alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
nemo napisał/a:

Byłeś? Obrazek Niezły koncert był :-P


Divine intervention jeszcze kupiłem, ale już wtedy zaczynałem słuchać całkiem czegoś innego (Milesa Davisa :-D , bo kobiety to potrafią zmienić człowieka :-D :-D ).
Byłem w 1992 jak grał z Testamentem :-D
 

nemo  Dołączył: 21 Wrz 2007
Ciekawe, ciekawe, Milesa też słuchałem i słucham czasem :)

Co do roku to cholera już sam nie jestem pewien na którym byłem, może i ja też byłem w 1992? Bo w 94 to ja raczej na Dezertera chodziłem :-P
 

modrzew  Dołączył: 07 Gru 2008
nemo napisał/a:

alekw napisał/a:
noo ale to OT
like it :-D

Często ostatnio wracam do DK :mrgreen:

https://www.youtube.com/watch?v=ubjOwSVFT0k :evilsmile:
 

pape  Dołączył: 11 Lis 2006
alekw napisał/a:

Z perspektywy czasu myślę, że jedynie punk był szczery :-)

A co z Sex Pistols?
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Ja byłem na Slayerze w 1992. Mało się nie posikałem z wrażenia. Trochę mi się chciało płakać, że bez Lombardo, ale nowy perkusista zagrał tak jak on wymyślił czym przyplusował i w moich oczach było to bardzo mądre. Ech, dobre to czasy były. Teraz jak stary sentymentalny dziad puszczę sobie "Seasons In The Abyss" ale z Youtuba :D
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
pape napisał/a:
alekw napisał/a:

Z perspektywy czasu myślę, że jedynie punk był szczery :-)

A co z Sex Pistols?


Nie jestem jakimś wielkim zanwcą punka, ale teksty polityczne jakby były poważniejsze (chcociaż naiwne) niż śpiewanie o szatanie :-D
 
Ynciol  Dołączył: 15 Paź 2008
O ja pitole dead Kennedys to już daaaaawno nie słuchałem ...dzięki :)

P.S. PJ szykuje nowe dziecko!!!
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
 

jaad75  Dołączył: 07 Paź 2006
White napisał/a:
Ja byłem na Slayerze w 1992
Ja też. Ten koncert z Testamentem zrobił na mnie znacznie większe wrażenie niż późniejszy z Machine Head. Może dlatego, że to był pierwszy raz w PL... A Paul Bostaph w ogóle mi nie przeszkadzał, Forbidden był zawsze jedną z moich ulubionych kapel... :-)

[ Dodano: 2013-10-24, 16:22 ]
A w temacie grunge'u, to w całym tym zamieszaniu na początku lat 90-tych najbardziej przeszkadzało mi, że ten gatunek praktycznie całkowicie przykrył ówczesny thrash i death metal, który był wtedy w szczytowej formie i w zasadzie spowodował jego czasowy upadek. Poza tym, wkurzało jak grunge'owe kapelki, którymi jaraliśmy się z przegrywanych kaset (łącznie z pierwszą Nirvaną, Louder Than Love czy Ultramega OK Soungarden) nagle stawały się megagwiazdami... Taki Smells Like Teen Spirit wybuchł w radiu i telewizji dobre kilka miesięcy po wypuszczeniu Nevermind. To trochę tak, jak chwilę później z NYHC, czy ze sceną NU-metalową, której w tamtym okresie zresztą szczerze nie cierpiałem.
 

laaval  Dołączył: 07 Paź 2011
jaad75 napisał/a:
A w temacie grunge'u, to w całym tym zamieszaniu na początku lat 90-tych najbardziej przeszkadzało mi, że ten gatunek praktycznie całkowicie przykrył ówczesny thrash i death metal, który był wtedy w szczytowej formie i w zasadzie spowodował jego czasowy upadek.


Mi żaden grunge nie przeszkodził w słuchaniu cięższych odmian metalu, wręcz przeciwnie, początki lat 90-tych to dla mnie fascynacja death metalem. Cały ten grunge mnie w zasadzie w ogóle nie wciągnął (trochę słuchałem Alice in Chains czy pierwszego Pearl Jam, a Nirvany wręcz nie trawię). Grunge miał swoje 5 minut i szybko zgasł.

A początek lat 90- tych przyniósł całe mnóstwo metalowych klasyków. Seasons in the Abyss Slayera, Cynic-Focus, Death -Spiritual Healing, Human i zwłaszcza Individual Thought Patterns, dalej Sepultura-Arise i Chaos AD, co jeszcze? A np. Paradise Lost z Lost Paradise i Gothic, Tiamat z The Astral Sleep i Clouds, My Dying Bride - As the Flower Withers, debiutancki Entombed i cała rzesza szwedzkiego death metalu, którego niesamowita popularność rozpoczęła się właśnie na początku lat 90-tych. I tak można wymieniać jeszcze długo, bardzo długo.
 

jaad75  Dołączył: 07 Paź 2006
laaval napisał/a:
Mi żaden grunge nie przeszkodził w słuchaniu cięższych odmian metalu
Mnie też nie, ale jego popularność sprawiła, że większe wytwórnie płytowe, które wcześniej zakontraktowały sporo mocniejszych kapel zaczeły się ich pozbywać, bo mocniejsze odmiany już nie były "na fali", a przez to same zespoły też zaczeły nieco łagodzić brzmienie (ile w tym było inspiracji, a ile nacisków, to dopiero po latach wychodzi).
laaval napisał/a:
Grunge miał swoje 5 minut i szybko zgasł.
Grunge tlił się dość długo zanim zyskał popularność i ta nagła popularność go zabiła. Chociaż może i nie zabiła i tli się gdzieś nadal, tylko ja przestałem szukać takich kapel, jak zaczęły być "na fali" i już nigdy do tego nie wróciłem...
laaval napisał/a:
A początek lat 90- tych przyniósł całe mnóstwo metalowych klasyków. Seasons in the Abyss Slayera, Cynic-Focus, Death -Spiritual Healing, Human i zwłaszcza Individual Thought Patterns, dalej Sepultura-Arise i Chaos AD, co jeszcze? A np. Paradise Lost z Lost Paradise i Gothic, Tiamat z The Astral Sleep i Clouds, My Dying Bride - As the Flower Withers, debiutancki Entombed i cała rzesza szwedzkiego death metalu, którego niesamowita popularność rozpoczęła się właśnie na początku lat 90-tych.
Owszem, zgadza się, tylko, że to był schyłkowy okres - naprawdę mocna muzyka w mainstreamie skończyła się, gdy media i wytwórnie zachłysneły się grungem. Pewnie, że wciąż powstawały fantastyczne i ponadczasowe albumy, ale metal zszedł z billboardów, na których był tuż przed eksplozją ze Seattle i nigdy już tam nie wrócił w takim natężeniu, a dla większości średnio popularnych zespołów nie było już powrotu do tape-tradingu, zresztą tam ich miejsce zajeła już nowa fala black metalu... Zresztą typowy tape-trading też w tym czasie umierał z przyczyn obiektywnych...
 

laaval  Dołączył: 07 Paź 2011
jaad75 napisał/a:
Owszem, zgadza się, tylko, że to był schyłkowy okres
No nie zgodzę się. To z początkiem lat 90-tych zaczęły powstawać kapele, które trochę namieszały na rynku. Paradise Lost, czy Anathema, czy My Dying Bride. To w tamtych czasach były autentyczne gwiazdy.

No i nie można spuścić zasłony milczenia na to co się działo w Szwecji. To właśnie na początku lat 90-tych zaczął się wielki boom na szwedzki death metal. Tych parę lat byli na ogromnej fali popularności. Dzisiaj jeszcze parę kapel istnieje i ma się całkiem całkiem, chociaż popularności z lat 90-tych mieć już raczej nigdy nie będą.
 

jaad75  Dołączył: 07 Paź 2006
laaval napisał/a:
To z początkiem lat 90-tych zaczęły powstawać kapele, które trochę namieszały na rynku. Paradise Lost, czy Anathema, czy My Dying Bride. To w tamtych czasach były autentyczne gwiazdy.
Paradise Lost powstał akurat w 1988, death metalowy Lost Paradise wyszedł w 90, a sztandarowy Gothic w 91, po Shades of God zaczeło być coraz gorzej, choć Icon i Draconian Times to wciąż były popularne (choć słabe) albumy. Mnie osobiście podobało się bardziej poszukujące One Second, ale z metalem to miało coraz mniej wspólnego. Generalnie, doom death metal (w odróżnieniu od klasycznego doomu w stylu powiedzmy Candlemass), to była forma która powstała niejako na zasadzie odpowiedzi na schyłek death metalu i grindu ze "złotego" okresu.
laaval napisał/a:
No i nie można spuścić zasłony milczenia na to co się działo w Szwecji. To właśnie na początku lat 90-tych zaczął się wielki boom na szwedzki death metal. Tych parę lat byli na ogromnej fali popularności.
Popularności na miarę subkultury metalowej - owszem, ale nie mainstreamu. Ja mówię o czasie (tuż przed eksplozją grungu), gdy kapele thrashowe i to te mniej popularne typu Nuclear Assault, Xentrix, czy Sacred Reich, można było usłyszeć w MTV w ciągu dnia, w tzw. prime time, a death metal często leciał w nocy, a nie tylko w dziale Triple Thrash Treat w Headbanger's Ball.
 

laaval  Dołączył: 07 Paź 2011
jaad75, Akurat to Icon i Draconian Times wywindowały Paradise Lost na szczyt. A One Second nieźle namieszał i mocno podzielił metalową brać :-) Od tego momentu z każdą kolejną płytą było już nieco gorzej, chociaż najnowszy album jest całkiem całkiem.

A co do mainstreemu. Metal nigdy takowy nie był i nie będzie. Zawsze był spychany na pobocze. Nie wiem jak teraz (mam dostęp jedynie do zwykłego badziewnego MTV - ale tego oglądać się nie da) ale kiedyś Headbanger's Ball grał raczej lżejszą muzykę. A programy muzyczne, które grały coś cięższego w końcu zdejmowane były z anteny. Pozostawało radio i tych kilka audycji, z których człowiek dowiadywał się co słychać w świecie. Teraz nie ma problemu. Dostęp do informacji jest ogromny. Do tego wszystkomająct yt.
 

jaad75  Dołączył: 07 Paź 2006
laaval napisał/a:
jaad75, Akurat to Icon i Draconian Times wywindowały Paradise Lost na szczyt. A One Second nieźle namieszał i mocno podzielił metalową brać :-)
To pewnie zależy w jakim kto był wieku i jak długo siedział w temacie... :-) Dla mnie i dla sporej części moich znajomych Icon (a w szczególności Draconian Times) to był zdecydowany spadek formy tego zespołu...
laaval napisał/a:
Od tego momentu z każdą kolejną płytą było już nieco gorzej, chociaż najnowszy album jest całkiem całkiem.
Szczerze mówiąc, to po One Second słyszałem już tylko jakieś pojedyncze numery, z tego co widzę, to wrócili do trochę cięższego grania?
laaval napisał/a:
A co do mainstreemu. Metal nigdy takowy nie był i nie będzie. Zawsze był spychany na pobocze.
Był taki właśnie moment i o nim mówię (i wcale nie mam tu na myśli glam "metalowych" wynalazków, typu Poison, Motley Crue, czy inna Cinerella). Ten moment skończył się wraz z modą na grunge i w zasadzie takie mam do tego nurtu główne zastrzeżenie - jego popularność zabiła metalową rewolucję w mainstreamie.
laaval napisał/a:
Nie wiem jak teraz (mam dostęp jedynie do zwykłego badziewnego MTV - ale tego oglądać się nie da) ale kiedyś Headbanger's Ball grał raczej lżejszą muzykę
Nie powiedziałbym, a już zwłaszcza nie w dziale TTT.
laaval napisał/a:
A programy muzyczne, które grały coś cięższego w końcu zdejmowane były z anteny.
Później, tak, ale sam pamiętam jak nagrywałem sporo teledysków na VHS (np. American Way, Holy Wars, czy Ghostbusters w wersji Xentrix), właśnie w ciągu dnia, a w nocy, to potrafili naprawdę ciężkie rzeczy puścić. Potem jedyne mocniejsze rzeczy, które leciały poza dedykowanymi programami, to te parę cięższych, popularnych kawałków grungowych typu np. Jesus Christ Pose, Them Bones, Metallica, no i od czasu do czasu Pantera. Dopiero potem pojawiły się teledyski Korna, DogEatDog i tego typu modnych kapel.
laaval napisał/a:
Teraz nie ma problemu. Dostęp do informacji jest ogromny. Do tego wszystkomająct yt.
To fakt... Tylko dawniej, jak Brankowski puścił coś, co mi się spodobało, to jakoś miałem zapał, żeby odszukać płyty, czy nawet demówki poprzegrywac od znajomych którzy intensywnie wymieniali się taśmami, a teraz nawet jak na YT znajdę coś ciekawego, to ani nie zapamiętuję nazwy, ani nawet nie zawsze chce mi się przesłuchać wszystkie dokonania twórców...
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
Ja tylko powiem, że w latach 90 powstawało masę ciekawej mz wnoszącej coś nowego muzyki. Szczególnie na scenie powiedzmy alternatywnej. I nie wiem, czy to przez to, że wtedy byłem młody, czy teraz też tak jest, a ja jestem starym dziadem i nic mnie nie kręci ale mam wrażenie, że tamte lata były ciekawsze pod tym względem. Pokazywały się zespoły robiące coś nowego czego się nie spodziewało, a teraz nic mnie nie zaskakuje.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
White napisał/a:
teraz nic mnie nie zaskakuje

Bo podświadomie szukasz tego samego ;)
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
inż. White;-)
 

White  Dołączył: 31 Paź 2008
:-B :mrgreen:
 

laaval  Dołączył: 07 Paź 2011
White, Bo teraz wszystkiego jest zwyczajnie za dużo. Ciężko się w tym połapać. A na media w większości przypadków nie można liczyć niestety. Trzeba szukać samemu.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach