plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
A, to hryczana a nie literki!
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Przecież Instagram jest jak Facebook, gdzie oficjalne profile ma i Stephen Shore i Jola Rutowicz. Ja na FB ma raptem 100+ znajomych, z czego większość to znajomi fotografowie i muzycy. Do mnie nie dociera ta cała brunatna rzeka, choć wiem, że gdzieś obok jest.

Tak samo jest z Instagramem. Jesli któs przegląda go po tagach, to wcześniej czy pózniej trafi na głowny nurt, który z fotografią ma tyle wspólnego, że do powstania tych zdjęć uzyto światła i technologii, która potrafi je rejestrować. Dla mnie Instagram to garstka profili, które pojawiają mi się w głownym feedzie. Ja w Instagramie, czy szerzej Iphonografii widzę inny problem. Manowce na któte sprowadza latwość z jaką można robić atrakcyjne wizualnie, choć puste jak wydmuszki zdjęcia.

Mam ograniczony zasób czasu i chęci, więc polegałem na moich stałych kanałach komunikacyjnych, dzięki którym mogłem śledzić poczynania moich ulubionych twórców. Przeraża mnie, bo od pewnego czasu w tych kanałach widzę tylko kwadratowe zdjęcia wzbogacone o pisane całkiem na serio, pretensjonalne hasztagi. Moim zdaniem to ślepa uliczka, jakieś zawirowanie w myśleniu o swojej fotografii. Mam nadzieję, że to szybko minie.

A gdy czytam rocznik '91, który z jednostkowych doświadczeń dochodzi do konstatacji "za moich czasów było inaczej", to mnie ogarnia przerażenie. To, że moje roczniki ('75) praktycznie w całości i unisono narzekają na "dzisiejszą młodzież" - OK, jakoś to przeżyję - taka kolej rzeczy, od wieków tak to działa. Jednak takie bidolenie wśród młodych powoduje, że dołącze do tego chóri - chyba jednak coś jest nie tak z tym młodem pokoleniem, skoro tak szybko grzybieje.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Dzerry, czy biadolisz za siebie, czy tak ogólnie za miliony?
dzerry napisał/a:
Jednak takie bidolenie wśród młodych powoduje, że dołącze do tego chóri - chyba jednak coś jest nie tak z tym młodem pokoleniem, skoro tak szybko grzybieje.
Coś w tym jest. Powiem więcej: to pokolenie, o którym mówisz, zrzędzi chyba jeszcze bardziej niż moje: o ponad dekadę starsze. No, jeszcze trzeba wziąć pod uwagę środowisko, z którym najczęściej masz do czynienia.
Ostatnio miałem sporo do czynienia z młodymi (na gruncie fotografii, oczywiście) i powiem Ci, że nie odniosłem wrażenia, że to pokolenie obecnych 15-17 latków jest jakoś szczególnie porąbane. Narobili mi tyle zdjęć na zadany temat, że byłem w szoku. I fajnie to wyszło. Wcale nie smartfonami, ale poważnymi aparatami (w piątek będzie wernisaż). Są różni, jak to w życiu: mądrzejsi, głupsi, zrównoważeni, postrzeleni. Ale przypominam sobie, że w moim roczniku też byli różni. Jedni wyszli na ludzi, inni się stoczyli, jedni zrobili karierę, inni żyją od pierwszego do dwudziestego (potem debet). Zauważ, że mamy już inne realia społeczne, ekonomiczne, polityczne. Więc ludzie też muszą być inni niż 20, 30 lat temu. Jakby byli tacy sami, to dopiero by była tragedia :-)

[ Dodano: 2013-09-16, 18:16 ]
A najbardziej nas - starych wkurza to, że oni mają wszystko, o czym my nawet nie marzyliśmy. Ja na Zenita E odkładałem przez 1,5 roku, na kaseciaka Grundig rok. Może to przez zazdrość? Że my nie mieliśmy tak dobrze?
 
wyczesany  Dołączył: 26 Cze 2013
technik219 napisał/a:
Są różni, jak to w życiu: mądrzejsi, głupsi, zrównoważeni, postrzeleni. Ale przypominam sobie, że w moim roczniku też byli różni.
Oczywiście, że tak, po prostu teraz, jak już wspomnieli koledzy przede mną, ci głupsi mają większe szanse na "zaistnienie w sieci". Mimo wszystko wydaje mi się, że tych "chcących zaistnieć" jest więcej niż parę lat wcześniej, ale pewności nie mam- statystyk nie prowadzę. ;)
 

babylock  Dołączył: 23 Maj 2007
technik219 napisał/a:
Dzerry,
A najbardziej nas - starych wkurza to, że oni mają wszystko, o czym my nawet nie marzyliśmy. Ja na Zenita E odkładałem przez 1,5 roku, na kaseciaka Grundig rok. Może to przez zazdrość? Że my nie mieliśmy tak dobrze?


Teraz też odkładasz 1,5 roku tylko na K-5. Oni też nie mają, tzn mają ale za witryną. Mogą pogapić się bo ich nie stać.
 

x4rd  Dołączył: 07 Mar 2012
Zgadzam się z babylock. Ja na swój zestaw ciężko pracowałem przez ponad 2 lata.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
babylock napisał/a:
Teraz też odkładasz 1,5 roku tylko na K-5.
Nie porównuj Zenita E z K-5 ;-) Idąc tym tokiem porównań, to by było tak, jakbym wtedy odkładał na Nikona F2, albo Minoltę XD7.
W 1978/9 Zenit E kosztował w Foto-optyce 5500 zł. Pensja mojej matki (farmaceuta) wynosiła około tyle samo. W 1982 r. kiedy pensja matki wynosiła około 12 000 zł, kupiłem Prakticę PLC3 za 12 500 zł (lekko używana - z komisu). Miałem, bo zarobiłem Zenitem na imprezach różnorakich - składałem na motor, a kupiłem aparat. Nikon, Minolta, Pentax to było dalej niż na końcu Mlecznej Drogi. Nie porównuj teraz jednego z drugim.
babylock napisał/a:
Oni też nie mają, tzn mają ale za witryną. Mogą pogapić się bo ich nie stać.
Obawiam się, że się mylisz. Nie chciałem za bardzo wybałuszać gał na zawartość ich toreb, ale podam Ci kilka przykładów: Nikon D3100, Alfa 300 i... uważaj: Eos D Mark III. Były też Fudżiki, Samsungi, pośledniejsze Canony. Nie jest więc tak, jak twierdzisz. W 1982 r. kiedy rozpocząłem edukację na Spokojnej moja Praktica to było High Middle Class. Niżej Zenity TTL, wyżej jeden kolega miał Minoltę, koleżanka Pentaxa.
Jeśli porównać obecną "chołotę", której (jak mówisz) nie stać i może sobie pooglądać na wystawie, to jej odpowiednikiem w tamtych czasach byli ci wszyscy ze Smienami, Certami i innym badziewiem. Też tym fotografowali, ale mieli z filmu najwyżej 10 klatek dobrych, a filmy były drogie, droga obróbka. Chyba, że w zakładzie pracy zorganizowali ciemnię i związki dały wyposażenie oraz kupowały materiały, to coś tam dłubali po godzinach. Albo w szkolnych kółkach. Teraz kosztuje tylko aparat, reszta (wpuszczenie do sieci) nie kosztuje nic. Stąd ten zalew.
Żeby ktoś nie pomyślał czytając to, że komuś zazdroszczę tego Marka III. Nie zazdroszczę. Wyrosłem z tego wiele lat temu. Mniej więcej tyle, ile liczą sobie młodsi forumowicze ;-) Z czego się bardzo cieszę (z tego, że wyrosłem) :-D
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
technik219 napisał/a:
moja Praktica to było High Middle Class

Ano. Dodatkowo wołanie filmów i odbitki kosztowały wtedy na tyle dużo, że ja przynajmniej robiłem je od wielkiego święta. W tej chwili fotografia jest o wiele tańsza i bardziej dostępna.
technik219 napisał/a:
oni mają wszystko, o czym my nawet nie marzyliśmy

Ale czy to nie zabija ducha Adama Słodowego? Bo mam wrażenie, że ten niedobór nauczył nas kombinowania (w pozytywnym sensie).
 
verc  Dołączył: 06 Sie 2012
Co przychodzi za łatwo nie cieszy i wtedy rekompensuje się to w inny sposób. I to bez względu na wiek, pokolenie i takie tam.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Enzo napisał/a:
Ale czy to nie zabija ducha Adama Słodowego?
A to już temat na osobne opowieści :-)
Dalej jestem zdania, że nie należy na tych młodych wieszać psów, że tacy-owacy. Sam pamiętam, jak kupiłem pierwszy swój aparat (właściwie pierwszy dostałem - Ami 66, drugi sam kupiłem) Czajkę II, na format połówkowy - 72 zdjęcia - to fotografowałem dosłownie wszystko: psy, koty, kwiatki, motyle, drzewka, chmurki. Kiedyś znalazłem jeden z tych pierwszych negatywów - przyznam, że wcale się nie różnił od tego siana, które robią teraz młodzi. Tyle, że było to w cz-b. Gdybym wtedy miał możliwość "wrzucenia" tego na jakiegoś Facebooka, to niewątpliwe bym to zrobił. Fakt, sobie samemu niewiele robiłem zdjęć (szkoda). Pamiętam, jak wysłałem swoje pierwsze zdjęcia na jakiś konkurs do Świata Młodych (kto pamięta tę gazetę?). Byłem przekonany o wielkiej wartości artystycznej tych zdjęć i o należnej mi I nagrodzie. Odesłali mi za jakiś czas te zdjęcia bez żadnego komentarza. Mam te zdjęcia i choćby mi oferowali wysoką sumę, nie pokażę ich nikomu ;-)
Fotografowanie jest dla młodego człowieka takim swoistym poznawaniem i oswajaniem świata. To podobnie jak z czytaniem. Najpierw czytamy bajki, potem dostrzegamy, że do czytania jest o wiele więcej i czytamy wszystko, co w ręce wpadnie, książki lepsze, gorsze i zupełny chłam. Dopiero potem zaczyna się czytelnikowi wyrabiać gust i zaczyna selekcjonować lektury. A wszystko to służy poznawaniu.
Nie demonizowałbym tego zjawiska i nie przypisywałbym mu symptomów upadku cywilizacji.
verc napisał/a:
Co przychodzi za łatwo nie cieszy
To jak? Reglamentować dostęp do aparatów? Wprowadzić cenzurę portali społecznościowych? Podnieść ceny? Zabronić? "Wymodzić" jakąś ustawę?
verc napisał/a:
i wtedy rekompensuje się to w inny sposób.
W jaki?
Może trzeba się zastanowić dlaczego ci wszyscy młodzi ludzie robią sobie zdjęcia (dziubki i inne) i udostępniają je w przestrzeni publicznej? Czy motywem do tego nie jest chęć określenia swojego istnienia w świecie? Żeby świat (nie publika, ale świat jako natura, byt który nas stworzył, system) zobaczył: oto jestem. Poznaję świat, i chcę żeby świat mnie poznał?
 

iczek  Dołączył: 21 Kwi 2008
Ładnie to ujął w cytowanym fragmencie Jacek Poremba. W Polsce przeskoczyliśmy pewien cholernie istotny etap w "rozwoju sztuki postrzegania/oglądania/analizowania" fotografii jako medium.
To, czego nie było u nas przez 50 lat, a co w USA czy krajach Zachodnich doskonale dopełniało całą rewolucję kulturalną i sztukę jej odbierania, u nas sprowadzało sie do słuchania Radia Luxembourg i kitraszenia w torbie płyt przez wujka ze stanów. Nawet pornole oglądało się przemycone przez tate marynarza... wiem, bom z Gdańska :)

Ominęło nas coś niezwykle ważnego. Jako rocznik '76 uczyłem się patrzeć na fotografię wyłącznie teoretycznie w sumie. Albo od razu na swoją się gapiłem. Szkoda.

Ale nic to. Po 50 latach przyjechał walec. Napis na boku "cyfrowa rewolucja" i w krótkim czasie zarówno w USA, jak i już u nas - wszystko stało się dostępne na równi. Klikasz i masz.
Tylko niestety ta luka w nas tkwi. Dość głęboko. Uwiera wielu z nas, bo nie dane nam było doświadczać ewolucyjnego rozwoju fotografii. U nas od razu z grubej rury. A jak już ktoś szukał ambitniejszych postaci to trafiał na "artystów" ze ZPAF np. i tam oglądał prace, które niestety do dzisiaj mnie nie przekonują pomimo sygnowania ich wielkimi nazwiskami polskiej fotografii... :(

Poruszyliście wiele wątków tutaj. Ja chciałem jedynie podkreślić, że nie mam ŻADNYCH obaw o Instagram i młodych ludzi tam publikujących. Nie zgadzam się z teorią głosząca, że wszystko tam jest puste, bo użyto filtrów lub gotowych appek do appek... Zawsze powtarzam, że w życiu naoglądałem się tyle gniotów w szlachetnych technikach i tyle gównianych przemyślanych wystaw mega artystów fotografii, ze Instagram to nadal jest małe miki :), a na dodatek nie muszę wychodzić z domu i wnerwiać się, że galeria obwieszona gniotami znowu.

Co do młodego pokolenia... zadziwia mnie jedno... ta niezwykła szybkość uczenia się i pomysłowości na nowe rzeczy. Cholernie mi tego już brakuje. Projekty fotograficzne, które czasami widuję u ludzi rocznika '+90 są naprawdę przemyślane. Bezkompromisowe i odważne. Nie martwię się zbytnio o ich przyszłość fotograficzną. Będzie dobrze.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
iczek napisał/a:
Ominęło nas coś niezwykle ważnego. Jako rocznik '76 uczyłem się patrzeć na fotografię wyłącznie teoretycznie w sumie.
Poruszyłeś bardzo ważną kwestię. Nie pamiętam już gdzie to było, czytałem jakieś wspomnienia, czy wywiad ze znanym fotografem polskim, w którym napisał właśnie o tym. Otóż opisuje on, jak to w gronie zapaleńców fotograficznych zażarcie dyskutowano nad pewną fotografią, której nawet nie widzieli. W jakimś bardzo ważnym konkursie fotograficznym (oczywiście w USA) nagrodzono fotografię. W naszej prasie ukazała się jedynie niezbyt obszerna informacja o tym fakcie, beż żadnych zdjęć, suchy tekst opisujący nagrodzone fotografie. I właśnie na podstawie tego tekstu oni wyobrazili sobie tę fotografię i o tym wyobrażeniu dyskutowali. Śmieszne, ale i straszne.
Zastanawia mnie tylko jedno: przecież "żelazna kurtyna" przysłaniała jednakowo Polskę, Czechosłowację, Węgry, NRD. Ale np. czeska fotografia nie ma kompleksów takich jak polska. Węgierska również. Może więc przyczyna takiego stanu jaki mamy tkwi jeszcze głębiej? Nie winiłbym za to nurtu socrealistycznego, bo w fotografii jego negatywna rola nie jest aż tak oczywista. Przecież do pewnego okresu polska fotografia jednak nadążała za "zachodem". Nie chciałbym tu rozpętywać nowej dyskusji, ale mam wrażenie, że problem zaczyna się w dwudziestoleciu międzywojennym. Z jednej strony bierze swój początek w pogardzie dla "niemieckiej choroby", z drugiej w ułomności naszej ówczesnej prasy ilustrowanej.

[ Dodano: 2013-09-17, 12:51 ]
Dobrze, że przypomniałeś mi o swoim blogu :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach