romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
A jakie pantoflarskie do tego... :)
 
AChmiel  Dołączył: 14 Lis 2009
bEEf kurna tyle się zastanawiałem nad swoim losem a Ty mi wyjaśniłeś. Dzięki :mrgreen:
Badzie lżej żyć choć sprzętu nie przybedzie.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Pan, to flara?

Podsumowując, mamy kilka podejrzeń co do powodu używania sformułowań, o których dyskutujemy.
Wymogi ego, udowodnienie sobie i innym, że robi się coś doniosłego, przemyślanego. To po pierwsze. Po drugie to zgrabne i utarte sformułowania, które są zrozumiałe dla ludzi zarówno z wewnątrz, jak i postronnych niezwiązanych z fotografią. A po trzecie to element strategii marketingowej. Wielu amatorów bowiem, nie zamierza poprzestawać na fotografowaniu do albumu. Liczy że photography przy ich nazwisku w rogu zdjęcia przyciągnie potencjalnych klientów, przyniesie pieniądz i sławę.

Czy się nie mylę?

No to może pogadajmy o tej trzeciej sytuacji. Czy romans z fotografią chałturniczo-profesjonalno-artystyczną miłośnikowi fotografii służy, czy też mu szkodzi? Czy zatarcie granicy między profesjonalistami a amatorami to pozytywne zjawisko? Czy może objaw degeneracji fotografii?
 

zunlicht666  Dołączył: 28 Lut 2011
Ja amator może inaczej się nazwę zajawkowicz (3 grupa) się w kręcę w temat i powiem jak myślę i co czuje gdy robię takie sobie fotki oraz ,widzie piękne foty kolegów na forum
Fotografuje głownie kwitki i tym podobne , kiedy już znajdę ta chwile na fotografie przede wszystkim dla mnie jest forma odpoczynku.Gdy wpadam na wiochę do mamy lub babci i ogarniam ogródek katem popija ac coraz berdzie nerwowo herbatkę , ponieważ zbliża się złota godzina a sprzęt do rozpakowania :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Tak mamo tak babciu ale pogadam za jakiś czas muszę się zająć tym co lubię
Kiedy już chwytam za aparat cala reszta się nie liczy wyłączam się jak żona mowie brak kontaktu z bazą :-D :-D :-D
Powiem jedno nie wiem jak opisać to uczucie bo to ciężko
chyba to miłość :-D :-D :-D która u kaja me nerwy i stres co dziennego dnia :shock:

co czuje gdy widzie piękne foty kolegów na forum
napisze może w kolejnym poście jak to głębiej przeanalizuje
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
zunlicht666 napisał/a:
[...]
napisze może w kolejnym poście jak to głębiej przeanalizuje


Może to dobry pomysł bo tego, co jest powyżej, nie ogarniam. :-/

[ Dodano: 2012-12-14, 12:53 ]
A tak na marginesie, wie ktoś może w jakie pantofle najlepiej zainwestować? Pod jakimi najwygodniej się siedzi?
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Nie może być podkuty i na szpileczkach :mrgreen:
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
[...]
No to może pogadajmy o tej trzeciej sytuacji. Czy romans z fotografią chałturniczo-profesjonalno-artystyczną miłośnikowi fotografii służy, czy też mu szkodzi? Czy zatarcie granicy między profesjonalistami a amatorami to pozytywne zjawisko? Czy może objaw degeneracji fotografii?


A może to problem profesjonalistów? Jakich to profesjonalistów tu mamy w kraju? Fotografia artystyczna - może kilku raptem, reporterów właśnie gazety hurtowo zwalniają, największa rzesza fotografów profesjonalistów to legitymacyjno-kotleciarscy "panowie Ziutkowie", robiący często zdjęcia na poziomie przeciętnego amatora lub gorsze. Czy amatorzy fotografii stanowiący zagrożenie dla "Ziutków" to objaw degeneracji fotografii? Czy jest to jej skutek czy przyczyna? Czy w ogóle możemy mówić o degeneracji fotografii?
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Sebastian napisał/a:
największa rzesza fotografów profesjonalistów to legitymacyjno-kotleciarscy "panowie Ziutkowie", robiący często zdjęcia na poziomie przeciętnego amatora lub gorsze.
Celna uwaga! I chyba faktycznie to oni się najbardziej powinni bać najazdu amatorów, którzy konkurują z nimi nie tylko tym, że nie płacą ZUS, ale oczywiście też tym, że robią "lepsze" zdjęcia, nowoczesne, bardziej przystające do potrzeb klientów.

Więc tak:
Sebastian napisał/a:
A może to problem profesjonalistów?


Nawet na rynku grantowym amatorzy z artystami i paraartystami nie konkurują. Podobni jak samorodni fotografowie nie wchodzą w drogę artystom po ASP, którzy z fotografii zwykle robią instrument, jeden ze środków wyrazu, a nie jedyny i docelowy.
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
[...]
Więc tak:
Sebastian napisał/a:
A może to problem profesjonalistów?


Nawet na rynku grantowym amatorzy z artystami i paraartystami nie konkurują. Podobni jak samorodni fotografowie nie wchodzą w drogę artystom po ASP, którzy z fotografii zwykle robią instrument, jeden ze środków wyrazu, a nie jedyny i docelowy.


Bezsprzecznie, amatorzy nie mają czego szukać w galeriach czy w staraniach o granty unijne, nikt ich tam bez dyplomu nie zaprosi.
Amatorzy konkurują z zawodowcami głównie w "kotletach" i portretach. W reporterce gazety same zrezygnowały z zawodowców, kupują cokolwiek za 5zł albo drukują za podpis pod zdjęciem, biznes, skoro są chętni na taki układ...
 

MacRayers  Dołączył: 07 Wrz 2008
Jestem deczko młodszy od Dady (chociaż od wczoraj o rok starszy), ale chyba to co on napisał jest najbliższe mojemu spojrzeniu.
Był sprzęt aps-c, jaranie się fulfrejmem, limitedy etc. Fajne, ale samo zdjęć nie zrobi. Sam warsztat też nie. Teraz więcej spontaniczności, odwagi w robieniu zdjęć (technicznie mają wyjść po japońsku (jakotako), ale nie przejmuję się abberacjami, duperelami etc). Za to więcej albumów, książek w domu. Fotek mniej, ale bardziej jestem zadowolony. Waga mi przeszkadzała to zmieniłem na mały sprzęt. W całej okazałości, sprzęt wylądował gdzieś na samym końcu układanki. Za to więcej jest funu.
Co do sesji z modelką - raz tylko miałem okazję jak tyfusiki ;-) przywiozły do Torunia modelki. Jakoś mnie to nie rusza. Może gdzieś bardziej poszedłem w archiwizowanie codziennego dnia i nie silę się na superextra seszyn, bo do tego trzeba mieć znacznie więcej i kontaktów (modelki, wizaż) i umiejętności. Tylko, że wolę zdjęcia, które - owszem rejestrują - ale normalne rzeczy wokół. Dlatego sesji Vojtka dotycząca tego co dzieje się z modelkami za kurtyną była dla mnie świetna. Lepsza, niż zdjęcia modelek na wybiegu. Nie będę fotografem mody, bo nie czuję tego i nie mam takich umijętności. Kiedy jednak w zwykłych rzeczach, bez ustawiania tysiąca elementów znajdę TO COŚ to fun jest na całego. Kiedy jadę w trasę i zatrzymuję auto, bo zauważyłem coś, co mnie ruszyło. Kiedyś kolekcjonowałem sprzęt. Dzisiaj kolekcjonuję ujęcia. Aparat ma nie przeszkadzać - i tutaj X100 się prawie sprawdza. Czasami brakuje mi AF-u. Tylko w sumie dobrego pewnego AF-u. Reszta może być. Pewnie teraz przeskoczę na coś nowego, ale właśnie ze względu na AF i ...filmowanie. Żona chce za Basią biegać z kamerą. Tylko, że samą kamerę mam nosić ja (co niezbyt mi się uśmiecha). Będzie więc mix jogurtowy - mały aparat z dobrym video i w miarę dobrą 35-tką.

 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
MacRayers napisał/a:
i w miarę dobrą 17-tką.
popieram dobra siedemnastka to jest to.... tylko czasem żona może mieć pretensje :evilsmile:
 

MacRayers  Dołączył: 07 Wrz 2008
Fafniak, teraz jest wg kanonu małego obrazka. 35-tka brzmi bezpiecznie, żona się nie obrazi ;-)
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
21, 31, 40, 43, 70, 77.

Dobrze, że poważniejsze tele wychodziły "tylko" jako gwiazdki :evilsmile:
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Zakładaj człowieku wątek i spuść go na chwilę z oka, to ci zaraz o limitowanych d... Maryni zaczynają.

No to idźmy dalej. Zainspirowany tym co napisał powyżej MacRayers, przypominając sobie tropy myślowe z tego wątku chciałbym Was zapytać: czy ten cały romans z fotografią pro i jej terminologią, o której mówiliśmy może wyjść amatorskiej fotografii na dobre? Tzn. czy Waszym zdaniem amator może coś z tego wyzyskać? A jeśli tak, to co? A jeśli tak i wiecie co, to czy wyzyskujemy?
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
jorge.martinez napisał/a:
czy ten cały romans z fotografią pro i jej terminologią, o której mówiliśmy może wyjść amatorskiej fotografii na dobre? Tzn. czy Waszym zdaniem amator może coś z tego wyzyskać? A jeśli tak, to co? A jeśli tak i wiecie co, to czy wyzyskujemy?


Tak. Zaczyna się od terminologii, potem jest znak wodny na fotach w necie, potem fan page "imie nazwisko photography" i oferta slubniakow za 500 zł i juz sie jest pro :-)

Coz pewnie promil z tych ludzi zainteresuje sie historia fotografii, zacznie cos tam kombinowac. Wiec chyba ok.

Mnie tam wisi terminologia, gorsze jest to, ze nikt nie ma cierpliwosci do nauki, kazdy chce byc pro czy artysta z dnia na dzien (to dotyczy nie tylko fotografii).
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
jorge.martinez napisał/a:
ten cały romans z fotografią pro i jej terminologią, o której mówiliśmy może wyjść amatorskiej fotografii na dobre
A jaki wpływ ma terminologia na jakość (techniczną, artystyczną, czy każdą inną) zdjęć. Jeśli powiem, że idę robić sesję (albo co gorsza-zdjęcia do projektu) to z automatu będą one lepsze, niż gdybym powiedział, że idę sobie pofocić, albo popstrykać ? Będą bardziej pro ?
Jorge, jak Cię lubię, czy Ty nie szukasz czasem z nudów dziury w całym ? :mrgreen:
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Dada napisał/a:
Jorge, jak Cię lubię, czy Ty nie szukasz czasem z nudów dziury w całym ?
Dziury szukam z zupełnie innego powodu, drogi Dado.

Dada napisał/a:
Jeśli powiem, że idę robić sesję (albo co gorsza-zdjęcia do projektu) to z automatu będą one lepsze, niż gdybym powiedział, że idę sobie pofocić, albo popstrykać ? Będą bardziej pro ?
Teoretycznie nie, ale język ma siłę kreowania rzeczywistości, w pewien sposób.

Weźmy choćby ten projekt. Jeśli ktoś zamiast o zdjęciach do albumu będzie o swoich rodzinnych zdjęciach mówił i myślał: to mój projekt. To czy nie będzie bardziej zdeterminowany by to zrobić dobrze i zakończyć z sukcesem? Mnie np. przekonuje to co pisał w polecanej tu książce napisał Brooks Jensen promując projektowe podejście do fotografii. Czyli mamy cel, mamy jakieś ramy czasowe, budżetowe, formalne, treściowe, dostosowujemy do tego narzędzie, robimy, kończymy i bierzemy w dłoń (no bo efekt materialny musi być).

A niekoniecznie trzeba to nazywać cyklem (bo te zdjęcia może nic nie łączyć szczególnie cyklicznego). Termin "projekt" nadaje pewną dozę doniosłości, no i systematyczności. Zresztą, to też pewne zobowiązanie. Wobec siebie i ludzi. Jak mówię że mam projekt o nazwie "Barbie po godzinach", to wcześniej czy później ktoś zapyta: a gdzie zdjęcia tych gołych lalek? :evilsmile:
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Pomóżmy jorgemu zrobić doktorat, więcej sprzecznych opinii proszę ;-)

jorge.martinez napisał/a:
czy ten cały romans z fotografią pro i jej terminologią, o której mówiliśmy może wyjść amatorskiej fotografii na dobre?
I tak i nie. Z jednej strony spłaszcza rzemiosło profesjonalistów doprowadzając do wspomnianych tu "profesjonalnych sesji", które przez przymiotnik znów zaczynają nabierać swojego sensu, bo rzeczownik już został zawłaszczony i nie identyfikuje procesu jednoznacznie.
Z drugiej zaś strony jest nadzieja, że zaczynając od górnolotnej terminologii zwykłych czynności adept sięgnie po terminologię profesjonalnego (czytaj potrzebnego zaawansowanym użytkownikom) sprzętu. Wówczas będzie wiedział, że biała szmata to blenda i dowie się, po co to jest. Idąc dalej może kiedyś spróbuje czegoś podobnego użyć. Ci "ambitniejsi" pewnie wyskrobią kieszeń i kupią, a Ci kombinujący sami zbudują. W obu przypadkach dobrze - pierwsze - ruch w biznesie, firmy mają sprzedaż, drugie - monter wyciągnie wnioski i pozna zasadę działania od strony czysto materiałowej.

Powstanie tragedia w postaci pokazywania pierwszych prób na wszelkiego rodzaju portalach społecznościowo-fotograficznych, ale to tez chyba dobrze, bo ktoś coś wstawi, ktoś obejrzy, ktoś wykupi reklamę myśląc, że mu to w jego biznesie pomoże, a inny ją sprzeda - obrót jest, podatki są, dziura budżetowa... a to nie ten wątek - gospodarka działa.

Artystycznie po jakimś czasie niektórzy się wyrobią i zdjęcia zyskają.

Tyle tylko, że to pewien znak czasu. Kiedyś trzeba było mieć odpowiedni papier do zawodowego robienia zdjęć. Amatorzy nie mający tego papieru też się uczyli podpatrując tych bardziej zaawansowanych. I nawet nikt się nie obrażał na określenie fotografia amatorska (no bo bez papieru zawodową być nie mogła), czy fotograf amator (amator kwaśnych jabłek i lodów zimą). Rozwijanie umiejętności następowało w sposób mniej pompatyczny, a efekt był podobny. Biorąc pod uwagę obecną dostępność sprzętu przekładającą się na ilość papki tym sprzętem wykonywanej i udostępnianej gdzie się da, ówczesne efekty były dużo lepsze niż obecnie.

Technologia ułatwia i rozleniwia. W ciemni było trudniej i dłużej, w komputerze jest łatwiej i szybciej. Odsetek dobrych jest pewnie porównywalny, ale globalnie to ilość miernoty wzrosła znacząco.

Zataczając koło - co z tego, że ktoś ma profesjonalny (zaawansowany technicznie) sprzęt, skoro nie umie go używać. A ma, bo przecież może. Pewnie to koło się jakoś samo napędza, ale jak wiadomo straty gdzieś muszą być, bo "mobilnego perypetium" nie udało się zbudować.

[ Dodano: 2012-12-14, 23:31 ]
jorge.martinez napisał/a:
mam projekt o nazwie "Barbie po godzinach"
Czyli dogłębnie badasz zachowania w stadzie złożonym z jednej Barbie i kilku samców alfa. Obiektywnie ryzykowne, nawet gdy masz tele.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
tref napisał/a:
Zataczając koło - co z tego, że ktoś ma profesjonalny (zaawansowany technicznie) sprzęt, skoro nie umie go używać. A ma, bo przecież może. Pewnie to koło się jakoś samo napędza, ale jak wiadomo straty gdzieś muszą być, bo "mobilnego perypetium" nie udało się zbudować.
To temat którejś tam kolejnej dyskusji, którą planują rozpocząć.
Cytat
Czyli dogłębnie badasz zachowania w stadzie złożonym z jednej Barbie i kilku samców alfa.
Nieeee. Póki co dysponuję samymi Barbie, żadnego Kena, Alfa czy innego samca.

tref napisał/a:
Technologia ułatwia i rozleniwia. W ciemni było trudniej i dłużej, w komputerze jest łatwiej i szybciej. Odsetek dobrych jest pewnie porównywalny, ale globalnie to ilość miernoty wzrosła znacząco.
A czy dostępność profesjonalnych narzędzi nie powinien zwiększyć poziomu fotografii? Dawniej między aparatem, materiałami i powiększalnikiem pro a analogicznym sprzętem amatorskim była przepaść finansowa i organizacyjna, a dziś wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Czy nie sprawia to, że mamy więcej dobrych fotografów i dobrych zdjęć?
 

komisarz  Dołączył: 09 Maj 2011
Znowu się wtrącę, bo tak mi się nasuwa - ale o co Wam chodzi? Wam = profesjonalistom, czy to w znaczeniu papierkowo-finansowym, czy warsztatowym. O co chodzi z tą fobią przed wykonywaniem zdjęć przez amatorów, nie daj Boże jeszcze zaawansowanym sprzętem? Bo takie mam wrażenie - biadolenie, że wujek Heniek kupił sobie aparat, którego nie potrafi w pełni użyć, o zgrozo, robi nim zdjęcia i ma jeszcze czelność gdzieś je pokazywać, chociaż ja, zawodowiec widzę, że ich poziom (w bardzo szerokim znaczeniu) raczkuje. Może się mylę, może jestem ksobny, ale takie mam wrażenie.

Jestem amatorem, robię zdjęcia bo lubię, inaczej niż Sebastian, doskonale wiem o czym pisał zunlicht666, bo sam mam takie odczucia. Kupiłem lustrzankę, bo (prawie) było mnie na nią stać, chciałem mieć jak największy wpływ na powstawanie zdjęcia, wiem, że nie w pełni ja wykorzystuję, ale w paru miejscach dotarłem już do kresu możliwości mojej K-5. Widząc swoje zdjęcia doskonale widzę różnicę między nimi a tymi zrobionymi przez ludzi bardziej ode mnie zaawansowanych. Wielu osobom podobają się moje zdjęcia, a piszę to po to, by powiedzieć, że jeżeli ktoś będzie chciał zapłacić mi za np. zdjęcia swojego dziecka widząc wcześniej moją "tfurczość", to dlaczego mam z tego nie skorzystać? (żeby nie było - nigdy tego nie robiłem). Jednocześnie naprawdę wiem czym jest profesjonalista i już dwukrotnie, poproszony o robienie zdjęć na weselu poradziłem wybranie zawodowca.

Po co to wszystko piszę? Bo wydaje mi się, że mówicie o pewnej grupie amatorów (jakich ja nie znam), którzy, upraszczając, dzień po kupieniu najdroższego aparatu, którego nie w pełni jeszcze umieją używać już biorą się za chałturki i pokazują wszędzie swoje zdjęcia dziwiąc się (bo nie znają podstaw), że ktoś wytyka im błędy. Do tego nadużywają słownictwa i piszą photography na zdjęciach :-) . Ale naprawdę tak wielu takich znacie?

Nawiązując do tego co pisał jorge.martinez, użycie słowa projekt czy cykl (a nawet nie tyle słowa, co pojęcia), może być dla amatora korzystne, bo mobilizuje, skłania do przemyślenia i w przypadku problemów technicznych pojawiających się na drodze do celu motywuje do nauki i rozszerzania warsztatu (to chyba kolejne słowo, którego amator nie powinien używać :-) )

Wreszcie co do samej nomenklatury. Wszystko zależy od tego z kim rozmawiam. Koledze fotografowi-amatorowi powiem, że w niedzielę mam sesję z żoną w Wilanowie, (jak to ja zapewne z odpowiednim uśmieszkiem stojącym za cudzysłów), jak oddaję do wywołania kliszę kobiecie, która zjadła zęby na fotografii, mówię, że to zdjęcia z wycieczki do Łazienek; nie dlatego, że się kryję, czy udaję, tylko dlatego, że te słowa bardziej mi pasują.

Dobra, nie wiem czy wyszło to o co mi chodzi, porto jeszcze szumi w głowie....

[ Dodano: 2012-12-15, 00:35 ]
jorge.martinez napisał/a:
A czy dostępność profesjonalnych narzędzi nie powinien zwiększyć poziomu fotografii?


Moich zwiększa - tzn. w aspektach czysto technicznych, nie "artystycznych" zdjęcia, które wołam z RAwów są znacznie lepsze od tych wywoływanych z kliszy (przez fotografa), chociażby taka bzdurka jak kadrowanie - przycinam w PS większość moich zdjęć cyfrowych

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach