jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
[dyskusja] Czy żeby być dobrym fotografem trzeba emigrować?
Taka się wywiązała wygwiazdkowana wymiana zdań w sztandarowym wątku forum. Keek słusznie zauważył, że to ważny problem, więc pociągnę temat, aczkolwiek zachęcam do nie trzymania się li tylko przykładów z forum, czy z Polski.

Postawiona została bowiem teza:
Charli1902 napisał/a:
Podobno picie wódki i emigracja sprawia, że stajesz sie bardziej kreatywny :)
Nie byłoby Alka i Maćka Dakowicza, i Fotostopowicza, i Wojtka, gdyby nie emigracja.


Zostawmy wódkę. Zostańmy przy emigracji.

Czy to w ogóle prawda? Czy to dotyczy tylko Polski, czy to dotyczy tylko kierunku: kraj mniej rozwinięty - np. Europa środkowo-wschodnia -> Zachód?

A jeśli to prawda, to jakie przykłady z historii fotografii Wam przychodzą do głowy? Mnie przychodzą np. losy węgierskich fotografów.

A jeśli to prawda, to dlaczego? Wiem, że padnie wiele komunałów, ale może i je warto podsumować. A może część obalimy?

Czy to dotyczy fotografii w ogóle, a może jakichś jej specyficznych działek?

Czy jest inna droga? Z zachodu na wschód, z dobrobytu do niedoboru, z NY do Wólki. A może ruch nie jest potrzebny? Może drogą jest pozostanie tu, tam, ówdzie?
 

sołtys  Dołączył: 19 Kwi 2006
jorge.martinez napisał/a:
Zostawmy wódkę. Zostańmy przy emigracji.

Wiesz, może to działa tylko w tandemie ... czy tam coś.
 

edghaar  Dołączył: 10 Lut 2011
Dobrym czy znanym? Powiedzmy sobie szczerze - "Cardiff after dark" zawsze sprzeda się lepiej niż "wieczór w Wąchocku", niezależnie od poziomu zdjęć.
 

radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
To ta sama plaszczyzna jak ta czy znajdziesz inspiracje do zycie w swoim kraju, czy w innym. Nie umiem tu znalezc innej zaleznosci.
Bardziej to, ze nie tyle trzeba wyjechac co wyjezdzac.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Opisywany już u nas (i wspomniany przez Kubę Dąbrowskiego) Jacob Aue Sobol swój pierwszy ważny cykl zrobił na Grenlandii (a to chyba większe zadupie niż Polska).

Michael Ackerman większość swoich zdjęć zrobił jeżdżąc między Bytomiem a Krakowem.

Mark Power zrobił świetny album o Polsce

itd. itp.

Miejsce gdzie się robi zdjęcia nie ma znaczenia, żadnego.

Ale też świetne zdjęcia to nie wszystko. Trzeba być mocno zdeterminowanym żeby coś z tym zrobić, za nas nikt tego nie zrobi (Maciek Dakowicz oprócz tego, że zrobił zdjęcia, prowadzi również Third Floor Gallery, popatrzcie, kto tam wystawiał... reasumując Maciek to nie jest pierwszy lepszy gość, który cyknął fotki pijanym i zyskał rozgłos, jak niektórzy chcieliby wierzyć).
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
edghaar, poniekąd dobre pytanie i poniekąd odpowiedź na nie kryje się w podtytule wątku:[dyskusja] Czy żeby być dobrym fotografem trzeba emigrować?
Czy żeby odnieść sukces trzeba wyjechać?

dobry fotograf=fotograf, który odniósł sukces. podejrzewam, że w tym wątku będziemy się skupiać na fotografach, którzy odnoszą sukces przede wszystkim fotograficzny, nie finansowy.




Co chciałbym od siebie powiedzieć w temacie emigracji... Mickiewicz, Sienkiewicz, Gombrowicz, Miłosz... niezliczona ilość polskich twórców zjeździła pół świata, jak nie więcej...
radekone o tym wspomniał wyżej...
podróże mogą być najistotniejszym czynnikiem w kształtowaniu twórczych postaw. Kontakt z ludźmi o innych przekonaniach, niż nasze, ze światem innym, niż do którego przywykliśmy, to wszystko niezmiernie pobudza twórcze i kreatywne z natury umysły, nie wspominając o wzniecaniu namiętnych serc artysty.
Niemniej jednak nie bez przyczyny podałem przed chwilą przykłady tylko pisarzy. Bowiem jest istotna różnica między pisarzami a fotografami w Polsce. A jest to różnica niemalże biblijna... jak ziarna rzucane na różny grunt, a właściwie, by być ścisłym, różne ziarna rzucane na ten sam grunt... dla jednych żyzny, dla innych bezpłodny...
Polski odbiorca literaturę darzy estymą, docenia ją. Fotografia jest w porównaniu z nią zwyczajnie lekceważona, także i twórca takiej narażony jest na gorsze traktowanie niż pisarz.
Jeśli chce się osiągnąć prawdziwy sukces w fotografii, trzeba, jeśli nie wyjechać do kraju, gdzie fotografię traktuje się z należnym jej szacunkiem, to przynajmniej do takiego kraju pojechać i zostać tam zuważonym.
I z tym ostatnim wiąże się jeszcze jeden aspekt sukcesu artystycznego w Polsce. Niestety od osób z różnych środowisk twórczych zawsze słyszałem konstatację tego typu, że mało, iż wystarczy być docenionym za granicą, by być wyniesionym na piedestał w kraju, ale wystarczy wyjechać na kilka lat i czas za granicą spędzić na zmywaku czy to filharmonii, czy galerii, aby po powrocie zostać uznanym przez co najmniej tzw. środowisko za wielkiego artystę.
Mam pewne podejrzenia dlaczego tak to działa, ale musiałbym znowu wejść w temat "uśrednionej" mentalności Polaków i znów zostanę zjedzony po sznurowadła, bo niektórzy będą to odnosić personalnie do siebie i zgnijemy wszyscy w żałosnych próbach tłumaczenia niewytłumaczalnego, dlatego pozostawię ten aspekt ze swojej strony osierocony.
 

Keek  Dołączył: 25 Cze 2008
Tyle, ze - nie chodzi o wyjezdzanie w celu zrobienia dobrych zdjec, bo te przy dobrym zaparciu, szczesciu, pomysle, mozna zrobic w Wachocku albo za rogiem wlasnego mieszkania, tylko o wyjechanie w celu bycia dobrym fotografem.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
"Cardiff after dark" zawsze sprzeda się lepiej niż "wieczór w Wąchocku"

Czy tworząc wewnątrz można zaistnieć na zewnątrz :?:
To jest dobre pytanie :-)

Araki, Tomatsu, Moriyama, Kolář, Saudek, Sudek, Štreit, Rodczenko, Sander, Atget, Lartigue, Doisneau, Evans, Adams, Arbus, Winogrand, Friedlander, Eggleston, Meyerowitz, Shore, Sternfeld, Parke itp. tworzyli/tworzą na własnym podwórku.

Oni wpisali się do kart historii.
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
Od tego, gdzie się tworzy, istotniejszym jest, gdzie się później tę twórczość pokazuje.

Miejsce, gdzie się tworzy, nie może być usprawiedliwieniem poziomu twórczości. Miejsce, gdzie się twórczość pokazuje, może być przyczyną, z powodu której twórczość sukcesu nie odnosi.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
tatsuo_ki napisał/a:
od osób z różnych środowisk twórczych zawsze słyszałem konstatację tego typu, że mało, iż wystarczy być docenionym za granicą, by być wyniesionym na piedestał w kraju, ale wystarczy wyjechać na kilka lat i czas za granicą spędzić na zmywaku czy to filharmonii, czy galerii, aby po powrocie zostać uznanym przez co najmniej tzw. środowisko za wielkiego artystę.
My, Polacy (jak już zauważył wieszcz) jesteśmy pawiem i papugą narodów. Do tego jesteśmy niebywale zakompleksieni. Może podświadomie odczuwany naszą zaściankowość i prowincjonalność. Dlatego bezkrytycznie przyjmujemy wzorce zagraniczne (w szczególności "zachodnie"), a w odniesieniu do dokonań własnych twórców zachowujemy daleko posuniętą rezerwę. Dopiero jak nam ktoś "zagraniczny" powie, że to jest dobre, o! to wtedy my wiemy. Sami nie potrafimy tego właściwie ocenić i może nawet nie chcemy tego robić, bo obawiamy się pierdnąć w towarzystwie.
M.W napisał/a:
Araki, Tomatsu, Moriyama, Kolář, Saudek, Sudek, Štreit, Rodczenko, Sander, Atget, Lartigue, Doisneau, Evans, Adams, Arbus, Winogrand, Friedlander, Eggleston, Meyerowitz, Shore, Sternfeld, Parke itp. tworzyli/tworzą na własnym podwórku.
Tak, ale oni nie tworzyli w Polsce, czyli nigdzie (nawiązanie do sztuki Alfreda Jarry'ego). Tam mają inną mentalność, tam są bardziej pewni siebie.
No i dlatego naszym towarem eksportowym, naszą wizytówką jest smalec ze skwarkami i bocian na gnieździe ( http://archiwum.wiz.pl/2000/00082400.asp )

[ Dodano: 2013-03-13, 11:27 ]
tatsuo_ki napisał/a:
Miejsce, gdzie się twórczość pokazuje, może być przyczyną, z powodu której twórczość sukcesu nie odnosi.
Warto się nad tym zastanowić.
 

akagi66  Dołączył: 16 Lis 2007
technik219 napisał/a:
jesteśmy niebywale zakompleksieni. Może podświadomie odczuwany naszą zaściankowość i prowincjonalność.

chcesz o tym porozmawiać ? to jest do wyprostowania 8-) Wystarczy pobyć na tym osławionym Zachodzie trochę i kompleksy mijają - odkryjesz, że ilość durniów na hektar jest tam naprawdę sporo wyższa niż w III RP - tyle, że mają elity, które mówią im , że sa debeściakami na planecie. Pomimo, że w szkole średniej nie słyszeli o tym ,że mnożenie jest przed dodawaniem :mrgreen: to jest dopiero zaścianek i prowincja... Albo póki nie zobaczysz brudu we Francji :evilsmile:
 

Penteusz  Dołączył: 27 Mar 2012
akagi66, :-B
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
tatsuo_ki napisał/a:

Miejsce, gdzie się tworzy, nie może być usprawiedliwieniem poziomu twórczości. Miejsce, gdzie się twórczość pokazuje, może być przyczyną, z powodu której twórczość sukcesu nie odnosi.


Bingo. Pokazując zdjęcia w knajpie, albo MDK sukcesu nie odniesiesz.

[ Dodano: 2013-03-13, 13:42 ]
akagi66 napisał/a:
Albo póki nie zobaczysz brudu we Francji :evilsmile:


Ale przyznasz, że francuski brud jest jednak czyściejszy niż polski.
 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
tatsuo_ki napisał/a:
Od tego, gdzie się tworzy, istotniejszym jest, gdzie się później tę twórczość pokazuje.

Miejsce, gdzie się tworzy, nie może być usprawiedliwieniem poziomu twórczości. Miejsce, gdzie się twórczość pokazuje, może być przyczyną, z powodu której twórczość sukcesu nie odnosi.


Myślę, że jest to kwintesencją całego tego wątku.

A poza tym, tak na marginesie i bez związku, to chyba Rudolf na zawszekwadracie napisał kiedyś, że połową sukcesu by zostać znanym fotografem, to urodzić się Żydem (a potem najlepiej wyemigrować do USA) :-)
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Sebastian napisał/a:
tatsuo_ki napisał/a:
Od tego, gdzie się tworzy, istotniejszym jest, gdzie się później tę twórczość pokazuje.

Miejsce, gdzie się tworzy, nie może być usprawiedliwieniem poziomu twórczości. Miejsce, gdzie się twórczość pokazuje, może być przyczyną, z powodu której twórczość sukcesu nie odnosi.


Myślę, że jest to kwintesencją całego tego wątku.

A poza tym, tak na marginesie i bez związku, to chyba Rudolf na zawszekwadracie napisał kiedyś, że połową sukcesu by zostać znanym fotografem, to urodzić się Żydem (a potem najlepiej wyemigrować do USA) :-)


Ciekawe ilu w USA jest fotografów, którzy sukcesu nie odnieśli :-P
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
alekw napisał/a:
Ale przyznasz, że francuski brud jest jednak czyściejszy niż polski.

Chłopaki jak chcecie porównać, który brud jest brudniejszy to zapraszam do Dublina :-P
 

karmazyniello  Dołączył: 05 Lut 2008
tatsuo_ki napisał/a:
Od tego, gdzie się tworzy, istotniejszym jest, gdzie się później tę twórczość pokazuje.

Miejsce, gdzie się tworzy, nie może być usprawiedliwieniem poziomu twórczości. Miejsce, gdzie się twórczość pokazuje, może być przyczyną, z powodu której twórczość sukcesu nie odnosi.


Zaproponowałem dzieciakom wystawę zdjęć na ich własnej ulicy. Wiecie co mi odpowiedzili zgodnym chórem?
NIEEEEEEEEEEEEEEEE, bo NIE :!:

Zdjecia wylądowały w pobliskim hotelu, dawnej perle Częstochowskiego hotelarstwa, aby były podziwiane przez ludzi którzy takie ulice jak Ogrodowa omijają szerokim łukiem.

 

Sebastian  Dołączył: 19 Kwi 2006
To w sumie banał ale trafiając w obce środowisko widzisz więcej, widzisz ciekawe, niezwykłe rzeczy, które tubylcom wydają się zwyczajne i pospolite. To samo dzieje się gdy pokazujesz swoje zdjęcia gdzieś daleko od miejsca ich wykonania, ten sam mechanizm zaciekawienia innością pojawia się u odbiorców.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
akagi66 napisał/a:
chcesz o tym porozmawiać ?
OK 8-)
akagi66 napisał/a:
odkryjesz, że ilość durniów na hektar jest tam naprawdę sporo wyższa niż w III RP
Domyślam się. Jest to bardzo prawdopodobne.
akagi66 napisał/a:
tyle, że mają elity, które mówią im , że sa debeściakami na planecie.
Czyli pośrednio przyznajesz mi rację.
alekw napisał/a:
Pokazując zdjęcia w knajpie, albo MDK sukcesu nie odniesiesz.
Rozumiem, że masz na myśli sukces na skalę kraju, kontynentu, świata. Ilu jest takich, którzy taki sukces odnieśli? Czy wobec tego mam nie "wieszać się" w MDKu? Walić od razu do Zachęty? Pokaż mi takiego, co tak uczynił i nie spuścili go z tych marmurowych schodów. Pamiętasz przypadek tego studenta, który powiesił swój obrazek pośród wielkich? Czym tłumaczył swój czyn? Właśnie tym, że namalował nie gorzej od nich, ale na wystawienie swoich prac nie ma szans w najbliższej pięciolatce, a może i w następnej. Czy zdajesz sobie sprawę jak bardzo środowisko artystyczne jest zawistne? Najpierw z powodu pędu do zaistnienia potem, żeby się utrzymać na fali.
Żarty żartami, ale wiecie doskonale o co chodzi. Chodzi o mentalność. Jak w tej baśni o nowych szatach cesarza.
Sebastian napisał/a:
połową sukcesu by zostać znanym fotografem, to urodzić się Żydem
Znam jeden taki "przypadek" osobiście, wiele innych z relacji.
Sebastian napisał/a:
(a potem najlepiej wyemigrować do USA)
... ten, o którym wyżej, urodził się w USA, ale rodzice byli "spod Radomia". Nie twierdzę, że to beztalencie, robi fajne zdjęcia, wykazuje się zaangażowaniem w to co robi. I robi, można powiedzieć, dobrą robotę podróżując po Europie i wyszukując ocalonych z holokaustu. Czasami "babka spod Radomia" ułatwia otwarcie pewnych drzwi, a resztę trzeba zrobić samemu... A u siebie jest jedną z wielu nie znanych szerzej fotografów. Czyli, że działa to w obie strony.
alekw napisał/a:
Ciekawe ilu w USA jest fotografów, którzy sukcesu nie odnieśli
oto masz odpowiedź.
akagi66 napisał/a:
póki nie zobaczysz brudu we Francji
alekw napisał/a:
francuski brud jest jednak czyściejszy niż polski
fotostopowicz napisał/a:
Chłopaki jak chcecie porównać, który brud jest brudniejszy to zapraszam do Dublina
Aż chciałoby się powiedzieć: co wy, k...a wiecie o brudzie? Ale powiem: brud, smród i syf są wszędzie takie same, tylko go w TV różnie pokazują. Chodzi o to, że "ichni" brud to w mniemaniu naszych brudasów malina.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
technik219 napisał/a:
alekw napisał/a:
Pokazując zdjęcia w knajpie, albo MDK sukcesu nie odniesiesz.
Rozumiem, że masz na myśli sukces na skalę kraju, kontynentu, świata. Ilu jest takich, którzy taki sukces odnieśli? Czy wobec tego mam nie "wieszać się" w MDKu?


Ja je nazywam wystawami wernisażowymi, tzn. po wernisażu, o ile jesteś trzeźwy, właściwie możesz swoje zdjęcia zwinąć do domu.
A biorąc pod uwagę, że na wernisaż przyjdą znajomi i rodzina, którzy zdjęcia już widzieli co najmniej w necie, to właściwie możesz zrobić wernisaż bez zdjęć (ile zaoszczędzonej kasy i energii).


Ale ale, dochodzimy do pytania czym jest sukces w fotografii?

(a ja tym czasem otworzę sobie drugą łomże miodową :-B )

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach