zipzip  Dołączył: 06 Sty 2010
Historia niejednej płyty.
Dlaczego taki tytuł wątku.
Ci z nas, którzy słuchają muzyki nieprzypadkowo, z pewnością pamiętają okoliczności kontaktu z płytami szczególnymi, takimi jakie pozostaną z nimi na zawsze.
Jedna z moich najważniejszych to: "band on the run"
Któregoś dnia (pewnie w Trójce) usłyszałem tę płytę. Była absolutną nowością - pewnie sprowadził ją P.Kaczkowski, albo jakiś inny magik radia trzeciego.
Natychmiast podzieliłem się tą nowiną z kolesiami w klasie (mieliśmy takie grono miłośników muzyki).
Niejaki Jacek G. na to: tak, mam tę płytę (rodzina za gramanicą).
JACEK- DASZ NAGRAĆ - jasne.
Więc dreptam w deszczu piechotą przez pół miasta ze swoim ZK140. Na adresie jestem pierwszy raz, otwiera starsza pani.
- Dzień dobry, czy zastałem Jacka.
- Nie nie ma.
- Ojej, szkoda, bo się umówiłem na nagranie płyty.
- A to pan (qurde - jaki pan? miałem może 18-lat) sobie wejdzie do pokoju Jacka i się obsłuży.
Do domu wracałem jak na skrzydłach.

Jacek z jakiś powodów wrócił do domu po wielu godzinach. Do dzisiaj się z nim kumpluję.

Macie jakieś przygody w płytami?

Pozdrowienia Krzysztof
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
zipzip napisał/a:
ze swoim ZK140

Noo, późno zaczynałeś - u mnie to był ZK120 z "magicznym zielonym oczkiem", dwuśladowy :mrgreen:
Co do płyty - jednym z celów mojego pierwszego wyjazdu do Niemcowni było przywiezienie sobie chociaż jednej płyty Jethro Tull. I udało się, podwójny vinyl Bursting Out nadal stoi na półce, choć już nawet nie mam na czym odsłuchać :-|
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
greentrek, Bursting Out. Świetna płyta! W tamtych czasach takie rzeczy były poza moim zasięgiem. Co nie znaczy, że nie miałem z nimi kontaktu. Mój przyjaciel był synem marynarza, i gdy jego tata wracał z rejsu, jakieś płyty mu przywoził . Piotr był (i jest) fanem Jethro Tull. To u niego siadaliśmy na podłodze i słuchaliśmy (z gramofonu Philipsa !)" Too Old to Rock 'n' Roll..." , "Heavy Horses" , "Songs from the Wood" , czy wspomnianej Bursting Out (z moim ulubionym "Thick As A Brick"). Zdarzały się inne rzeczy, jakieś Led Zeppelin, Queen, raz nawet Bee Gees!
Moja "płytoteka" była skromniutka. Dwie pierwsze płyty Budki Suflera, "Welcome" i "Pamięć" SBB i coś tam Grechuty. A odtwarzałem te skarby na znakomitym gramofonie Mister Hit!
Teraz Bursting Out stoi na mojej półce (ale cd). Niebieski motylek (znak firmowy Chrysalisu) przywołuje wspomnienia...
 

zipzip  Dołączył: 06 Sty 2010
greentrek napisał/a:
Noo, późno zaczynałeś - u mnie to był ZK120 z "magicznym zielonym oczkiem", dwuśladowy :mrgreen:

Sądzę, że zaczynaliśmy przynajmniej równolegle.
ZK140 to było to samo co 120, tyle, że był czterościeżkowy. Ten mój też miał to zielone coś (EM84) i był lampowy.
Później pojawiły się wersje tranzystorowe tych magnetofonów, ale właściciele lampowych zawszę patrzyli z pogardą na te nowinki :-) Qurde, ale były czasy :-)
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
zipzip napisał/a:
Później pojawiły się wersje tranzystorowe tych magnetofonów, ale właściciele lampowych zawszę patrzyli z pogardą na te nowinki :-) Qurde, ale były czasy :-)

Tranzystorowe chyba miały na końcu oznaczenia literę T.
 

MixerB  Dołączył: 16 Sty 2010
zipzip napisał/a:
ZK140 to było to samo co 120, tyle, że był czterościeżkowy.

plwk napisał/a:
Tranzystorowe chyba miały na końcu oznaczenia literę T.


Zgadza się.
Wciąż mam jeszcze ZK140 (bez "T") i nieco taśm ;-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach