#1. Istnieje zawsze coś takiego jak szary filtr. Tak na wypadek jak jest za jasno i trzeba nam wydłużyć ekspozycję itp...
#2. W przypadku trybu HSS lampa traci ostro na mocy (zamiast jednego błysku generuje ich mase) - tu nigdy nie jest wystarczająco dużo mocy. Tak więc jeżeli chcesz sie w to bawić to bierz od razu najmocniejsza lampę (560-tkę lub 58-kę metza). Przy tych naprawde krótkich czasach redukuje to moc do poziomu lampki wbudowanej (albo i jeszcze gorzej). Warto brać to pod uwagę.
#3. A jak te lampę na statywie odpalałeś? Bo by w systemie Pentaxa HSS zadziałało to potrzeba ci fizycznego kontaktu lampy z body (lampa na sankach albo podpieta za pomocą jakiegos kabelka przenoszacego automatykę). Podobno jeszcze mając 2 mocne lampy "systemowe" da się użyć HSS w trybie bezprzewodowym, jednakże tego jakoś nie miałem okazji sprawdzić (poza tym w pełnym świetle dnia są kłopoty z "widzeniem się" lamp). Wszelakie radiówki, tryb bezprzewodowy sterowany lampa wbudowaną nie pozwoli ci na HSS. Tylko w PTTL to działa.
#4. Wszystko zależy od tego jak ustawisz całość. Cała idea rozbijania cieni (osłabiania ich) to wypłaszczanie zdjęcia. Czasami jak cienie są za mocne jest to wskazane działanie. Jednak trzeba to robić z głową - jak coś jest w cieniu niech teń cień będzie osłabiony, ale będzie. Inaczej całość wyjdzie bardzo nienaturalnie. Anyway swego czasu dużo błyslałem lampą systemową do rozbijania cieni i wiele zdjęć tym zepsułem. To (moim zdaniem) prostacka, brutalna metoda która potrafi prezyniesc więcej strat niźli zysków. Używam, jej czasami ale jednie do reporterki (to istotniejszy jest content, nie plastyka). Umiejętnie użyta blenda/lampa studyjna z softem zadziałą tu o wiele fajniej...