tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Dla żeglarzy - w tej kolejności:
1. Wyprawa Śmiały - B. Kowalski
2. Spowiedź kapitana - K. Baranowski

Ciekawe spojrzenie na te same fakty oczyma dwóch ludzi i ich innych perspektyw.
Jest jeszcze 3. "Kapitan kuk" Baranowskiego, ale nie czytałem.

 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
tref napisał/a:
"Kapitan łuk" Baranowskiego

tref, wyłącz sobie autokorektę i inne T-9 ;-)
A dla mnie "Kapitan kuk" jest świetną relacją z rejsu Śmiałego wokół Ameryki Południowej, pisaną z pozycji j.k.ż.w. który przyjął funkcję kuchty byle tylko popłynąć.
Natomiast do biblioteczki żeglarskiej jako pozycję "0" od której trzeba zaczynać kształtować światopogląd, dodałbym "Długą drogę" Bernarda Moitessiera, opowieść o tym jak nie ukończył Golden Globe ale je wygrał... :-?
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Jest jeszcze genialna "wyprawa szaleńców" o tym właśnie wyścigu. Polecić można również zbiór felietonów Knox-Johnsona, które mogą być podręcznikiem żeglarstwa w trudnych warunkach. Lekko i przyjemnie opisuje sprawy, które lekkie nie są, a wręcz skrajnie niebezpieczne. To się powinno czytać przed każdym większym wodnym wyczynem oraz przed samotnym rejsem przez kałużę.

Ps. Poprawiłem literówkę w łuku-kuku
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
tref napisał/a:
Jest jeszcze genialna "wyprawa szaleńców" o tym właśnie wyścigu.

No nie wiem, jak dla mnie Peter Nichols zaburzył proporcje, książka jest w znacznej mierze poświęcona Crowhurstowi, postaci w dziejach żeglarstwa absolutnie pomijalnej.
Z Robinem Knox-Johnsonem to trochę dziwna sprawa była. Zaczynając podróż był w sumie mało doświadczonym żeglarzem, a po jej ukończeniu - autorytetem. W jej trakcie zmagał się z problemami których mógł uniknąć gdyby miał doświadczenie i świadomość warunków na Oceanie Południowym. Przyznam że "Mój własny świat" czytało mi się trochę dziwnie.
Dla odmiany Moitessier miał wielkie doświadczenie, żeglował od wczesnej młodości, a krótko przed Golden Globe ukończył najdłuższy wówczas rejs non-stop Tahiti-Horn-Alicante. I to się czuje - płynie szybko, bez awarii, nie walczy z morzem - wpada w coraz większą fascynację. Na jego przemyśleniach opiera się Baranowski szykując podróż "Poloneza".
Do "Długiej drogi" na pewno trudno dotrzeć, była wydana w 1975r. w genialnym tłumaczeniu komandora Juliana Czerwińskiego [długoletniego dowódcy szkolnego szkunera ORP Iskra], który znakomicie oddał istotę przekazu. Tym bardziej że zawiera znaczny ładunek ideologii hippisowskiej [pisana w 1969r.], acz zupełnie innej niż oficjalny przekaz mediów. Gdybyś miał problem - znajdziesz na mojej półce z książkami :-?
 

vesper  Dołączyła: 19 Gru 2006
greentrek napisał/a:
Do "Długiej drogi" na pewno trudno dotrzeć, była wydana w 1975r.

Nie tak trudno, było wznowienie w zeszłym roku.
 
zloty_2000  Dołączył: 27 Wrz 2010
A jak w tych marynistycznych książkach znajdujecie, wg mnie klasykę, "Znaczy kapitan" czy "Szaman morski" i inne pozycje Karola Olgierda Borchardt'a?
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
Klasyka, zawsze będzie klasyką. Te wymienione przez Ciebie pozycje, są wartościowe przede wszystkim, z uwagi na język, którym zostały napisane. A i świat opisany ,jakiś inny, ciekawszy.
Z" naszego " podwórka ciekawie pisał na te tematy A. Urbańczyk. Nawet pisałem kiedyś do Niego do USA ("analogowo " ) :mrgreen:
 

greentrek  Dołączył: 14 Sie 2012
zloty_2000 napisał/a:
wg mnie klasykę, "Znaczy kapitan" czy "Szaman morski"

A to akurat ciekawe zestawienie, wzorca i anty-wzorca kapitana/dowódcy. Czy klasyka, nie wiem - dla mnie nie.
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
W przypadku marynistyki, zatrzymałem się na "Lord Jim". Po drodze "Torpeda w celu" i "Konwój". To raczej klasyka.
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
Ja ostatnio sprintem pochłonąłem dwie pozycje. Jedna to "Pozwól mi wrócić" B.A.Paris a druga "Cymanowski młyn" M. Witkiewicz i S. Darda. Gdy ktoś się wciągnie - i lubi taką literaturę - to naprawdę czyta się je "jednym ciągiem".
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


„Niecodzienne rozmowy”

Marian Schmidt, fotograf, urodził się w Żyrardowie w1945 roku, ale gdy miał rok, jego rodzice emigrowali do Wenezueli. W Stanach Zjednoczonych ukończył matematykę stosowaną, studiował fenomenologię muzyki, pierwsze komercyjne zdjęcie zrobił na okładkę płyty Carlosa Santany Abraxas.
Księdza Jana poznał w1976 roku, kapłan udzielił mu ślubu z Martą. Zaprzyjaźnili się. Mimo że Schmidtowie wkrótce wyemigrowali do Francji, pozostali z poetą w kontakcie. Za każdym pobytem w Polsce odwiedzali księdza. Fotograf robił Twardowskiemu zdjęcia, w1989 roku zaczął nagrywać ich rozmowy. Nagrania trwały dziesięć lat.
Znajomy Mariana Schmidta mówi: „Nagle, przed wydaniem książki, ksiądz zaczął ją blokować. Ciągle odsyłał do poprawy, coś kazał zmieniać, dopisywać, wykreślać. To się ciągnęło w nieskończoność. Marian, który traktował księdza jak ojca, poczuł się bardzo zraniony. Nie wiedział, o co chodzi. Jak to? Przecież pracowali nad książką tyle lat.
W dodatku dwa lata wcześniej wyszła książka Heleny Zaworskiej. Jan Twardowski dyktował jej niemal to samo co Marianowi. To już była niemal zdrada.
Zaczęły chodzić słuchy, że to Aleksandra Iwanowska nie pozwala księdzu podpisać zgody na wydanie książki. W końcu, gdy była w Sopocie, Jan Twardowski dał pozwolenie na publikację. Ale przyjaźń Schmidta z Twardowskim nigdy już nie wróciła”.
Album Mariana Schmidta, ze zdjęciami i wywiadem Niecodzienne rozmowy z księdzem Janem Twardowskim ukazał się w2000 roku.
Autor książki nie zgadza się ze mną rozmawiać o poecie.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/258836/ksiadz-paradoks-biografia-jana-twardowskiego
 

galex  Dołączył: 02 Cze 2006
Grzebałkowską - po "1945", "Beksińskich" i "Komedzie" biorę w ciemno!
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Jarosław Maślanek "Liczby ostatnie": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4954107/liczby-ostatnie

Dawno nie czytałem czegoś jednocześnie dobrego i przygnębiającego. Idealna lektura na zimny i pochmurny maj, atmosfera książki dopasowana do aury za oknem. "Liczby ostatnie" to historia zmiany państwa w rozpadający się totalitarny twór, który trzyma się kupy siłą propagandy (która aż za bardzo przypomina tę z Polski roku 2021) i kawałkami siatki, którą nieskutecznie odgradza się od zagrożenia. A do tego wszystkiego władzę nad światem przejmuje agresywny i niebezpieczny świat roślinny. Przyjaźnie się rozpadają, co ma swoje całożywotne konsekwencje, a główny bohater w miarę upływu czasu staje coraz bardziej odczłowieczony.

Fani dobrego science-fiction mogą docenić. Książce daję 7/10.
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
Cytat

Kytutr napisał/a:
Wojciech Giełżyński "Moja prywatna Vistuliada"

Też skończyłam.
A teraz cała historia. Podczas urlopu czytałam książkę "Hajstry. Krajobraz bocznych dróg" Adama Robińskiego. Zbiór reportażo-opowieści o wybranych, mniej lub bardziej typowych zakątkach Polski. Jeden z rozdziałów dotyczący Wisły opiera się na historii spływu Wisłą (wiosłową łodzią) od źródeł do ujścia, który odbył w 1980 roku Wojciech Giełżyński. Spływ opisał w książce "Moja prywatna Vistuliada". Robiński tak ciekawie przedstawił tę książkę, że sama miałam ochotę ją przeczytać. Mija około miesiąc, jesteśmy u Penteusza. Szukamy w jego biblioteczkach książki, którą chciał nam pokazać. Na jednej z półek stoi "...Vistuliada" - uwielbiam takie "przypadki" :-D Książkę wraz z "Tworzywem" Wańkowicza wypożyczam z zamiarem czytania na Grzybkach. Na Kaszuby zabiera mnie Kytutr - wielbiciel kajaków - nie mogłam nie pokazać mu książki. Ostatecznie na Grzybkach czytam Wańkowicza, a Marek Vistuliadę, wspominając nadwiślańskie punkty, które odwiedziliśmy w trakcie drogi. Książka trafia do Pragi, a ja otrzymuję pocztą drugi egzemplarz - tak było prościej.


Wiślanych tematów ciąg dalszy. Właśnie słucham w radiu 357 rozmowy z Mateuszem Waligórą, który na piechotę pokonał drogę wzdłuż Wisły od źródeł do ujścia. Opowieść bardzo zachęcająca, aby przeczytać jego (i Dominika Szczepańskiego) książkę: http://www.mateuszwaligora.com/
Na razie nie mogę polecić, bo nie czytałam, ale myślę, że na wakacje sobie sprawię.
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Witold Szabłowski "Jak nakarmić dyktatora": https://lubimyczytac.pl/ksiazka/4893777/jak-nakarmic-dyktatora

Książka od razu przywodzi na myśl dzieło Hrabala "Obsługiwałem angielskiego króla", ale tutaj już nie jest tak różowo. Fidela Castro, Envera Hodżę, Pol Pota, Saddama Husajna i Idiego Amina (dyktator z Ugandy) łączyło to, że lubili dobrze zjeść i dobrze traktowali swoich kucharzy. Rozmówców Szabłowskiego łączy to, że niechętnie rozmawiają o ciemnych stronach swoich pracodawców. Czyta się szybko, dobrze i smacznie. Tak dobrze, że w połowie książki musiałem wstać z kanapy i coś sobie ugotować, żałując przy okazji, że nie mam pod ręką egzotycznych składników, które mieli do dyspozycji w lekturze kucharze dyktatorów. Cała książka trochę krótka, aż chciałoby się znaleźć więcej rozmówców, bo nie wierzę, żeby nie było na świecie choć jeszcze kilku prawdziwych złodupców, którzy lubili jedzenie. Przepisy kulinarne w książce występują w formie szczątkowej, ale da się z nich dobrze ogarnąć zarys potraw.

Daję temu mocne 7,5 na 10. Nie czytajcie na głodno.
 
Blesso  Dołączył: 24 Wrz 2007
Wakacyjny wypoczynek nie powinien być przerywany ciężko-artyleryjską salwą w postaci drugiej części tryptyku Richarda Evansa pt " Trzecia Rzesza u Władzy" ale raczej wspierany lekką nutą bezstratnej i nieskompresowanej dawki endorfin i opioidowych hormonów szczęscia.
Tę chwilę zapewnia pozycja książkowa obowiązkowa dla posiadaczy udomowionego gatunku ssaka z rzędu drapieżnych z rodziny kotowatych lub fanów kanału 1bike1world na którym główna bohaterka tj Nala zwiedza świat za pomocą kół dwóch i ich obsługanta.
Książka " Świat Nali. Człowiek, kot i ich podróż rowerem dookoła świata" otwiera przed nami świat widziany z poziomu oczu umieszczonych w okolicach kierownicy rowerowej i robi to w sposób niezwykle subtelny i wciągający.
[ filmiki np Nala w locie lub Nala chodzi ewentualnie Nala pływa dają pogląd na to co może nas czekać zagłębiając się w tekst.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat


„Obce mi są retoryka, dydaktyka i patos. Próbuję pisać takie wiersze, które nie byłyby manifestami. Lepiej niech nie nawołują i nie nawracają. Niech niosą swoje treści w łagodnym zawieszeniu, w zaufaniu w żarliwej otwartości na życie i jego powszednie sprawy. Niech podejmują dialog ze wszystkimi postawami.".
ks. Jan Twardowski
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Boris Dežulović "Pieprzyć teraz to tysiąc dinarów"



Można powiedzieć, że to bałkańskie wydanie książki "W księżycową jasną noc", "Na zachodzie bez zmian", "Przygód dobrego wojaka Szwejka" oraz "Paragrafu 22". Dwie grupy żołnierzy z przeciwnych stron konfliktu spotykają się w wyjątkowych okolicznościach. Tragedia wojny, humor i dużo pisania o dupczeniu. Czyta się bardzo dobrze, ale w którymś momencie w głowie zaczyna kołować mętlik miejsc i osób.

Moja ocena: 7/10
 

Kytutr  Dołączył: 20 Lut 2007
Ota Pavel - Puchar od Pana Boga
Lubicie sport? Lubicie czytać? Mam dla was wspaniałą nowinę. Za niedrogą ilość pieniędzy (lub zupełnie za darmo, jeśli pójdziecie do biblioteki) możecie mieć w ręku ten zbiór opowiadań o tematyce sportowej spod pióra Oty Pavla. Przeczytałem dopiero część z nich, ale rekomenduję już teraz, bo szkoda czasu. Małe i duże kluby sportowe, spotkania na absolutnym szczycie i te, na które dziennikarz sportowy wybierze się dopiero wtedy, kiedy obieca mu się słoik marynowanych grzybów. Wspaniałe zwycięstwa i nie mniej wspaniałe porażki. A nawet jeszcze nie jestem w połowie lektury.

Ode mnie 9/10.
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Jak Ota Pavel to pewnie można czytać w ciemno...

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach