ryve  Dołączył: 14 Wrz 2006
opowiedz o zdjęciu
czasem jest tak, że za zwykłym zdjęciem kryje się ciekawa/śmieszna/smutna/niesamowita historia. a czasem nie aż tak ważne jest to, co widać na zdjęciu, ale to jak ono powstało. patrzysz na zdjęcie i nic ciekawego nie widzisz. ale...

jestem przekonany, że każdy z nas ma w swojej szufladzie zdjęcia, które dla niego są zupełnie inne w odbiorze niż dla pozostałych. pamięta jak i kiedy powstawały. dla innych są to zwykłe pstryki. prawdopodobnie byłyby bardziej interesujące, gdyby ci inni wiedzieli o nich to, co autor.

mam propozycję założenia wątku, w którym umieszczalibyśmy właśnie takie zdjęcia. jedno, dwa, pięć, dwadzieścia. ale przede wszystkim napisali o tym zdjęciu (-ciach). forma i treść dowolna. nie ma wymogu umieszczania tylko "udanych" zdjęć. ważne, żeby spróbować przekazać forumowiczom to, co powoduje, że dla nas to zdjęcie jednak nie jest aż takie zwykłe. zdjęcie albo okoliczności jego powstania.


skoro proponuję, to wypadałoby zacząć. na początek trochę nieśmiało.


chciałem Wam przedstawić moją Teściową. Złota Kobieta. myślę, że mógłby mi jej pozazdrościć każdy, kto jest zięciem. robiłem jej już dziesiątki zdjęć. prawie na wszystkich ma zamknięte oczy. przypadek? nie - choroba. powoduje opadanie powiek i z czasem może spowodować znaczne osłabienie i innych mięśni (w tym sercowego). każdy z nas ma oczy otwarte i czasami je zamyka. ona musi ciężko pracować na to, żeby mieć oczy szeroko otwarte. no i kiedyś w końcu udało mi się uwiecznić jej roześmiane oczy na dodatek idące w parze z soczystym uśmiechem. zdjęcie doskonale oddaje jej pogodny charakter i przyjacielskie nastawienie do świata jako takiego.

 

Stachu  Dołączył: 27 Kwi 2007
Nie pamiętam dokładnie, ale to było jakoś tak:
dziewczynka - Dzisiaj Marta mnie uderzyła.
mama - Ojej, jak to się stało?
tata (z plecakiem) - I co, oddałaś jej?
:mrgreen:
 
ryve  Dołączył: 14 Wrz 2006
che che che... :mrgreen: przypomniało mi się jak moja mama jeździła do szkoły bo młodsza siostra... nie dała sobie chłopakom w kaszę napluć :evilsmile: oddawała. skutecznie ;-)
ale już jest grzeczna ;-)


nawiasem mówiąc oto i ona (ze swoim synem):



mimo, że wszyscy w rodzinie uważają ją za urodzoną pesymistkę i malkontenta, ja podziwiam jej siłę. po skończeniu szkoły średniej przyjechała studiować do warszawy. były to studia zaoczne. musiała sama na siebie zarobić. to był rok 1999. pracowała w burger kingu. o ile pamiętam zarabiała 600zł na rękę miesięcznie z czego 400zł płaciła za możliwość mieszkania w jednym pokoju (ba! spania w jednym łóżku) ze współlokatorką. mieszkanie 3 pokojowe a w nim 6 osób i pies (właściciele, dwójka dzieci, moja siostra i jej współlokatorka).
jako że mieszkałem w akademiku blisko uczelni, na której i ona studiowała, przychodziła do mnie w przerwach pomiędzy zajęciami. czasem dawała się namówić na obiadek, który nieudolnie przygotowywałem. wiem, że w większości przypadków był to jedyny ciepły posiłek, jaki jadła w ciągu całego tygodnia.
kiedyś zdjęła u mnie w pokoju buty. dopiero wtedy zorientowałem się, że ma w podeszwie dziurę wielkości monety 5zł przykrytą kartonikiem.
i tak ciągnęła przez dobre kilka lat. wszyscy moi koledzy ze studiów ją znali i lubili. jeden z nich polecił ją po kilku latach u siebie w pracy. przeszła rekrutację i od tego momentu zaczęło się układać znacznie lepiej. dziś ma męża (poznała go właśnie w tej pracy), syna, własne mieszkanie, dość dobrą pracę (o ile wiem, jest cenionym pracownikiem). i chyba ciągle wszystko widzi w czarnych barwach. co nie zmienia faktu, że jest uśmiechnięta. nie tylko wtedy, kiedy trzyma swojego syna na rękach.

podziwiam ją. ja nie dałbym rady przejść tego, co ona.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach