Przeglądam sobie ten watek dość regularnie i zauważam pewną mitologizację bardzo długich ogniskowych, które mają pomóc w uzyskaniu dobrych ujęć. Na pewno jest to prawdą w przypadku chęci fotografowania małego ptactwa o kubaturze wróbla, mniej więcej. W większości pozostałych przypadków w zupełności powinny wystarczyć ogniskowe do 300 mm, no może w przypadku kuropatw granicę tę przesunąłbym do 400 mm. Wynika to, moim zdaniem, z pewnej niecierpliwości serca, że tak powiem. Niestety chcąc uzyskać fajne fotki zwierzyny dziko żyjącej trzeba się uzbroić w cierpliwość albo mieć dużo wolnego czasu. To jest naprawdę ciężki kawałek chleba, że tak powiem.
Po pierwsze wiatr, chcąc uzyskać ładne ujęcia trzeba zawsze chodzić pod wiatr. Jeżeli chodzimy z wiatrem zwierzyn dzika wie o nas znacznie wcześniej, niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić. Im silniejszy wiatr tym lepiej, będzie zagłuszał robiony przez nas hałas. Strój maskujący jest niezbędny, będzie ułatwiał wtopienie się otoczenie. Ale tak naprawdę nasza obecność w terenie nie będzie w większości wypadków żadną tajemnicą. Sójki a także inne ptaki sygnalizują naszą obecność w okolicy, zwierzyna staje się czujna i może zareagować na najmniejszy zauważony ruch, a także odbicie światła w soczewce obiektywu. Do tego warto zapoznać się z biologią zwierzyny, którą chcemy fotografować. Na przykład samce sarny mają ściśle ograniczone rewiry, które regularnie oznaczają gruczołami zapachowymi. Do 4 roku życia potrafią pozostawiać swoje znaki zapachowe na swoim terytorium z regularnością międzynarodowego pociągu ekspresowego. Więc jeżeli zobaczycie młodego rogacza np godz. np. 17 spacerującego przez jakąś charakterystyczną okolicę możecie się spodziewać, że następnego dnia ponownie spotkacie go w tym samym miejscu o tej samej porze, jeżeli nie jest niepokojony. Kozy, samice sarny, mają w większości niewielkie biotopy, ale można je spotkać w tej samym miejscu w różnych porach dnia. To jest ułatwienie, ale dotyczy niestety tylko saren. Pozostałe ssaki nie wykazują takiej chęci do współpracy. Dlatego trzeba zrobić sobie czatownie zrobione pod kątem fotograficznym. Myśliwskie zwyżki w większości wypadków dają możliwość wykonania ujęcia "z góry", które nie jest przesadnie atrakcyjne wizualnie, dlatego jeżeli chce się korzystać z ambon trzeba wybierać te które stoją w jakiś zagłębieniu terenu i dają możliwość fotografowania mniej więcej w poziomie. Dlatego zachęcam do zrobienia sobie fotograficznych czatowni, sezonowych lub nawet całorocznych. Nie jest to przesadnie skomplikowane, można sobie kupić parawan w barwach ochronnych lub wojskową siatkę maskującą. Można też użyć gałęzi. Siedząc w takiej czatowni nie wywołujemy niepokoju w terenie i mamy większe szanse na udaną fotkę. Jeżeli mamy stała czatownię dobrze jest przed wyjście zostawić w niej butelkę odwróconą denkiem w miejscu gdzie zazwyczaj umieszczamy obiektyw, zwierzyna przyzwyczaja się do ewentualnych odbić światła i jest mniej zaniepokojona, może podejść bardzo blisko do naszego miejsca ukrycia i ułatwić zrobienie fajnej fotki. Reasumując podstawa to czatownia a do tego cierpliwość, cierpliwość i jeszcze raz cierpliwość. Tak sobie myślę, że podczas tegorocznych grzybków dobrze byłoby zrobić jakiś wykład na ten temat. I żeby nie było nieporozumień że mam siebie na myśli, liczę na to że uda mi się namówić leśnika, który ma na koncie wiele pięknych zdjęć zwierzyny. Mam nadzieję że da się zachęcić do podzielenia się z chętnymi swoimi doświadczeniami w tym względzie.
Pozdrówka i cierpliwości życzę - Kuszelas.
Drogi mej nie wytyczy
Ni głos werbla, ni cytry,
Póki starczy mi siły,
Idę po pół litry . . . . Kuszelas
Rzepnica←≈→Bytów