Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
technik219, Jeśli "My" w sensie, że każdy o swoim zdjęciu decyduje, które jest sztuką, a które nie - to źle.
Ale jeśli "My" w sensie, ja krytykuje twoje, a ty moje i tak stanowimy, które jest sztuką - to ok.
Nawet jeśli ktoś sam trafnie "wytypuje" swoje własne zdjęcia i autorytet to potwierdzi, to żaden to warunek, jedynie przesłanka.
Więc autorytet, to nie ten, który autorytatywnie wybija się z tłumu i krzyczy "ja jestem autorytetem", a ten, na ocenie, którego mi zależy, czyli generalnie kogoś lepszego ode mnie. Ten autorytet nie zna przedmiotu sztuki, ale jest jego bliżej niż ja.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Myślałem właśnie o dosłownym znaczeniu My: Ty, ja, karmazyniello i inni. Dlaczego? Bo tylko my wiemy co nam w duszy grało i gra robiąc to konkretne zdjęcie. Dlaczego to źle?
Dlaczego wszyscy kupują kurze jajka? Bo kura jak zniesie, to się chwali na całe podwórko.
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
technik219 napisał/a:
Bo tylko my wiemy co nam w duszy grało i gra robiąc to konkretne zdjęcie

Chodzi o to, żeby jeszcze zagrało innym, żeby było intersubiektywnie.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Yura napisał/a:
Chodzi o to, żeby jeszcze zagrało innym, żeby było intersubiektywnie.

No to trzeba pokazywać innym nasz "urobek", nie wstydzić się, powiedzieć, że tak nam zagrało. Naczelnym wymogiem dzieła sztuki jest prawda (było o tym w wątku - bardzo dobrze) i jeśli nasza wypowiedź jest prawdziwa, a nie naciągana, to myślę, że się obroni. Bo każdy artysta jest ekshibicjonistą moralnym. Zwykły człowiek czuje opory przed uzewnętrznieniem tego, co mu w duszy gra. Bo co powiedzą koledzy, bo straci twarz itp. A artysta ma to wszystko w d...użym poważaniu. Nie dość, że to wszystko namaluje, sfotografuje, to jeszcze jest w stanie publicznie o tym mówić. Pokazujecie na tym forum mnóstwo zdjęć, z których wiele obnaża samego fotografa, jego bliskich, czyni niedwuznaczne aluzje do ich przeżyć. Zwykły człowiek będzie starał się to ukryć, nawet przed samym sobą, ale nie artysta. I potem sami mówicie o tych zdjęciach "wymiata!". Czy nie można sięgnąć do tych naszych pokładów doświadczeń, lęków, fobii, do przeżyć z dzieciństwa, młodości (jak kto starszy) by przeżyć to jeszcze raz? Ująć to w ramy fotografii (czy namalować, wyrzeźbić, opisać wierszem - nie wiem - zmaterializować w formę dostępną dla innych) i pokazać innym, mówiąc: patrzcie to moje, ja to przeżyłem, o tym myślałem, taki jestem? O to mi chodzi.
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
technik219, to mamy artystów na fejsbuku i naszej klasie. Przygniatające masy.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Może z tego coś kiedyś wyrośnie? Problem w tym, że mało jest tam takich, którzy robią to konsekwentnie i dostatecznie długo. Chociaż jakby zadać sobie trud przejrzenia wszystkiego, to może coś by się znalazło. Problem w tym, że są to w większości (jak nie w całości) działania nieuświadomione i doraźne oraz dotykają tylko wierzchniej warstwy tego, co Shrek miał na myśli, mówiąc o cebuli. A chodzi o to, by w tym ekshibicjonizmie dojść do warstwy najbliższej ciału. Nie wykluczam, że na NK coś takiego by się dało znaleźć. Bo na FB już widzę coś takiego.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach