:
Zakonotowałem

to z jakiegoś filmu i tak mi pozostało w głowie... ;-) O ile dobrze pamiętam to z "Samych swoich" - jak Kargulowi niby konia ukradli, to Pawlak ze swoim charakterystycznym śmiechem skwitował jakoś "...a taki był fajny, hamerykancki..." :-)
Zresztą w jakichś innych filmach też to bywało.
wuzet napisał/a:
Barbecue (...) wysyp kuchni tajskiej

No to będzie co smakować...
Ale czas pędzi - już mnie mały stresik przedwyjazdowy łapie ;-) Raptem dziesięć dni i wylot.
 
liggy  Dołączył: 29 Kwi 2009
Robert K. napisał/a:
Żaden slang.
Podobnie jak
liggy napisał/a:
Zakonotowałem


Raz można ;-)

Dodam jeszcze parę szczegółów przydatnych do poruszania się po drogach.
Jako drogowca, może Cię zainteresować, że sygnalizatory są umieszczone zawsze nie przed, a za skrzyżowaniem, co jest świetnym wynalazkiem i docenisz to z pewnością sam. Miejsce zatrzymania pojazdu jest oznaczone grubą białą linią przed skrzyżowaniem. Czerwone pulsujące światło jest równoznaczne za znakiem "Stop". Żółte pulsujące nie oznacza nic z wyjątkiem "zwolnij trochę i uważaj". W miastach ich raczej nie spotkasz, ale na wioskach dość często.

Wszelkie roboty na drodze, a nawet w pobliżu dróg są dużo wcześniej i świetnie oznakowane. Przy wyznaczaniu innego, niż zwykle toru jazdy przy robotach, zawsze, choćby na chwilę, są malowane, lub przyklejane linie. Pasy ruchu dzieli najczęściej podwójna żółta linia. Można ją przecinać do lewoskrętów, natomiast nie można w celu wyprzedzania. Na terenach zabudowanych często są dwa pasy dla każdego kierunku, a między nimi dodatkowy pas ruchu przeznaczony do lewoskrętów dla obu kierunków.
Dość sporo jest lewych zjazdów z autostrady. Gdy się napatoczysz na przejazd kolejowy i pociąg towarowy, możesz wyłączyć silnik i spokojnie się drzemnąć ;-) .
Bardzo uważaj na school busy. Tubylcy mają fioła na tym punkcie, poniekąd słusznie.

Ogólnie, jak chcesz coś zobaczyć, raczej unikaj autostrad, a korzystaj z dobrych dróg stanowych, oznaczonych numerami jedno i dwucyfrowymi.

 

TomekB  Dołączył: 01 Wrz 2011
liggy napisał/a:
Bardzo uważaj na school busy. Tubylcy mają fioła na tym punkcie, poniekąd słusznie.


Tak, o tym warto pamiętać. Migające czerwone światła na stojącym gimbusie oznaczają stop i zakaz omijania.
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
liggy, TomekB, dzięki za kolejne rady! :-B
Ciężko byłoby samemu wpaść na to, że gimbusa z migającymi czerwonymi światłami nie wolno ominąć...
Do sygnalizatorów za skrzyżowaniami mam nadzieję, że się mozna szybko przyzwyczaić ;)
liggy napisał/a:
jak chcesz coś zobaczyć, raczej unikaj autostrad, a korzystaj z dobrych dróg stanowych

Ta reguła dotyczy chyba każdego kraju. Zawsze jest problem wyboru: dojechać szybko i wygodnie, czy zwiedzić coś po drodze ;-)

[ Dodano: 2011-10-01, 20:42 ]
Trochę zepsuję wątek (bo jak dotąd zawierał chyba wiele ciekawych informacji dla wyjeżdżających), ale wybaczcie ;-)
Jeśli czegoś nie pominąłem, to po mieszkaniu walają się:
- ltd 43/1.9
- ltd DA 70/2.4
- tamron 17-50/2.8 (x2)
- sigma 10-20/4-5.6
- sigma 18-250
- sigma 70-200/2.8
- krótki kit WR
- DA 55-300
Z korpusów jest K-5 (mój) i K200D (Żonki).
Żonka raczej na 100% weźmie _tylko_ długą Sigmę. A ja mam zagwozdkę :-?
Nie chcę brać zbyt wielu szkiełek (bo chcę coś kupić na miejscu), ale też nie chciałbym żałować, że coś się w domu wala zamiast służyć w podróży.
Jedynym pewniakiem jest T17-50. Mój ulubiony obiektyw. Często się na nim psy wiesza, a wg mnie jest bardzo OK. Grzech nie mieć z sobą czegoś szerokiego, więc prawdopodobnie zapakuję również S10-20. No a braki czegoś dłuższego wypełnię DA70. No chyba, że jednak wziąć długiego Pentaxa? Ale ciemny ździebko i powooolny... Duża Sigma za ciężka.
Co byście brali, mając wybór, jak mój? :-)

Na miejscu kupię chyba jakąś fiszajkę do zabawy. No i chciałbym coś jasnego blisko standardu - prawdopodobnie stanie na Sigmie 30/1.4. Kiedyś napalałem się na Ltd 31, ale dla zupełnie hobbystycznego pstrykania to mocne przegięcie cenowe. No i może kupię jeszcze ze dwa obiektywy do odsprzedania w Polsce - żeby się parę stówek z tej podróży zwróciło ;-) (jakie - jeszcze nie wiem; co może mieć branie? ;-) )

Inna rzecz: okazuje się, że mój telefon nie może służyć za modem do netbooka. Więc muszę zanabyć jakiś modem USB. Aby mieć czas na pokonanie ewentualnych problemów z instalacją (nastraszono mnie, że bywają często), wolę go kupić w Polsce - raczej nie będzie zbyt wielkiej różnicy w cenie pomiędzy krajami, żeby zwlekać z zakupem aż do przylotu do Stanów...
Polecicie jakiś? Nie siedzę w temacie zupełnie, więc nie chcę w ciemno kupować. Zaznaczam, że to będzie urzadzenie wykorzystywane _tylko_ na dłuższych wyjazdach, więc sporadycznie. Nie musi się charakteryzować Bóg wie jakimi parametrami/osiągami.
Wykazane tutaj:
http://www.ceneo.pl/Modem...18879;02315.htm
w cenach około 115-120 w zupełności wystarczą? Czy jednak wskazane zainwestować w coś droższego?

I jeszcze pytania stricte w temacie:
- popularne płaskie wtyczki (bez uziemienia) pasują do gniadek w USA? Czy jakieś przejściówki trzeba?
- gdzie się ubezpieczyć/jakie ubezpieczenie kupić? Jakoś tak człowiek się wewnętrznie spokojniej czuje, więdząc, że ma jakieś ubezpieczenie... Kiedyś kupiłem "wojażera" w największej polskiej ubezpieczalni, a potem kompleksowy "remont" kolana finansowałem z własnej kieszeni... :-/ Teraz chciałbym mieć coś "pewniejszego". Podpowiecie?
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
Robert K.,
mam nadzieję, że tu zajżysz.
Odnośnie przejściówki - to coś takiego (oczywiście, jeśli Twoje zasilacze mogą pracować w zakresie 110/220V) - http://www.radioshack.com...oductId=3932596 - jeśli jeszcze jesteś w Polsce, pewnie kupisz taniej.

Odnośnie używania netbooka - jeśli masz wifi to mały problem. Jest sporo "hotspotów", z których możesz "wchodzić" na internet. Większość moteli, hoteli, księgarni, knajp, barów szybkiej obsługi (typu Mac Donalds) - mają.
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
dżejpi,
zajrzę, zajrzę ;-) Wylot w czwartek rano. Czyli jeszcze pełne dwa dni. Stresik rośnie ;-)

Co do przejściówki - wariacka cena, jak na kawałek plastiku z bolczykami :shock: Muszę rzeczywiście poszukać w MM w Polsce...
Spodziewałem się, że będzie dość swobodny dostęp do hotspotów, ale - jak sądzę - w większych miastach, prawda? Czy w motelach "na trasie" również można się spodziewać?
Tak czy inaczej - warto chyba mieć coś niezależnego...
 

Jarek Dabrowski  Dołączył: 20 Kwi 2006
Robert K. napisał/a:
Czy w motelach "na trasie" również można się spodziewać?
Tak.
Raz nawet korzystałem z internetu przez gniazdko elektryczne.
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
Robert K., teraz już i te małe, przydrożne (nie przy głównych drogach, ale zdecydowanie tanie) motele chwalą się posiadaniem wifi i tym przyciągają klijentów.

Jeśli już staniecie w motelu po wielogodzinnej jeździe, radzę przed wprowadzeniem się obejżeć pokój. Z ich czystością różnie bywa (pościel, łazienka). Moteli przy drogach pełno, więc macie wybór.

Jeśli motel piętrowy, a w nim windy - nie daj sobie wcisnąć pokoju przy szybie windy.
Wieczorem i nad ranem możesz mieć problemy ze spaniem (idziesz do motelu by wypocząć).
Nawet w droższych motelach/hotelach warto przed wprowadzeniem się obejżeć proponowany pokój.
Moja rada - nawet, jeśli palicie papaierochy - nie bierz pokoju dla palących. Pokoje najczęściej przesiąknięte smrodem dymu papierosowego. Zapalić przed snem można na "świeżym powietrzu", przed motelem.
Część moteli daje rano śniadanie (Free Continental Breakfast), cena jest oczywiście wliczona w opłatę noclegu. Najczęściej wszystko to w rodzaju samoobsługowego bufetu - napoje zimne (soki, mleko, woda) i gorące (kawa, herbata), owoce (banan, jabłko), owsianki wszelkiego rodzaju na wodzie/mleku, pieczywo, dżemy, jakieś ciastka.
Warto skorzystać przed wyruszeniem na drogę, można zjeść w wydzielonym ku temu pomieszczeniu, można wziąć do pokoju, jak i też tochę na drogę.
Nawet w małych motelach maszyny z napojami, przekąskami, z lodem w kostkach.

W drodze, na lancz (lunch) - z takich "sieciowych barów typu McDonalds" polecam "Roy Rogers", "KFC", "Cracked Barrel", "TGI Fridays".
Przy McDonalds też warto się zatrzymać ale tylko, by załatwić swoje fizjologiczne potrzeby - mają dość czyste łazienki.

Jeszcze słów kilka o zachowaniu na drogach podczas jazdy.
Szczególnie na tzw. drogach szybkiego ruchu - niepisana w przepisach ruchu drogowego, ważna zasada - w miarę możliwości ułatwiamy wjeżdżającym włączenie się do ruchu. Np. jeśli widzimy wjeżdżającego po prawej a po lewej mamy wolny pas, sygnalizując zmieniamy pas, prawy pas zostawiamy wieżdżającemu.

Na "szybkich" drogach gdzie dozwolona szybkość 55, 65, 75mil na godzinę nie "narazisz" się policji jadąc ok. 10% szybciej (jednak radzę przestrzegać "Speed Limit").

Policja (szczególnie ta "steitowa - "State Police" - coś w rodzaju polskiej drogówki) pilnuje porządku na drogach i gotowa jest służyć nam, jeżdżącym po drogach, pomocą.
Gdy jadący za tobą policyjny samochód "zakręci dyskoteką" to znak, że -
powinieneś zjechać mu z drogi bo bardzo spieszno mu na metę po flaszkę, albo - czego Ci nie życzę - przyuważył Twój "nieprzepisowy występek drogowy".

Warto wiedzieć - jeśli policjant "zakręci" Ci jadąc za Tobą "dyskoteką" (czerwono-niebieskimi światłami), zjedź na bezpieczne pobocze (sygnalizując manewr) i zatrzymaj auto.
Najważniejsze - nie wychodź z auta - przygotuj prawo jazdy, kwit rejestracji i ubezpieczenia. Zsuń szybę w dzrzwiach, przednie łapki trzymające dokumenty na kierownicy i ... czekasz, aż policjant podejdzie.
Tu już - niestety ("ameryka") - koniec żartów. Codziennie giną policjanci zastrzeleni lub rozjechani przez kontrolowanych.
Policjant sprawdza na pokładowym komputerze dane auta, które zatrzymał, ewentualnie dane mogących kierować tym autem. Jeśli "wsio dobrze" dopiero wychodzi ze swojego auta idąc do Ciebie.
Jeśli policjant nie wezwał posiłków to i tak podchodzi, trzymając rękę na kolbie odbezpieczonego pistoletu.
Może to "trochę" groteskowe, co piszę, ale taka jest tu rzeczywistość.

Warto, byś o tym mimo wszystko wiedział. Jednak życzę Ci, byś nigdy na amerykańskich drogach (innych drogach, zresztą - też) tego nie doświadczył.

 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
dżejpi napisał/a:
z takich "sieciowych barów typu McDonalds" polecam ... "TGI Fridays".

tia ... steaki po 25$ ... przynajmniej w NY :-P
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
wuzet,
na wieś sie wyprowadź... 8-)
Kto to by pomyślał, że w NYC za kawałek dupy tyle zielonych trzeba płacić...
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
To jeszcze raz: dzięki wszystkim za podpowiedzi i porady :-B
Już prawie spakowany :-)
Ale jeszcze ostatnie pytanie:
paszport (i wiza) to jedyne _niezbedne_ dokumenty, jakie trzeba zabierać, czy _obowiązkowo_ trzeba równiez mieć dowód osobisty?
Góglam, ale bez skutku.
 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
Jak chcesz jeździć, to prawko.
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
Tak przypuszczałem, ale zawsze lepiej podpytać :-)

[ Dodano: 2011-10-10, 02:47 ]
Właśnie po kilku dniach pobytu w jednym miejscu próbuję znaleźć i zabookować jakiś niedrogi hotel w Waszyngtonie (lub w niedalekim pobliżu).
Może macie coś sprawdzonego?
 
liggy  Dołączył: 29 Kwi 2009
Robert K. napisał/a:
jakiś niedrogi hotel w Waszyngtonie (lub w niedalekim pobliżu).
Może macie coś sprawdzonego?

Wyciągam.
Pewnie już coś znalazłeś od tego czasu. Jeśli nie, zobacz na stronie www.super8.com
Na obrzeżach miasta jest parę tych moteli.
No i oczywiście czekamy na fotorelację. ;-)
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
liggy napisał/a:
Wyciągam

Dzięki :-)
liggy napisał/a:
Pewnie już coś znalazłeś (...)
No i oczywiście czekamy na fotorelację.

Owszem - znalazłem... Udało mi się "po znajomości" dorwać dobry hotel w bardzo dobrej cenie. Ale dziękuję za podpowiedź - zajrzę tam zaraz...
Przed paroma godzinami zakotwiczyłem z żonką w Filadelfii - właśnie podziwiamy z okien hotelu most i kawałek nocnej panoramy miasta :-)

Co do fotorelacji: jak już wyżej gdzieś pisałem, staram się nie narażać ludzi na moje pstrykanie ;) Jak na złość pogoda nas nie rozpieszcza - z Waszyngtonu przywieziemy raczej tylko wspomnienia, a nie dobre zdjęcia. Szaro, buro, deszcz... :-/
Ale nic to - zwiedzamy dalej :)
Najgorsze przed nami: znaleźć jakiś przyzwoity hotelik w NY... Żeby budżet domowy wytrzymał i żeby czysto/bezpiecznie było i żeby w miarę blisko do centrum było :-)
 
liggy  Dołączył: 29 Kwi 2009
Robert K. napisał/a:
Udało mi się "po znajomości"

No, no... zazdroszczę "znajomości" w Waszyngtonie... ;-)

Robert K. napisał/a:
staram się nie narażać ludzi na moje pstrykanie ;)

Dawaj, dawaj... Pentaksiarze to ludek odporny psychicznie ;-)

I sprawdź PW.
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
Robert K.,
popatrz jeszce na motele "Microtel" - pokoje małe ale łóżka w "normalnym" rozmiarze i ceny mają niewysokie.
Jeśli jesteście w Filadelfii to (jeśli Was interesują takie miejsca) już niedaleko do "amerykańskiej Częstochowy" leżącej na obrzeżach miasteczka Doylestown.
http://www.czestochowa.us/
Założycielem był o. Zembrzuski, polski Paulin.
Miejsce odwiedzane przez tutejszych "polonusów" ale - co ciekawe - na "polskich mszach" wielu czarnych, którzy adorują "Czarną Madonnę" jako swoją patronkę.

Z Filadelfii już niedaleko do Gettysburg'a gdzie miała miejsce największa bitwa w czasie "amerykańskiej wojny domowej". Tereny bitwy to wielki skansen-muzeum, który zwiedzamy jadąc samochodem.
Z Filadelfii do Gettysburg'a najlepiej drogami przez Lancaster County - miejsce gdzie dalej żyją ludzie, dla których czas zatrzymał się tu w XVll / XVlll wieku.
Na drogach trzeba się liczyć z tym, że spotkamy wolno jadące, zprzęgnięte w konia ich pojazdy.

Jeśli ruszycie nad wodospady Niagary to po drodze możecie zobaczyć "Grand Canyon of Pennsylvania". http://www.visittiogapa.com/canyon.html
Może nie tak atrakcyjny jak ten w Arizonie ale jako ciekawostkę przyrodniczą polecam - szczególnie teraz, na początku jesieni róznokolorowy drzewostan.
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
A ja znowu monotematycznie: dzięki! :-)
Lokalny 'wielki kanion' grzech byłoby ominąć - podjedziemy tam po drodze.

Teraz szukam noclegów w NY - jak już będę miał gdzie spać, będę mógł obmyślać dalszą część wycieczki... :)
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
Robert K., jeśli traficie nad wodospady Niagary, to z licznych atrakcji obowiązkowo statek pływający spod wieży widokowej w stronę spadającej wody.
Szeroki kąt na aparacie - zdjęcia spod wodospadów bezcenne. Pomimo dużego rozpylenia wody nigdy nie miałem problemów z aparatami, chociaż bywałem tam z nieuszczelnionymi puszkami.
Przy wejściu na statek dają foliowe peleryny, pod którą po pstryknięciu szybko chowałem aparat.

Warto też być przy wodospadach po zmroku. Z kanadyjskiego brzegu reflektory świecące kolorowym światłem podświetlają spadające wody.
Widoki niezapomniane, szczególnie kiedy jesteś tam z osobą bliską swemu srecu.

A już tak na deser proponuję obejżenie stareńkiego (60 lat), amerykańskiego filmu pod tytułem "Niagara" (z Marilyn Monroe - już ikona kina).

Warto też zrobić 20-to minutową wycieczkę wzdłuż brzegu rzeki Niagara do jej ujścia do jeziora Ontario. Tam warty zwiedznia "Old Fort Niagara", który pamięta lata kolonizacji tych ziem należących w tamtych czasach do plemion Irokezów.

A wracając - z Buffalo już niedaleko do Rochester, gdzie wart zwiedzenia dom, w którym żył i pracował (obecnie muzeum) twórca Kodaka.

Choć prognozy pogody na najbliższe dni na rejon Buffalo nienajciekawsze - wiele słońca życzę.
 
liggy  Dołączył: 29 Kwi 2009
dżejpi napisał/a:
Robert K., jeśli traficie nad wodospady Niagary, to z licznych atrakcji obowiązkowo statek

Zgadza się. Ale ostatni rejs w tym sezonie 24-go pażdziernika.
Robert K. - na jutro popołudnie proponuję, o ile zaliczyłeś gorzelnie w Kentucky ;-) , wypad do jaskiń hazardu w Atlantic City, NJ. Zaledwie około godziny z Filadelfii.
Pół Nowego Jorku sciąga tam na weekendy, by stracić swoją tygodniówkę ;-) Fajnie tam.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach