dan  Dołączył: 11 Sie 2006
Dania liofilizowane
Rozwazam zakup gotowych dan liofilizowanych w roli obiadow na wyjezdzie.

Wszystko pieknie, tylko moze mi ktos powiedziec, jak to smakuje? :-) Lepiej niz zupki chinskie Tao Tao? ;-)
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Smakuje OK. Tylko przyznaj się dokąd się wybierasz, że takie bajery chcesz zabierać? :shock:
 
Darek70  Dołączył: 22 Cze 2008
Może na biegun :roll: :-)
 

Cobretti  Dołączył: 06 Lut 2007
Kup kilka sztuk różnych i stestuj smak, są różne smaki...
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
matb napisał/a:
Tylko przyznaj się dokąd się wybierasz, że takie bajery chcesz zabierać?

Taka szwendanina po Europie.

Na poprzednim wyjezdzie duzo czasu i energii tracilismy na szukanie marketow, a w marketach czegos jadalnego i ponizej 10€ za obiad. Ciezko bylo. Zwykle konczylo sie na zupkach chinskich i innych torebkowych wynalazkach, a jak chcielismy cos lepszego, to niestety wychodzilo >15€ za obiad :-/

Dania travellunch dla dwoch osob kosztuja 30zl (czyli ok 9€) i do tego malo waza, szybko sie robi, sklepow nie trzeba szukac... no i smakuja OK :-)

 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
Cobretti napisał/a:
są różne smaki...

Tak, masz do wyboru:
- piekielnie dobre
- dobre
- średnie
- piekielnie średnie
- niedobre
- piekielnie niedobre
:-P
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
Cobretti napisał/a:
Kup kilka sztuk różnych i stestuj smak, są różne smaki...

Tak trzeba bedzie zrobic :->
 

matth  Dołączył: 21 Kwi 2008
Stachu napisał/a:

- piekielnie średnie


umarłem :lol: :lol: :lol:
 
klimecki_  Dołączył: 12 Cze 2007
dan napisał/a:
Wszystko pieknie, tylko moze mi ktos powiedziec, jak to smakuje?

wiele opinii (min o rodzajach i producentach) znajdziesz na ngt.pl, kiedys do tego papu przekonywal mnie znajomy - ale to co jadlem on wlasnorecznie 'polepaszal' (zageszczanie+ jakies dodatki poprawiajace smak),
jesli chodzi o mnie to w Eu raczej szukam (przy okazji duzych miast) roznego rodzaju rynkow/ ryneczkow gdzie mozna tanio i jednoczesnie dobrze zjesc (poczawszy od jakis azjatyckich 'dzielnic', po rozne regionalne potrawy ktore robia na miejscu z tego co sie wokol sprzedaje). poki co nie wyszlo mi to bokiem, czesto widzialem przyrzadzanie 'od zera', ogolnie polecam przy zalozeniu ze ktos lubi takie klimaty. sprawdzalem min w uk, grecji, italii. w restauracjach czesto bywalem glodny po posilku (jakies mizerne te porcje bywaly).
pozdrawiam
kp
 

matteusz  Dołączył: 02 Lis 2007
Dobrym wyjściem jest też zakup krowy mlecznej + caly plecak Cini Minis. Tylko znowu cena noclegów wzrasa, bo krowa też człowiek, spać musi...
 

tatroman  Dołączyła: 13 Maj 2008
Witaj!
Uważam, że żelazny zapas żarcia, w postaci liofilizatów, to podstawa... tylko nie wiem, czy w cywilizowanej Europie warto...
W markecie typu Lidl, czy Aldi, czy we francuskim super M, czy Muszkieterach itp miejscach w innych krajach, za mniejsze pieniądze kupi się kiełbachy (szuszona kiełbacha typu fuet we Francji kosztuje 1,5 EUR za sztukę), makarony, cous-cous, a nawet kilo tanich krewetek (we francji 4 EUR za kilo) i ryb...a na targach masę świeżych warzyw. Wydaje się, że inwestowanie w liofilizaty staje się kompletnie nieopłacalne.
Liofilizaty owszem - na wyprawy wspinaczkowe, kajakowe, do Azji, do dżungli, gdzie nie zawsze ma sie odwage zjeść coś miejscowego, albo gdzie po prostu nie ma sklepów...
Na europejskie wypady naprawdę lepiej mieć żelazny zapas zupek i kupować na bieżąco miejscowe produkty (w Hiszpanii, w Pirenejach, w znanym wspinaczkowym kurorcie butelka wina domowego kosztuje w restauracji 3 EUR!!!!, a obiad w barze płaci się ok 8!!!! to i tak i tak mniej niż paczka liofilozowanej żywności)

A w kwestii smaku: liofilizaty są świetne! Pożywne (choc jeśli cały dzień dziabiesz rakami i czekanami w lodzie - wydają się za skromne, nawet kobieta chętnie pożre 2 porcje). Polecam szczególnie zestawy śniadaniowe i kaszkowo - jogurtowe - są świetnym uzupełeniem suchej, bezmlecznej diety.
Polski liofilizowany bigos - no po prostu palce lizać!
2 lata temu spędzałam Wigilię w Nepalu - udało nam sie skompletować całkiem fajowy zestaw wigilijny własnie z takiego jedzonka.

Pozdrawiam i w Europie ( i nie tylko) polecam kuchnie miejscową...
A liofilizaty - na wielkie wyprawy, tem naprawde warto. Zresztą co w zwiedzaniu jesli turystyka nie idzie w parze z turystyka kulinarną :)

milego dnia!
P.S. a gdzie się wybierasz?
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
tatroman, dziekuje za cenne wskazowki!

My mamy ten problem, ze czesto brakuje nam czasu na szukanie marketow czy targowisk. Docieramy zmeczeni na kemping i chcielibysmy od razu cos zjesc, i isc zwiedzac okolice.

Pamietam, jak w Alvor (Algarve) postanowilismy ugotowac porzadny obiad. Kobieta z rejestracji na kempingu powiedziala nam, ze do Carrefoura jest jakies 2 km. Okazalo sie, ze to bylo ponad 6 km w jedna strone - waska, bardzo ruchliwa droga bez chodnikow. Wracalismy po ciemku, stopa nie moglismy zlapac przez pol godziny, kierowcy trabili... horror, myslalem, ze nas cos zaraz dojedzie. Obiad zjedlismy o 12 w nocy..

W tym roku jedziemy m.in. do Szwecji i Norwegii, gdzie ceny jak wiadomo sa wysokie, i dlatego kombinujemy z tymi liofilizatami :roll:

tatroman napisał/a:
P.S. a gdzie się wybierasz?

Interrailem przez Niemcy-Szwecje-Norwegie-Danie-Holandie-Belgie-Francje-Szwajcarie-Austrie :-)
 

tatroman  Dołączyła: 13 Maj 2008
Witaj ponownie!
O Szwecji prawie nic nie wiem.
Norwegia natomiast droga jak pies. I ja też wzięłabym tam liofilizaty, a także (choć wiem, że to brzmi niedorzecznie) mandarynki oraz pomidory (ale żywe, nie liofilizowane). Owoce i warzywa są tam pieruńsko kosztowne (alkohol też, więc polecam spirytus - hihi :).
Można też zapakować kabanosy w folii - długo wytrzymują, a tamtejsze (norweskie) kiełbaski z łosia i renifera nie dość, że pieruńsko drogie, to jeszcze nie - teges... Za to łososie - wprost przeciwnie: tanie i pyszne... Co do sklepów - w każdej miejscowości z reguły jest 1 duży market, ale ceny wyższe niż w Holandii o ok 30 %...

Co do liofilizatów - dobrze kupić z 2 - 3 porcje przed wyjazdem i spróbować. Ale w bigos - jak w dym walić można.
A swoja drogą to kosztowne te liofilizaty w Polsce. Ostatno zwiedzałam największy sklep outdoorowy w Europie (w Kolonii) i tam porcja obiadowa kosztowała 7 EUR, a śniadaniowa 4,5. Oczywiście bigosu nie było, ale inne dania wyglądały na smaczne, a jedno nawet smaczne było, co w domku sprawdziłam. Niedługo wybieram sie w dłuższą podróż i pewnie też nabędę tej suchej karmy trochę.
Dobrego wyjazdu życzę.

A ja Cie też o coś zapytam: czy filtry cookin sprawdzają się w podróży? Właśnie kupiłam sigmę 10-20 i chciałabym wejść w ten system filtórw. Czy masz może jakieś doświadczenie w tym względzie?

Pozdrawiam
ilona
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
o Norwegii mogę powiedzieć, że jedzenie nawet to uznawane za lepsze ( np. chleb za 40pln - niby najlepszy jaki można dostać, a do polskiego z piekarni za 2,5pln się nie umywa) jest wstrętne - w porównaniu do tego co można zjeść w krajach południowych czy izraelu.

Do tego nie ma żadnego wyboru - każdy market sprzedaje dokładnie to samo ;-)

Sucha karma ma sens tylko w wyprawach w tereny niecywilizowane całkiem, inaczej traci się połowę przyjemności z podróży - przecież nie jedzie się w piękne miejsce żeby jeść chinskie zupki na przykład..

A najlepszym rozwiązaniem jest dużo rozmawiać i zaczepiać ludzi, łatwo się załapać na obiady i nie tylko -> zwłaszcza w norwegi można pięknie trafić. Mieszkałem tydzień na jachcie w Oslo (wyżywienie i wycieczki fakultatywne - all inclusive jak się mówi :-P ) w zamian za jakąś kosmetyczną pomoc przy oporządzaniu statku ;-) No ale takie coś się zdarza raz na całe życie pewnie.

tatroman jeśli ta Sigma do krajobrazów etc, to właściwie tylko połówkowe mogą się przydać z cokina.. polar nierówno polaryzuje do jakiejś tam ogniskowej tego szkła, więc nie jest w pełni użyteczny.
 

tatroman  Dołączyła: 13 Maj 2008
Guerilla!
No polar wypróbuję, a z cookina marzy mi sie tabaczka i szara połówka... tylko nie wiem na ile pracowchlonne jest zakladanie (chyba bardzo) i czy puszkę z nałozonymi filtrami można w torbie przechować... bez uszczerbku dla filtrów...
Co do filozofii podróżowania zgodzę się :) i powtórzę: nie ma zwiedzania bez kuchniowania :)
3majcie się!
i.
 
dsk  Dołączył: 19 Mar 2008
Z szarych podobno dobre są Hitech, lepsze niż Cokin oryginalny. Chodzi o neutralność barwy.
 
klimecki_  Dołączył: 12 Cze 2007
dan napisał/a:
Interrailem przez
...
dan napisał/a:
Danie

dania tez jest zywieniowo droga - bylem styczen/luty, tanie widzialem tylko piwo w promocjach, z tanszych powiedzmy rzeczy jadlem pizze za ok 60pln (dla dwoch osob) ;], hotelowe 2plastry dziwnej 'szynki' polane czyms tam wyszlo 120pln za osobe:)- ale to bylo glodowe desperados;],
jakis dan gotowych, wizyt w restauracjach/barach nie polece bo ich zarelko potrafi rozczarowac - wiele razy mialem do czynienia z za surowym moim zdaniem miesem, fatalnie slonym, lub daniami ktore wygladaly swietnie (z roznymi sosami), ale okazaly sie nie do przelkniecia. moze slabo trafilem (dla scislosci: stacjonarnie billund, krotko/przejazdowo kopenhaga).
do danii bralbym nasza kielbase, ich chleb jest znosny;]
pozdrawiam
kp
 

flying  Dołączył: 13 Sie 2007
Skandynawia ...ech,trochę tam czasu spędziłem,w dwa sezony tak ok. 50 000km autkiem ,tyle ,że oczywiście koszty dzielone na 4 osoby.
Szczególnie Norwegia jest pod względem kosztów tragedią,o istnieniu trunków takich jak piwo lepiej na ten czas zapomnieć,że o innych nie wspomnę.
Bardzo lubiłem najróżniejsze wycieczki promowe,fajna sprawa i ratuje trochę od strony kulinarnej,wykupujesz talonik ze stołem szwedzkim i siedzisz i zajadasz aż się nie zmęczysz :mrgreen: .
Mogę polecić takie wypady na Wyspy Alandzkie ,nie są chyba dość drogie jeśli nie wjeżdżasz autem.
A w marketach ratuje jeszcze produkt pod nazwą stek,są różnej wielkości do wyboru,kupujesz wrzucasz na grila taki połać do tego ziemniaczki i jest miło.
Spozywałem też spore ilości takiego ichniego kefiru,Filjmjolk to się nazywa ,czy jakoś tak,lubiłem to sobie popijać.
Zupek z torebki niestety nie próbowałem ,ale woła w postaci steków skonsumowałem.
Dobra rada z tym wpraszaniem na obiadki,Skandynawowie to zupełnie inny typ i mentalność ,bardzo otwarci ludzie i do tego komunikatywni .
Miłych wrażeń z wycieczki zyczę.
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
tatroman napisał/a:
Norwegia natomiast droga jak pies. I ja też wzięłabym tam liofilizaty, a także (choć wiem, że to brzmi niedorzecznie) mandarynki oraz pomidory (ale żywe, nie liofilizowane). Owoce i warzywa są tam pieruńsko kosztowne (alkohol też, więc polecam spirytus - hihi :).
Można też zapakować kabanosy w folii - długo wytrzymują, a tamtejsze (norweskie) kiełbaski z łosia i renifera nie dość, że pieruńsko drogie, to jeszcze nie - teges... Za to łososie - wprost przeciwnie: tanie i pyszne... Co do sklepów - w każdej miejscowości z reguły jest 1 duży market, ale ceny wyższe niż w Holandii o ok 30 %...

Na cala skandynawie zamierzamy wziac spory zapas jedzenia. Na sniadania platki (moje ulubione Sante), na obiady wyglada na to, ze liofilizaty, na kolacje kisiele, zupki chinskie, pieczywo chrupkie, szuszona kielbase, na przegryzke suszone owoce.
Kupowac bedziemy wode, mleko, czasem jakies slodycze. Bez alkoholu przezyjemy :-P Przynajmniej raz zamierzamy szarpnac sie na jakas rybke :->

tatroman napisał/a:
Ostatno zwiedzałam największy sklep outdoorowy w Europie (w Kolonii) i tam porcja obiadowa kosztowała 7 EUR

U nas Travellunch na dwie osoby to koszt 9€, czyli 4,5€ na osobe. Mysle, ze to niezla cena :-)

tatroman napisał/a:
A ja Cie też o coś zapytam: czy filtry cookin sprawdzają się w podróży?

W podrozy sprawdza mi sie kompakcik Fuji F31 :-D

guerilla napisał/a:
Sucha karma ma sens tylko w wyprawach w tereny niecywilizowane całkiem, inaczej traci się połowę przyjemności z podróży - przecież nie jedzie się w piękne miejsce żeby jeść chinskie zupki na przykład..

W pewnym sensie masz racje. Chodzi jednak o to, ze nasz sposob podrozowania polegajacy na ciaglym przemieszczaniu sie z max 2-dniowymi przystankami dosc trudno polaczyc z kucharzeniem. Czesto brakuje nam wiedzy, co gdzie i za ile sie oplaca kupic, zeby ugotowac to na kuchenkach turystycznych, a pozniej to zjesc ze smakiem. Wbrew pozorom nie jest to takie proste.

klimecki_, dziekuje za Danie,
flying, dzieki za Norwegie.

Nie pozostaje mi nic innego, jak pojechac do sklepu Podroznika i kupic kilka dan na probe :-D
 

Rarog  Dołączył: 10 Maj 2006
Re: Dania liofilizowane
dan napisał/a:
Lepiej niz zupki chinskie Tao Tao? ;-)

Mam nadzieję, że dan nie znienawidzi mnie za offtopa ale jedliście kiedyś orzeszki ziemne w polewie wasabi z tej firmy :?: :-P Super sprawa :-> Udanej podróży dan!

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach