Mieliście problem z serwisem lub/i gwarancją?
tak
40% Complete
4 (40%)
nie
60% Complete
6 (60%)
 

dżejpi  Dołączył: 04 Paź 2007
nemo napisał/a:
nie rozbawił mnie ten dowcip

nemo,
Po Twoich tu różnych, na tm forum wpisach myslałem, że masz troche poczucia humoru ...
przepraszam!
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
plwk napisał/a:
Mści się przenoszenie produkcji z Japonii do Wietnamu.


Sądzę, że to nie o to chodzi. To jest raczej świadoma polityka producentów - w czasach, kiedy wzrost rzędu 5 procent uznawany jest za porażkę, a zarząd jest dobry, jak potrafi się wykazać wzrostem dwucyfrowym (upraszczam, ale wiecie o co chodzi), oferowanie klientom czegoś, co będzie trwałe przez dziesięć lat jest biznesowym samobójstwem...
 

kelus  Dołączył: 15 Lip 2012
Apas napisał/a:
plwk napisał/a:
Mści się przenoszenie produkcji z Japonii do Wietnamu.


Sądzę, że to nie o to chodzi. To jest raczej świadoma polityka producentów - w czasach, kiedy wzrost rzędu 5 procent uznawany jest za porażkę, a zarząd jest dobry, jak potrafi się wykazać wzrostem dwucyfrowym (upraszczam, ale wiecie o co chodzi), oferowanie klientom czegoś, co będzie trwałe przez dziesięć lat jest biznesowym samobójstwem...


Klient chce mieć wszystko i jak najmniej wydać więc koncer robi tanio i ładnie na papierze. W aparatach tak nie, bo zarabia się na małej kompatybilności między systemami, przecież taka Sigma jak chce zrobić jakieś szkło dla Pentaxa musi odpalić im za to.

Z tymi parametrami na papierze to jak z lodówką, przecież A++ jest lepsze od A, albo TV 32" musi być FullHD bo inne to szajs. Tutaj też jest sporo ludzi, którzy piszą teksty, że K20d to już staroć a K10d to zabytek, nowym próbują wcisnąć, że takimi aparatami to już zdjęć się nie da zrobić, tylko k-5 albo k-30 robią zdjęcia. W większości muszą oni podbudować swoje ego, że takiego świetnego dokonali wyboru i taki mają fajny sprzęt, cóż można być takim "Konsumentem" z tekstu Kazika.

Do tematu: jeśli ktoś odda sprzęt na naprawę gwarancyjną to nie może już tej samej usterki reklamować z tytułu niezgodności towaru z umową, jeśli usterka po naprawie powróci nadal musi być rozstrzygana w trybie gwarancyjnym. Od wielu lat pracuje w branży elektronicznej i termin, który jest w karcie jest tylko po to aby klient nie truł d*** w tym czasie, zwykle jest dopisane, że może zostać przedłużony - a nawet i 3miesiące. Można iść do sądu i udowadniać, że termin był zbyt długi.

Dla "pocieszenia" dodam, że w UOKiK tych regionalnych/miejskich zwykle pracują jeszcze gorsze niż w ZUS i innych urzędach czyli mgr po socjologi albo politologii z brakiem kometencji. W moim mieście, jeszcze kiedy byłem kierownikiem salonu elektronicznego, ani razu poprawnego pisma nie potrafiły sklecić.

Podsumowując: wszystko się psuło i psuć się będzie, aparaty akurat są znacznie wytrzymalsze niż te stare - bo nie powiecie mi, że taki ME czy MX zrobi 100tys fotek bez usterki. Auta też są bardziej niezawodne ale serwis drobiazgów jest drogi.

W całej elektronice oraz AGD utrudnia się życie serwisantom tak aby nie naprawiali sprzętów po gwarancji.
 

So Seductive  Dołączył: 14 Cze 2009
dżejpi napisał/a:
nemo napisał/a:
Kurde, no mnie też się wszystko psuje. W ciągu 10 lat mam trzecią pralkę.

Kurde - widać pechowiec jesteś ...a jak masz z kobietami ... (japonckie lepsze, czy też te zza Odry mniej "psujące się") ???


a ja tam mam 4x Samsung :D i wymiana nigdy nie była spowodowana przez awarię tylko na przejście na coś nowszego więc może lucky man ze mnie
 

Pentagram  Dołączył: 21 Wrz 2006
kelus napisał/a:
K10d to zabytek
O w dziuplę, to ja już zabytkiem robię zdjęcia? Fajnie. :-)
kelus napisał/a:
jeśli ktoś odda sprzęt na naprawę gwarancyjną to nie może już tej samej usterki reklamować z tytułu niezgodności towaru z umową, jeśli usterka po naprawie powróci nadal musi być rozstrzygana w trybie gwarancyjnym.
Tu się zgodzę.
 
brykiet  Dołączyła: 24 Kwi 2009
Cytat
a ja tam mam 4x Samsung :D i wymiana nigdy nie była spowodowana przez awarię tylko na przejście na coś nowszego więc może lucky man ze mnie
_____

pod pewnym względem na pewno... nie musiałeś korzystać z serwisu Samsunga w Polsce... to dopiero jazda!
 
Hihnt  Dołączył: 06 Wrz 2008
Dobrze byloby sprawdzic, jaki jest obecnie status naprawy (via: http://www.pm2s.fr/apr/prc/aprsituschcl.php ). Mi akurat zdazyli naprawic aparat w zapowiedzianym terminie 3 tygodni od zdiagnozowania.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
kelus napisał/a:

Dla "pocieszenia" dodam, że w UOKiK tych regionalnych/miejskich zwykle pracują jeszcze gorsze niż w ZUS i innych urzędach czyli mgr po socjologi albo politologii z brakiem kometencji. W moim mieście, jeszcze kiedy byłem kierownikiem salonu elektronicznego, ani razu poprawnego pisma nie potrafiły sklecić.


Jako podwójny magister - socjologii i politologii stwierdzam, że sobie grabisz. A stwierdzam to także jako instruktor sztuk walki, były wprawdzie, ale zawsze...
Aluzju paniał? :evilsmile:

Cytat
Podsumowując: wszystko się psuło i psuć się będzie, aparaty akurat są znacznie wytrzymalsze niż te stare - bo nie powiecie mi, że taki ME czy MX zrobi 100tys fotek bez usterki. Auta też są bardziej niezawodne ale serwis drobiazgów jest drogi.


Mam aparaty z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i wciąż robię nimi zdjęcia. Chcaiłbym zobaczyć moją k-5 za trzydzieści lat...
 

Pentagram  Dołączył: 21 Wrz 2006
Apas napisał/a:
Mam aparaty z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i wciąż robię nimi zdjęcia. Chcaiłbym zobaczyć moją k-5 za trzydzieści lat...
Dawno się już rozsypie, a ten z lat siedemdziesiątych nadal będzie sprawny.
 

kelus  Dołączył: 15 Lip 2012
Apas napisał/a:
kelus napisał/a:

Dla "pocieszenia" dodam, że w UOKiK tych regionalnych/miejskich zwykle pracują jeszcze gorsze niż w ZUS i innych urzędach czyli mgr po socjologi albo politologii z brakiem kometencji. W moim mieście, jeszcze kiedy byłem kierownikiem salonu elektronicznego, ani razu poprawnego pisma nie potrafiły sklecić.


Jako podwójny magister - socjologii i politologii stwierdzam, że sobie grabisz. A stwierdzam to także jako instruktor sztuk walki, były wprawdzie, ale zawsze...
Aluzju paniał? :evilsmile:


Na socjologii lub politologii uczą was zagadnień z administracji i urzędowej pracy, prawa handlowego/gospodarczego?

Cytat


Cytat
Podsumowując: wszystko się psuło i psuć się będzie, aparaty akurat są znacznie wytrzymalsze niż te stare - bo nie powiecie mi, że taki ME czy MX zrobi 100tys fotek bez usterki. Auta też są bardziej niezawodne ale serwis drobiazgów jest drogi.


Mam aparaty z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i wciąż robię nimi zdjęcia. Chcaiłbym zobaczyć moją k-5 za trzydzieści lat...


Analogi z lat siedemdziesiątych powstawały w ilościach milionów szt. rocznie, zobacz ile jest w sprzedaży sprawnych aparatów z tamtych lat. Fakt zdarzają się egzemplarze nie zajechane i te użytkujemy ale większość się zepsuła i wylądowała na złomie.
Powielacie mity jakie powstały np o VW albo innych aut z lat 70 i 80 - niby takie trwałe i niezniszczalne, cóż one też się popsuły i poszły na żyletki. Na tamte czasy były trwałe ale obecne są bardziej niezawodne jeśli chodzi o usterki poważne, wystarczy popatrzeć w statystyki (wiem, że czytanie wykresów dla niektórych to abstrakcja).
W danych statystycznych można porównać usterkowość na jakąś próbę (ilość egz.) i ta się zmiejszyła, obecnie aut jest obecnie ileś razy więcej więc można odnieść wrażenie, że się bardziej psują.

Jeden fakt przyznam, że w autach często są mało poważne usterki ale słono kosztujące - powiedzmy wymiana wtrysków w dieslu lecz to już taka polityka koncernów bo w Europie rynek jest mocno nasycony i trzeba na czymś zarabiać.

Aparaty też są lepsze, takie body z K-5 zdecydowanie sprawia wrażenie trwalszego i wytrzymalszego niż powiedzmy semi-pro z lat 70.
 

Anem  Dołączył: 21 Lis 2010
Pentagram napisał/a:
kelus napisał/a:
jeśli ktoś odda sprzęt na naprawę gwarancyjną to nie może już tej samej usterki reklamować z tytułu niezgodności towaru z umową, jeśli usterka po naprawie powróci nadal musi być rozstrzygana w trybie gwarancyjnym.
Tu się zgodzę.


A ja nie.

Jedno jest całkowicie niezależne od drugiego, bo dotyczy innych rodzajów usterek/wad. Jeśli aparat mi się zepsuje i oddam go na gwarancję, a potem się okaże (np. serwis mi powie), że to wada fabryczna, to nie widzę żadnych przeszkód żeby dochodzić uprawnień związanych z niezgodnością z umową, jeśli oczywiście zgłosiłem wadę w terminie miesiąca, nie upłynęły dwa lata od sprzedaży etc. Rękojmia dotyczy wad, które istnieją w sprzedanej rzeczy w dniu jej wydania kupującemu i ujawnią się w terminie rękojmi. Gwarancja z kolei, to po prostu zapewnienie, że sprzedany towar będzie działał prawidłowo przez okres gwarancyjny, ale objęte są nią wady które powstały w okresie gwarancyjnym. W obu sytuacjach (rękojmi/gwarancji) możemy mieć do czynienia z naprawą sprzętu, co jednak nie zmienia faktu, że ta naprawa może być realizowana na gruncie różnych instytucji prawnych.

Zwracam uwagę na art 13 ust 4 ustawy o szczególnych zasadach sprzedaży konsumenckiej:

Cytat
W dokumencie gwarancyjnym należy zamieścić podstawowe dane potrzebne do
dochodzenia roszczeń z gwarancji, w tym w szczególności nazwę i adres gwaranta
lub jego przedstawiciela w Rzeczypospolitej Polskiej, czas trwania
i terytorialny zasięg ochrony gwarancyjnej. Ponadto powinno być w nim zawarte
stwierdzenie, że gwarancja na sprzedany towar konsumpcyjny nie wyłącza,
nie ogranicza ani nie zawiesza uprawnień kupującego wynikających z niezgodności
towaru z umową.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
kelus napisał/a:

Na socjologii lub politologii uczą was zagadnień z administracji i urzędowej pracy, prawa handlowego/gospodarczego?


Jeśli już, to uczyli, bo studiowałem 20 lat temu kiedy trzeba było zdać egzamin na uczelnie w celu wyeliminowania kilku konkurentów do miejsca i już sam ten fakt wykluczał średnio rozgarniętych. A na samych studiach uczono wielu przedmiotów, w tym administracji, podstaw prawa i ekonomii a przede wszystkim - uczono MYSLEĆ, czytać ze zrozumieniem, wyciągać wnioski i logicznie analizować zagadnienia. Wśród absolwentów mojego rocznika byli późniejsi politycy, urzędnicy, oficerowie policji (dochodzeniówka), dziennikarze, przedsiębiorcy, menadżerowie. Zaledwie kilka osób, decydujących się na kariery naukowe, pozostało socjologami czy politologami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Osobiście uważam, że to BYŁY jedne z najlepiej przygotowujących do funkcjonowania we współczesnym świecie studiów - nauczono nas masę pożytecznych rzeczy i dano narzędzia do szybkiego zdobycia/poszerzenia wiedzy w miarę potrzeb. Oczywiście, aparat matematyczny mieliśmy za słaby, by się bezboleśnie odnaleźć w zagadnieniach inżynieryjnych, ale prawo, administracja czy handel - no problemo.


Cytat
Analogi z lat siedemdziesiątych powstawały w ilościach milionów szt. rocznie, zobacz ile jest w sprzedaży sprawnych aparatów z tamtych lat. Fakt zdarzają się egzemplarze nie zajechane i te użytkujemy ale większość się zepsuła i wylądowała na złomie.


Najpierw daj 30 lat współczesnym lustrzankom a potem pogadamy. Mam w kolekcji aparaty i szkła, na których jest ręcznie naklejona informacja, że dana sztuka przeszła kontrolę jakości. Bo wtedy kontrolowano każdą sztuką - czasem nawet jest podany numer identyfikacyjny kontrolera. Dziś bada się kilka losowo wybranych sztuk z partii.
Do tego konstrukcja tych maszyn była o wiele mniej skomplikowana, niż obecnych sprzętów, mniej więc okazji do awarii.
A na koniec - mylisz dwa pojęcia - śmierć technologiczną wynikajacą z praw fizyki (zużycie materiału, rozkalibrowanie mechanizmu) z usterkowością. Każdy mechanizm w końcu przestanie działać - pytanie, ile po drodze zaliczy awarii?
 

kelus  Dołączył: 15 Lip 2012
Apas napisał/a:
kelus napisał/a:

Na socjologii lub politologii uczą was zagadnień z administracji i urzędowej pracy, prawa handlowego/gospodarczego?


Jeśli już, to uczyli, bo studiowałem 20 lat temu kiedy trzeba było zdać egzamin na uczelnie w celu wyeliminowania kilku konkurentów do miejsca i już sam ten fakt wykluczał średnio rozgarniętych. A na samych studiach uczono wielu przedmiotów, w tym administracji, podstaw prawa i ekonomii a przede wszystkim - uczono MYSLEĆ, czytać ze zrozumieniem, wyciągać wnioski i logicznie analizować zagadnienia. Wśród absolwentów mojego rocznika byli późniejsi politycy, urzędnicy, oficerowie policji (dochodzeniówka), dziennikarze, przedsiębiorcy, menadżerowie. Zaledwie kilka osób, decydujących się na kariery naukowe, pozostało socjologami czy politologami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Osobiście uważam, że to BYŁY jedne z najlepiej przygotowujących do funkcjonowania we współczesnym świecie studiów - nauczono nas masę pożytecznych rzeczy i dano narzędzia do szybkiego zdobycia/poszerzenia wiedzy w miarę potrzeb. Oczywiście, aparat matematyczny mieliśmy za słaby, by się bezboleśnie odnaleźć w zagadnieniach inżynieryjnych, ale prawo, administracja czy handel - no problemo.


Zwracam honor, to od kilku lat te kierunki zostały skundlone ale i tak marzeniem moim byłoby żeby w naszym kraju to inżynierowie rządzili, mniej teatru by było a więcej realnego rządzenia.

Cytat

Cytat
Analogi z lat siedemdziesiątych powstawały w ilościach milionów szt. rocznie, zobacz ile jest w sprzedaży sprawnych aparatów z tamtych lat. Fakt zdarzają się egzemplarze nie zajechane i te użytkujemy ale większość się zepsuła i wylądowała na złomie.


Najpierw daj 30 lat współczesnym lustrzankom a potem pogadamy. Mam w kolekcji aparaty i szkła, na których jest ręcznie naklejona informacja, że dana sztuka przeszła kontrolę jakości. Bo wtedy kontrolowano każdą sztuką - czasem nawet jest podany numer identyfikacyjny kontrolera. Dziś bada się kilka losowo wybranych sztuk z partii.
Do tego konstrukcja tych maszyn była o wiele mniej skomplikowana, niż obecnych sprzętów, mniej więc okazji do awarii.
A na koniec - mylisz dwa pojęcia - śmierć technologiczną wynikajacą z praw fizyki (zużycie materiału, rozkalibrowanie mechanizmu) z usterkowością. Każdy mechanizm w końcu przestanie działać - pytanie, ile po drodze zaliczy awarii?


Całkowicie się nie zgadzam. Po pierwsze: produkcja elektroniki przez automaty jest o wiele precyzyjniejsza i przewidywalna, to czynnik ludzki wprowadza największe prawdopodobieństwo na błąd. Po drugie: gdzieś usłyszałeś pewną półprawdę, że tylko kilka sztuk jest poddawana kontroli jakości - tak lecz na każdym etapie kontrolowane są poszczególne podzespoły, np. każdy odlew obudowy jest prześwietlany i komputer wychwytuje defekty, poza dopuszczalną normą (na poziomie 1mm) i podobnie jest dla innych elementów. Po trzecie: eksplatacja cyfrówek jest o wiele bardziej intensywna niż analogów więc oczywiste jest, że za 30lat również będzie cieżko o dobry model. Nie rzadko aparat po 3 latach ma 45tys klatek, bez serwisu. Nie widzę analoga po takim przebiegu bez jakiś regulacji i przeglądów.

Twierdzenie, że sprzęty z lat 70, 80 były nie do zajechania to tworzenie mitów. Oczywiście na tamte czasy były to rewelacyjne sprzęty lecz teraz normy są znacznie wyższe i dlatego sprzęty znacznie trwalsze - jeśli porównywać podobną półkę. Zresztą japońskie firmy dlatego zdobyły taką renomę w sektorach samochodowym, elektroniki, optyki, foto ponieważ jako pierwsze prowadziły przedsiębiorstwa zgodnie z filozofią/reguła Kaizen (odsyłam do Wiki). Idealnymi przykładami są Honda oraz Toyota, które w tym konkurowały.

Obecnie reguła ta, można powiedzieć przekształciła się w ISO 9001 i punktem honoru jest aby ją spełniać - co roku jest komisja certyfikacyjna.

I na konieć - przestańcie powielać mity, bo wynikają one najczęściej z półprawd oraz podejścia emocjonalnego.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
kelus napisał/a:

Zwracam honor, to od kilku lat te kierunki zostały skundlone ale i tak marzeniem moim byłoby żeby w naszym kraju to inżynierowie rządzili, mniej teatru by było a więcej realnego rządzenia.


Że się skundliły - tu ja się zgadzam. Tuż przed emigracją (zatem parę ładnych lat temu, kiedy jeszcze chyba nie było tak źle, jak jest obecnie), miałem krótki epizod nauczania akdemickiego. Studenci byli przyjmowani jak leci, byle mieli maturę i płacili czesne. Poziom ich ogólnej wiedzy był beznadziejny, zero zainteresowań, zero oczytania, zero dyskusji. Wytyczne przełożonych były jednak takie, że jedyną szansą na pozbycie się takiego młodego człowieka z uczelni było... jeśli nie zapłacił on/ona za kolejny semestr, albo zwyczajnie nie stawiał się na zaliczeniach/egzaminach. Po semestrze zrezygnowałem, nie chciałem sobą tego firmować...

Cytat
Całkowicie się nie zgadzam. (...)


Cóż, co do dalszej części twojej wypowiedzi, to mam jedno pytanie: jesteś teoretykiem (uczyłeś się o tym), czy praktykiem?
Oczywiście, masz rację, kiedy twierdzisz, że współcześnie produkowane sprzęty są o niebo lepsze od tych, które oferowano trzydzieści lat temu: bardziej złożone, bardziej zaawansowane, wyposażone w masę nieznanych wówczas funkcji. Są więc lepsze i - statystycznie rzecz ujmując, przy uwzględnieniu stopnia złożoności - dużo bardziej niezawodne. Kwestia skali.
Ale tu dochodzimy do sedna sprawy - umasowienie produkcji. Owszem, komputer u podwykonawców sprawdza według zadanego algorytmu kluczowe punkty podzespołu. Każdego. I przepuszcza do dalszej produkcji te, które w przedziale założonego błędu spełniają wymogi jakości. Potem, z tysięcy takich podzespołów pochodzących z różnych źródeł, składa się samochód, aparat czy telewizor. Dopuszczalne błędy moga się sumować i sprawiać, że jeśli nawet coś działa, to nie działa dokładnie tak, jak powinno. Ale to ciężko wychwycić, bo końcowy produkt BARDZO CZĘSTO jest kontrolowany wyrywkowo (jak to opisałem), lub tylko według zadanego algorytmu, sprawdzajacego wybrane funkcje.

Cytat
Zresztą japońskie firmy dlatego zdobyły taką renomę w sektorach samochodowym, elektroniki, optyki, foto ponieważ jako pierwsze prowadziły przedsiębiorstwa zgodnie z filozofią/reguła Kaizen (odsyłam do Wiki). Idealnymi przykładami są Honda oraz Toyota, które w tym konkurowały.


Tutaj bym polemizował. Nie idealizujmy pojęć tylko z tego powodu, że pochodzą z obcej kultury. Akurat - z wielu przyczyn - Japonia i kultura Japończyków są mi bliskie. Kaizen w produkcji to trochę jak tajemnicza energia Ki w sztukach walki - każdy misztrz aikido, kyudo, kendo czy karate powie ci na ten temat wykład. Napisano o Ki książki, prowadzi się seminaria. Tysiące adeptów sztuk walki czy masażu reiki latami ją studiują. A wiesz, jaka jest prawda? Nie istnieje coś takiego, jak wewnętrzna energia ki - to jest "tylko" czysta fizyka plus doświadczenie i lata praktyki techniki. Czy zatem mistrzowie kłamią? Nie, dla nich zwyczajnie czysta fizyka plus wyczucie ciała plus doskonałość techniki nazywa się Ki.
To, co nazywa się Kaizen to tylko pewne cele organizacyjne plus mentalność, jeśli chodzi o podejście do ich realizacji. Jestem więcej niż pewien, że w renomowanych, przedwojennych zakładach optyki precyzyjnej mozna było znaleźć szereg interakcji, norm i wartości, które po nazwaniu dowolnym słowem określałyby to samo zjawisko.

Cytat
I na koniec - przestańcie powielać mity, bo wynikają one najczęściej z półprawd oraz podejścia emocjonalnego.


Cóż mogę napisać? Jestem praktykiem, pracowałem na kierowniczych stanowiskach w firmach ubiegających się o różne certyfikaty bądź ich przedłużenie. Nie tylko w Polsce, ale także na mitycznym Zachodzie. Widziałem na własne oczy, jak to wygląda na tajemniczym Dalekim Wschodzie. Zapewniam - jak u Platona, jest idea i jest życie. Niestety, nie pokrywają się... Chociaż certyfikaty ktoś wystawia.
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Czy certyfikat jest tylko papierkiem do pokazania na zewnątrz, czy też świadczy o jakości organizacji firmy to zależy tylko od jej kierownictwa.
 

Dada  Dołączył: 01 Mar 2007
kelus napisał/a:
reguła ta, można powiedzieć przekształciła się w ISO 9001 i punktem honoru jest aby ją spełniać
Obecnie nawet dla szanujących się firm obowiązkiem, co ma bezpośrednie przełożenie na prestiż firmy :-P
Apas napisał/a:
pracowałem na kierowniczych stanowiskach w firmach ubiegających się o różne certyfikaty bądź ich przedłużenie.
Apas napisał/a:
Chociaż certyfikaty ktoś wystawia.
...

Mam nieco uprawnień do certyfikowania różnych rzeczy, w tym także ISO 9001. Niestety Apas ma całkowitą rację. Przy okazji - mitem jest , że fakt posiadania certyfikatu ISO 9001 zapewnia wysoką jakość, nowoczesną technologie itp. Posiadanie certyfikatu stwierdza jedynie, że firma posiada potencjalną możliwość produkcji, lub świadczenia usług na poziomie zgodnym z wymaganiami norm jakościowych obowiązujących dla danego produktu. I tylko tyle. Audyt zaś zgodnie z normą i przepisami sprowadza się do sprawdzenia dokumentacji organizacji produkcji i kontroli jakości, a nie ma NIC wspólnego ze sprawdzaniem jakości wyrobu.
A parę firm w kraju i zagranicą audytowałem, to coś o tym wiem. :evilsmile:
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Audit ma potwierdzić zgodność systemu zarządzania w firmie z wymaganiami normy, aż tyle i tylko tyle. Jakie to ma przełożenie na jakość oferowanych produktów auditora nie ma prawa interesować.
 
alyssum.montanum  Dołączył: 26 Gru 2010
Pentagram napisał/a:
Apas napisał/a:
Mam aparaty z pierwszej połowy lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku i wciąż robię nimi zdjęcia. Chcaiłbym zobaczyć moją k-5 za trzydzieści lat...
Dawno się już rozsypie, a ten z lat siedemdziesiątych nadal będzie sprawny.


wiecej wiary: -) raczej sie nie rozsybie tylko za ok 9-10 lat, spokoknie zasnie i sie nie obudzi gdy luty bezolowiowe na plytkach drukowanyluch skoroduja dzieki spelniamiu certyfikacji ROHS. Bedzie to piekny mebel... a ten z lat 70tych bedzie dzialal i owszem.
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
plwk napisał/a:
Czy certyfikat jest tylko papierkiem do pokazania na zewnątrz, czy też świadczy o jakości organizacji firmy to zależy tylko od jej kierownictwa.


Dokładnie. Wiele firm ma certyfikaty, bo ma je konkurencja. Inne mają, bo to fajnie w reklamie wygląda. Zaś dla firm certyfikujacych to jest biznes jak każdy inny - są klienci i trzeba ich zadowolić. Wiekszość certyfikatów stwierdza jedynie, że procedury są zgodne z normami, co się zaś dzieje naprawdę w produkcji, to wie tylko menadżer...
Pamiętam, jak kiedyś jeszcze w Polsce moja firma miała zrobic reklame pewnej instytucji z okazji uzyskania certyfikatu. Efekt tak się spodobał, że zamówili u mnie dziesięciominutowy filmik propagandowy do rozdawania na DVD kontrahentom - szef ufał mi na tyle, że wraz z ekipą mieliśmy wolny dostęp do wszelkich zakamarków firmy przez tydzień. Oczywiście, na filmie tego nie widać, ale... ja bym im ten certyfikat odebrał :-)
 

kelus  Dołączył: 15 Lip 2012
Cóż raczej teoretykiem - obecnie zajmuje się serwisem elektroniki, nie mam nic wspólnego z produkcją. Fakt, że od wprowadzenia RoHS elektronika znacznie częściej szwankuje lecz i tak wolałbym się oprzeć na jakiś liczbach:
- może ktoś pokusi się o porównanie cyfrowego body z analogowym - po przebiegu 50tys klatek? zapewniam, że analog już dawno będzie po 10 serwisie i fakt - analoga da się naprawić w rosądnych kosztach (300zł to przecież nie majątek, skoro pielęgnujemy zabytek) cóż, cyfranka to w sporej części usterk jednorazówka (poza najwyższą półką)
- Fakt, producenci oszczędzają jak mogą, niestety aby gonić konkurencję trzeba często wypuszczać nowy model, bo przecież model z przed 5 lat to już staroć i zabytek, klient nie kupi. Jak się na ma na badania to się kupuje patenty i komponenty a to kosztuje. Kiedyś sprzęt był w sprzedaży kilka lat, a samochody po kilkanaście.
- Mit, że jeśli każda sztuka została skontrolowana jest gwarancją długiej niezawodności - na czym ten test polegał? Zjechaniu 20filmów, nie sprawdzili, że przyciski działają i aparat robi zdjęcia. Japończyk pomacał każdy aparacik i przykleił nalepkę. W produkcji zautomatyzowanej, jeśli sprawdzi się dokładnie (przy wartościowych sprzętach tak test wygląda) kilka sztuk to z powtarzalności maszyn można zakładać, że reszta jest ok. Zawsze się może trafić bubel i Japońskie raczki go nie wychwycą.

Cytat

Anem:
Jedno jest całkowicie niezależne od drugiego, bo dotyczy innych rodzajów usterek/wad. Jeśli aparat mi się zepsuje i oddam go na gwarancję, a potem się okaże (np. serwis mi powie), że to wada fabryczna, to nie widzę żadnych przeszkód żeby dochodzić uprawnień związanych z niezgodnością z umową, jeśli oczywiście zgłosiłem wadę w terminie miesiąca, nie upłynęły dwa lata od sprzedaży etc. Rękojmia dotyczy wad, które istnieją w sprzedanej rzeczy w dniu jej wydania kupującemu i ujawnią się w terminie rękojmi. Gwarancja z kolei, to po prostu zapewnienie, że sprzedany towar będzie działał prawidłowo przez okres gwarancyjny, ale objęte są nią wady które powstały w okresie gwarancyjnym. W obu sytuacjach (rękojmi/gwarancji) możemy mieć do czynienia z naprawą sprzętu, co jednak nie zmienia faktu, że ta naprawa może być realizowana na gruncie różnych instytucji prawnych.


Jeśli po gwarancji nadal masz tą samą usterkę to nie reklamujesz już wady sprzętu lecz usługę naprawy, tutaj ta ustawa nie ma zastosowania, gdzieś chyba były nawet takie orzeczenia.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach