nemo  Dołączył: 21 Wrz 2007
Sie czepia :mrgreen:
 
Robert  Dołączył: 19 Lis 2006
Tylko uściśla, trzeba prostować podstawowe błędy :-> .
 
MT 01  Dołączył: 21 Gru 2011
Robert, podejrzewam, ze chodzilo tylko o to, ze Slask byl pod roznymi zaborami; ww oraz zaglebie=Malopolska innymi dzielnicami ;-)

Dla zainteresowanych roznorodnoscia kulturowa oraz czesto poplatanych dziejow:
http://www.wojewodztwosla...#trzy_cesarstwa
 
Windman  Dołączył: 25 Maj 2008
kromlojter-żyrandol
zicherong-bezpiecznik
ausgus-zlewozmywak u mojej babci były takie na sieni
kokotek (kran) też był nad zlewozmywakiem

[ Dodano: 2012-04-04, 19:53 ]
Nemo jo rozumia wszystko r.1960
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
Ok. A kto mowi w ten sposob ? Dla mojego wujka ukradli rower. Mial 3 a teraz ma 2. .... lub .... Autobusy byli czerwone. ...... lub ...... Za piwo zaplacilem 5 dolary. ;-)
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
wuzet, mam rodzinę w Łomży, i oni luks mówią.
 

wuzet  Dołączył: 12 Sie 2009
Arti, :-B tutaj pol Greenpointu tak leci, a druga polowa jest na polu :-)
 
Robert  Dołączył: 19 Lis 2006
MT 01 napisał/a:
Robert, podejrzewam, ze chodzilo tylko o to, ze Slask byl pod roznymi zaborami


Podejrzewam, że Śląsk nie był pod żadnymi zaborami :evilsmile: . Co prawda niektórzy uznają, że obecnie jest pod zaborem polskim ale ekstremistom mówimy nie ! :mrgreen:
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
PiotrR napisał/a:
Swoją drogą, czy istnieją jakieś uniwersalne zasady, mówiące, jakie różnice uprawniają do mówienia o osobnym języku, a jakie o dialekcie? Czy może raczej wszystko jest umowne i zależne od układu politycznego?


Jest takie powiedzenie, że język to dialekt mający wsparcia marynarki wojennej i lotnictwa. I chyba muszę się z tym powiedzonkiem zgodzić.

Patrząc na to co się dzieje z mapami języków, widać wyraźnie, że zawsze ostateczną instancją są ludzie, użytkownicy określonego kodu językowego. Po pierwsze - sami muszą go uznawać za język, a nie dialekt. Język, czyli byt odrębny od kodu językowego, którym posługuje się inna społeczność. Bo dialekt, z natury rzeczy oznacza byt niesamodzielny, podrzędny wobec jakiegoś języka, element składowy innego kodu. Po drugie - społeczność ta musi być w stanie swoją postawę otwarcie wyartykułować i wcielić w życie, przede wszystkim na gruncie prawnym.

Niby są kryteria ściśle lingwistyczne, pozwalające na wskazanie cezury dialekt / język, ale one wszystkie są umowne, niewymierne. Mówi się np., że jeżeli w jednej rozmowie ktoś używa kodu X, a drugi ktoś kodu Y, i jeśli obaj się rozumieją, to mówią dwoma dialektami, a nie dwoma językami. Tyle, że mamy setki przykładów, które kwestionują tę zasadę. Polak przy dobrej woli zrozumie Słowaka, często natomiast Polak nie skuma ni słowa z tego co mówi jakiś Kaszuba. W takiej Chorwacji różnice są jeszcze bardziej drastyczne - ktoś z wyspy Vis, mówiący dialektem czakawskim nie jest w stanie (za cholerę) porozumieć się z mieszkańcem Zagorja, który mówi po kajkawsku. Po prostu różnice gramatyczne, leksykalne są tak wielkie. Obaj muszą używać standardowego języka chorwackiego (sztokawskiego), bo inaczej się nie dogadają. Różnice pomiędzy dialektami chińskiego (kantoński, mandaryński, wu) są podobnego rodzaju jak różnice hiszpański / włoski / francuski, a formalnie uznaje się je jako chińskie dialekty, nie języki. Ostatecznie nie wiadomo o jakiego rodzaju zrozumienie chodzi? Polak przecież od biedy dogada się nawet z Rosjaninem, jeżeli ten będzie używał słów typu woda, ręka, głowa, mleko... Mówi się, że dialekt żeby był językiem musi mieć normę oraz musi mieć tradycję piśmienniczą. Słowem: literatura, gramatyki, słowniki. Ale taki czakawski ma naprawde wspaniałą tradycję literacką, dzieła leksykograficzne jeszcze z XVI w. a jest dialektem. Jest, bo za takowy uznają go sami czakawcy. Z drugiej strony w 1995 r. powstał język bośniacki, który pierwszej gramatyki (i to zerżniętej na chamca z gramatyki chorwackiej) doczekał się dobre pięć lat później. Zresztą co z tego że istnieje jakaś gramatyka i słownik jeśli nikt normy w nich zapisanej nie przestrzega? To że ja sobie w domu opracuję i wydam "Słownik języka dolnośląskiego" nie oznacza, że tym aktem powołałem odrębny język dolnośląski do życia. Jest jeszcze kilka kryteriów, szkoda o nich mówić, są niestety tak samo względne i niewymierne jak te o których wspomniałem.

Po wielu przemyśleniach doszedłem do wniosku, że największym problemem w pytaniu "Czy X to dialekt czy też język" jest to, że sugeruje ono fałszywy obraz świata. Rzeczywistość językowa nie jest bowiem dualistyczna: język vs dialekt. Błędem jest taka właśnie dychotomizacja świata. Pomiędzy językiem a dialektem istnieje jeszcze cały szereg bytów pośrednich, takich które nie są już dialektem, a nie można ich jeszcze uznać za języki (tak samo wykształcone jak polski, angielski, rosyjski). Te byty pośrednie można klasyfikować, można je opatrywać różnymi nazwami (etnolekt, mikrojęzyk, język rzadziej używany, język regionalny). Moim zdaniem najlepszą nazwą jest właśnie język regionalny. Za taki uznaję bez wątpienia kaszubski, bliski takiemu statusowi jest śląski.


dzerry napisał/a:
Zgadzam się z tobą, że śląski powinien mieć podobny status, ale nie wchodząc za bardzo w politykę, to może być trudne ze względu na ekstremizm, który na Śląsku zaczął byc bardzo widoczny, a na Kaszubach był zawsze marginalną efemerydą.


Czasem mam wrażenie, że cokolwiek nie zacznie się dziać na GŚląsku zaraz to jest odbierane za działanie ekstremsityczne. Metropolia Silesia - spisek. Żółto-niebieskie krzesełka na Stadionie Śląskim - secesja. 809 tys. deklaracji narodowościowych - zdrada ideałów o które walczył Mieszko I i żona jego Dąbrówka :mrgreen: Przy odpowiednim poziomie złej woli wszystko można uznać za przejaw działań "ukrytej opcji". Parę dni temu w mediach podano, że szef RAŚ Gorzelik, stara się aby na listę UNESCO wpisać gliwicką radiostację oraz dwie kopalnie z Zabrza (Guido oraz Luiza). Czekam aż komuś przyjdzie do głowy następujący tok myślowy - wszystkie te budowle wznieśli Niemcy, wznieśli w dodatku za czasów, kiedy Śląsk był niemiecki lub hitlerowski, a więc Gorzelik forsuje ideę wiecznie niemieckiego GŚląska... :mrgreen: Nie sugeruję tu broń boże, że tak mógłbyś sobie ty dzerry pomyśleć, ale jak się czyta np. felietony na rp.pl, natknięcie się na wypowiedź tego rodzaju jest całkiem prawdopodobne. O polityce już ani słowa, obiecuję.

Ja uważam że kwestii języka śląskiego nie powinno się łączyć z autonomią, RAŚ, PiS, Palikotem, Brukselą, spiskiem masonow-bicyklistów itp. Jedną rzeczą jest język, drugą aspiracje polityczne pewnych ludzi, którzy nie do końca liczą się z ustrojem państwa polskiego. Mowa jest o języku, i tylko o nim. A więc do rzeczy - każdy średnio rozgarnięty językoznawca zna pojęcie ekologii językowej. Wie, że bogactwo językowe przekłada się na bogactwo kulturowe danego narodu, danego kraju. Dlatego o małe, mniejszościowe języki, czy też o kody aspirujące do takiego statusu należy dbać. Należy je wspierać, stymulować ich rozwój. Każdy język jest bowiem przechowalnią pewnej grupowej percepcji rzeczywistości, pewnej indywidualnej kultury, pewnej historii. Przykłady języka walijskiego, szkockiego (gaelickiego), prowansalskiego itp. itd. wskazują jasno, że kod który ma się kiepsko, a nawet jest bliski wymarcia (walijskiemu w latach 80-tych dawano jeszcze 20-30 lat życia) po uzyskaniu statusu języka (regionalnego, urzędowego) ma spore szanse na przeżycie, rozwój, rozkwit. Bo skoro jest urzędowy to dzieci uczą się go w szkole (a jeśli dzieci go znają, to ma świetne perspektywy). Ludzie go bardziej szanują i częściej używają (człowiek czasem wstydzi się używać "dialektu", a "językiem" tak gardzić nie będzie). Są pieniądze na różne projekty badawcze (kodyfikacja, wydawanie słowników, translacje itp.).

Reasumując - śląski powinien uzyskać status języka regionalnego bo dzięki temu pewna specyficzna kultura funkcjonująca w obrębie polskiego państwa będzie miała szanse w pełni rozkwitnąć, a pewien kod językowy doczeka się pełnej i zasłużonej afirmacji.


A teraz zagadka: podaj autora i oryginalny tytuł utworu:

1.
Wiysz co ci powiym?
Szanuj se zdrowie!
Dej pozór na nie!
Dyć chorowanie
To nic dobrego
Ani piyknego.
Ale dopiyro,
Jak legniesz w wyro,
Jak niymoc łapniesz,
Wtedy sie kapniesz,
Na samym sobie
Jak wonio zdrowie!

Jeszcze ci powiym,
Byś se ze zdrowiym
Niy robioł błoznów,
Bo takich osłów,
Co kurzą, piją,
Bele jak żyją,
Trefić mogecie
Fol na tym świyecie!
Dyć przeca wiyecie:
Niy łodkupicie
Psutego gupotą
Zdrowio - za złoto!


2.
Furmon i koń z wielgą furą na torg jechali,
Ale miechy na furze tak ciynżkie, że dalij
Koń niy poradzi i choć biczym pierą biydoka,
To borok niy poradzi zrobić ani kroka.
Szmaterlok co na miechu siedzioł padoł: Może
Jo fest ciynżki? Dalij pofurgnom som! Szczyńść Boże!


3.
Paulek i Gustlik razym se miyszkali.
Swady niy mieli, ani sie niy prali,
Bo Gustlik to chop pieronym spokojny.
Niy cis się nigdy ku swadzie, do wojny.
Dycki gazeta czytoł lub groł w szkata,
Bądź se legnał, jak to na stare lata.
W swyj izbie na wiyrchu był w niebo wziynty,
Jak mioł co lubioł, czyli spokój świynty.
(...)


:mrgreen:
 

laaval  Dołączył: 07 Paź 2011
1. Jan Kochanowski - Na zdrowie
2. Józef Ignacy Krasicki - Furman i motyl (?)
3. Aleksander Fredro - Paweł i Gaweł

Benek dzięki za wykład. Czy Ty jesteś może z zawodu lingwistą czy co? Czy też masz jakieś takie "zboczone" zainteresowania? :-)
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
laaval napisał/a:
1. Jan Kochanowski - Na zdrowie
2. Józef Ignacy Krasicki - Furman i motyl (?)
3. Aleksander Fredro - Paweł i Gaweł


Brawo. Wygrał pan dwutygodniowy wyjazd na wczasy do Rudy Śląskiej Chebzie!
:-P
 
Windman  Dołączył: 25 Maj 2008
A z Chebzia rzut beretem i już Lipiny
dzielnica Świętochłowic P.Duda nakręciła fajny dokument
o Lipinach nie pamiętam dokładnego tytułu
ale coś w ten deseń gdzie wódka jest bogiem a wiara nałogiem

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach