Mam jakiśtam wywoływacz do papierów wielogradacyjnych i nie pomyślałem, kiedy go rozcieńczałem. Trzymałem go w zwykłej butelce (nie harmonijka) i po odlaniu 100ml do rozcieńczenia pozostałe 900ml TROSZKĘ się utleniło. Teraz ma kolor herbaty. Ale różnice w wywoływaniu są tylko takie, że obraz pokazuje się jakieś 30 sekund po kontakcie z roztworem.
Jednak przejdźmy do rzeczy zaskakującej: pewnego razu chciałem pokazać kumplowi - laikowi, co się dzieje z papierem na świetle; zanurzyłem go w powyżej opisanym wywoływaczu a potem wyniosłem go na światło. Czekam aż papier zrobi się czarny... Czekam, czekam czekam.. i nic! Zostawiłem papier na świetle i wróciłem robić dalej zdjęcia. Kiedy wyszedłem po jakiejś godzinie, papier dalej był biały... Jak to możliwe żeby bez utrwalenia papier się nie naświetlił i nie wywołał jendocześnie?
P.S. Dodam, że papier był wystarczająco długo trzymany w wywoływaczu, bo naświetliłem go jeszcze przedtem jakimś negatywem z powiększalnika i obrazek się pokazał.