emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
mygosia napisał/a:
ma być lekarz weterynarii. Mi to zwisa [nawet jak mówią weteryniorz, albo weteryniarka]
A Ty, mygosia, kim jesteś: lekarzem, czy lekarką weterynarii?
Bo powiem, że w odróżnieniu od polskich zwyczajów, bardzo mi się podoba u Niemek, że szanują swoją płeć i piszą (oraz mówią): doktorka, prezeska, dyrektorka, profesorka. A nie tylko sekretarka, nauczycielka, czy sprzątaczka.
Ale jest u nich jeden wyjątek: kanclerz. Ciekawe dlaczego :roll:

 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
emigrant napisał/a:
doktorka, prezeska, dyrektorka

Mi to w uszach zgrzyta :evil:
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
zorzyk, A "Pani kierowniczka" Ci nie zgrzyta? Czy wolisz Pani kierownik?
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Wolę "Pani Kierowniczka" ale "Pani Dyrektor". Nic nie jest proste ;-)
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
emigrant napisał/a:
kim jesteś: lekarzem, czy lekarką weterynarii?


Do mnie ludzie najczęściej się zwracają "siostro" ;-)

Ewentualnie rozmowa wygląda tak:
Ja - Dzień dobry, słucham pana?
Klient - Chciałbym zrozmawiać z panem doktorem
Ja [zalotnie] - A pani doktor może być?
K. - No może.
J. - No to słuchaam pana?
K. - ???? eeee.... ????

;-)
 

djack  Dołączył: 22 Kwi 2006
emigrant napisał/a:
A Ty, mygosia, kim jesteś: lekarzem, czy lekarką weterynarii?
Bo powiem, że w odróżnieniu od polskich zwyczajów, bardzo mi się podoba u Niemek, że szanują swoją płeć i piszą (oraz mówią): doktorka, prezeska, dyrektorka, profesorka. A nie tylko sekretarka, nauczycielka, czy sprzątaczka.

Prof. Miodek kiedyś na wykładzie opowiadał taką sytuację. Dzwoni do niego dziewczyna z prośbą "Panie profesorze, niech pan ratuje moja mamę". O co chodziło? Jej matka pracowała w księgowości i kiedyś zapisała swoją przełozoną w dokumentach jako "starszą księgową". Ta przełożona narobiła afery twierdząc, że ona nie jest żadna "starsza księgowa", tylko "starszy księgowy".
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
djack, A sekretarki powinny mówić: "Ja nie jestem żadna sekretarka, tylko sekretarz."
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
... najlepiej "pierwszy".
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
Z drugiej strony, to się trochę nie dziwię tej księgowej. Co innego, gdyby była "główną". Ale "starsza" :evil:

[ Dodano: 2007-05-12, 17:16 ]
No ale znowu "starszy księgowy" płci żeńskiej? To co, po menopauzie? :evilsmile: Ciężki wybór.
 

GRZESIO  Dołączył: 05 Mar 2007
dzisiaj złapałem w kadr takie koty balkonowce - prawie pospadały z 3 piętra jak usłyszały kłapanie lustra ;-)


 

macioh  Dołączył: 28 Gru 2006
nie wiem czemu, ale ten kot po prawej (z pierwszego zdjęcia) wyglada mi na lekko stukniętego.
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Kot (Świrus) należący obecnie do mego brata, będąc u poprzedniej właścicielki spadł z poręczy balkonu z drugiego piętra i złamał prawą łapę. Obecnie ma ją sztywną a na balkon wychodzi w uprzęży i na smyczy.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
plwk, miałam to samo skojarzenie. A jeszcze jak zauważyłam te suszarki, to aż mnie ciarki przeszły, bo zwykle to one są najbardziej destrukcyjne dla kotów.

Dodam jeszcze, że kiedyś przyszedł rottweiler ze złamaną kością udową [poszła w drzazgi] - lekko licząc 40kg pies. Okazało się, że wypadł z pierwszego piętra. Konkretnie poślizgnął sie na parapecie. Okazało się, że "on tam zawsze chodził i nigdy nic mu się nie stało". Ręce nam opadły. Do kostek. Czasami brak wyobraźni właścicieli mnie rozwala.
 

Arti  Dołączył: 20 Kwi 2006
GRZESIO napisał/a:
prawie pospadały z 3 piętra jak usłyszały kłapanie lustra

Bo to jeda z wiekszych glupot jakie moze zrobic wlasciciel swojemu podopiecznemu.. .pozwolic lazic po parapetach, balkonach itp... Koty nie potrafia latac.
a zeby nie bylo OT.
Kot Sylwester w trakcie drzemki.
Kocisko zapatrzone
 

piotrecius  Dołączył: 31 Gru 2006
Arti napisał/a:
Kocisko zapatrzone

Coś go mocno olśniło ;-)
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Kiedyś miałem psa marki cocer-spaniel. W zasadzie to psa miała już moja mama i brat, bo ja mieszkałem już "na swoim", kiedy się ta historia wydarzyła. Pies na starość (a w latach był zaawansowany) postanowił wyjść sam na spacer. Przez okno balkonowe (balkonu architekt nie przewidział - tylko drzwi i taka barierka). Pech chciał, że to czwarte piętro było. Wcześniej, przez kilkanaście lat mieszkania, nigdy nie miał takiego pomysłu, żeby z tego wyjścia korzystać.
 

bossini  Dołączył: 23 Sty 2007
GRZESIO,

Ładny bokeh :lol:
Wrzuc je do odpowiedniego topicu kilka działów wyżej
 

cotti  Dołączyła: 20 Kwi 2006
GRZESIO, fajne historie balkonowe :-)
 

Maciek  Dołączył: 20 Kwi 2006
mygosia napisał/a:
plwk, miałam to samo skojarzenie. A jeszcze jak zauważyłam te suszarki, to aż mnie ciarki przeszły, bo zwykle to one są najbardziej destrukcyjne dla kotów.

Dlatego mój siedział w mieszkaniu dopóki nie zasiatkowałem całego balkonu - niby tylko drugie piętro ale się odpowiednio naczytałem jak to potrafią spaść i w panice gdzieś uciec aby nie sprawdzać czy jest dosyć odpowiedzialny.
Chociaż jak teraz kolejny raz w tym roku próbuje mnie poderwać (czy nawet bardziej) to się zastanawiam czy troska była słuszna... ;-)
 

Pentagram  Dołączył: 21 Wrz 2006

i to byłoby na tyle

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach