Temat z pogranicza fotografii z psychiatrią.
Zachciało mi się Takumara, a ten jest ponoć najostrzejszy, więc sobie kiedyś okazyjnie takiego sprawiłem W internetach "wszyscy" piszą, że jest on porządnie zbudowany, w przeciwieństwie do wersji f/1.7, bardziej plastikowej.
Mam oba. O ile w przypadku wersji f/1.7 nie mogę się do niczego przyczepić, to w tym f/1.4 pierścień nastawiania ostrości pracuje mało elegancko - niby stawia przyjemny opór, ale jakby "przerywał". Pomyślałem sobie - 40 letni grat, może się trochę zasechł, wolno mu. Z drugiej strony, ten f/1.7 też ma 40 lat, a chodzi jak masełko! Ale -
testis unus testis nullus - kolega też sobie takiego sprawił, więc urządziliśmy porównanie, które w międzyczasie trochę się rozrosło.
I tak: 4 x smc-a 50/1.7 - wszystkie pracowały identycznie, 3 x smc-a 50/1.4 - wszystkie pracowały... identycznie. Tzn. lekko słabowały na helikoidzie.
Internety kłamią? Niemożliwe...