Cos z epoki, ale zza Oceanu - Grand Funk Railroad, jak pamiętam to się mówiło o nich "najgłosniejszy zespół świata" bo mieli 1000 watów mocy
Locomotion
We're an American Band
i najważniejszy utwór
Inside Looking Out u nas znany jako "Krzyk zza krat"...
[ Dodano: 2007-07-29, 18:45 ]
Dalej wracam do korzeni:
Creedence Clearwater Revival kwintesencja wolności
Travellin' Band
Proud Mary
Midnight Special
Down On The Corner
Lookin' At My Back Door
Have You Ever Seen The Rain
Odpowiedzialnym za to wszystko był John Fogerty. Odkąd pamiętam (czyli gdzieś tak od roku 1968
) "kredensi" sa moimi ulubieńcami. Chyba ich najlepszą płytą było
Pendulum (Wahadło), ale tak naprawdę polecam wszystko co możecie zdobyć, żeby się upajać tą atmosferą
Acha, słowo wyjaśnienia - końcówka lat '60 wtopiła mi się w lata '70, ale to i tak jedno
[ Dodano: 2007-07-29, 18:57 ]
No to dalej....
The Allman Brothers Band - kolejny kamień milowy w muzycznym dorastaniu.
Jessica
You Don't Love Me
Troszkę ich historii
jest w Wikipedii.
[ Dodano: 2007-07-29, 19:19 ]
W ogóle to lata '70 były bardzo dziwne (czczególnie, jeżeli popatrzeć na przykłady muzyczne powyżej). Teraz bowiem chciałbym wspomnieć o stylu, zwanym wtedy
jazz-rock. Były to zespoły o rozbudowanej sekcji dętej, a ich kompozycje nie należały do prostych i łatwych. Ale tego też się słuchało! Zwykle w soboty u któregoś z kolegów, który nagrywał z Programu Trzeciego albo miał płyty z Zachodu... Przykłady, to
Colosseum,
Blood Sweat and Tears gdzie wokalista był David Clayton-Thomas,
z koncertu w Japonii oraz
występ z okazji nagrody Grammy za najlepszy album 1969,
oraz zespół
Chicago:
I'm a man.
Don Sugar Cane Harris, Jean-Luc Ponty i Michał Urbaniak - jazzowe skrzypce, a mi utkwiła w pamięci ich wspólna płyta "Szczyt skrzypcowy" (New Violin Summit, 1971), na której zagrali razem....
[ Dodano: 2007-07-29, 19:49 ]
Wracam do Europy:
Ten Years After z najlepszym gitarzystą of the world, czyli Alvinem Lee. Tylko jeden przykład (na pewno z lat '70)
I'd Love To Change the World. Ależ to był hit!
Zresztą, tak zwany "wczesny" Ten Years to było dopiero coś!
I May Be Wrong But I Won't Be Wrong Always,
Slow Blues in "C",
live podobnie jak te powyżej z klubu Marquee z roku 1983, ale repertuar jak najbardziej z lat '70 (ten film był chyba nawet w naszej TV gdzieś tak w połowie lat '80). No a na koniec (przecież nie mogło tego zabraknąć!)
I'm going home.
c.d.n... jeśli się jeszcze nie znudziliście