apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
A co to jest Instagram?
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
sołtys napisał/a:
Dzieci zrozumiały, że "e-lekcja", ucieszyły się, że nie ma lekcji i nikt się nie wdzwonił
Albo też - jedno dziecko wpadło na to, że można to tak zrozumieć, i przekonało resztę klasy, że to świetny pretekst, żeby się nie wdzwonić. :mrgreen:
 

Kerebron  Dołączył: 10 Mar 2016
Przychodzi film do psychologa i mówi:
- Właśnie się dowiedziałem, że jestem adaptowany!
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Przychodzi Wiedźmin do psychologa i mówi:
- właśnie się dowiedziałem że jestem Dzieckiem Niespodzianką

Eee, nie
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Żona wyjechała, zostawiła karteczki z wytycznymi.
Wieczorem wkładam garnitur, a w kieszonce karteczka:
- A Ty, łajzo, dokąd się wybierasz?
 

powalos  Dołączył: 20 Kwi 2006
:mrgreen: :-B
 

djack  Dołączył: 22 Kwi 2006
sołtys napisał/a:
To akurat nie kawał, ale śmieszna historia "z życia na nauczaniu zdalnym" ;-) U syna brata mojego nauczycielka podała na librusie temat: "Pierwsza wolna elekcja". Dzieci zrozumiały, że "e-lekcja", ucieszyły się, że nie ma lekcji i nikt się nie wdzwonił :mrgreen:

Akurat ten temat przerabiałem jeszcze stacjonarnie i praktycznie w każdej klasie padało pytanie w rodzaju "Będziemy mieli e-lekcję? I to na dodatek wolną?" Ja zresztą na prośbę o "wolną lekcję" odpowiadam z reguły "OK. Będę mówił powoli."
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Na ławce w parku siedzi staruszek i strasznie płacze. Podchodzi do niego przechodzień i zapytuje:
- Dlaczego pan płacze?
- Synu, mam 88 lat, dwa tygodnie temu ożeniłem się z najseksowniejszą laską w okolicy, ma 22 lata, 90/60/90, super gotuje, kochamy się kiedy chcę, wieczorem mi czyta...
- No to o co chodzi?
- Nie pamiętam gdzie mieszkam!
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Dzisiaj miałem zewnętrzny audyt w pracy i pan audytor opowiedział mi naprawdę fajny (serio!) dowcip o Polakach. Mały background: gdyśmy już przegryźli się przez wszystkie meandry audytu i pozostało wypełnienie kwitów wynikających z procedury, musiałem podać swoje pełne nazwisko. W moim mailu służbowym używam tylko imienia i inicjału nazwiska (bo jest jeszcze jedna osoba o tym samym imieniu), zaś w rozmowach zwracamy się do siebie po imieniu, zgodnie z tutejszym obyczajem, więc on mojego nazwiska wcześniej nie słyszał. Zatem gdy miał wpisać moje nazwisko dałem mu wizytówkę mówiąc, że jest ono raczej... skomplikowane, i nawet jeśli mu je przeliteruję, to i tak się pewnie walnie w połowie. Nazwisko mam takie mocno polskie z masą naszych wszystkich pułapek językowych, niewypowiadalnych dla osób anglojęzycznych. Gdy kwity już były (z trudem) wypełnione, to pan opowiedział mi taką historyjkę, która narodziła się właśnie w związku z kosmiczną złożonością naszych nazwisk:
Przychodzi Polak do okulisty w Dublinie, bo musi zrobić badania do prawa jazdy. Okulista robi standardowy wywiad, zagląda w oczy a potem każe pacjentowi spojrzeć na wiszącą na ścianie tablicę z przypadkowymi literkami w różnych rozmiarach - taką, jaką ma w gabinecie każdy okulista.
- Może pan to przeczytać z zasłoniętym prawym okiem? - pyta okulista.
Polak zasłania oko i czyta: R, Z, K, C, U, H... W pewnym momencie milknie, myśli przez chwilę i zwraca się z uśmiechem do lekarza: Tak, znam go!
 

galex  Dołączył: 02 Cze 2006
Na wątku o (nie)śmiertelnych pojawiły się narzekania na nagłośnienie koncertów.

Muzyk do akustyka:
- Co ty, głuchy jesteś?!
- Sam jesteś głupi!
 

Apas  Dołączył: 26 Sty 2007
Wiem, że z nazwisk nie należy się śmiać, ale dziś dostałem w pracy korespondencję podpisaną przez pana nazwiskiem - Dick Twocock. Dla niewładających językiem Borysa Johnsona i Donalda Trumpa: dick to powszechne określenie tej części ciała mężczyzny, która dla użytkownika bywa ważniejsza od mózgu (ale też Dick to imię męskie, oczywiście, coś jak w Polsce wacek i Wacek), cock to kolejne określenie tego samego narządu używane w bardziej wulgarnych wypowiedziach (ale też kogut, choć tu negatywna konotacja jest na tyle silna, że mówiąc o samcu kury w towarzystwie, zwłaszcza dam, lepiej użyć określenia rooster), natomiast 'two' to liczebnik dwa, oczywiście. Ponieważ korespondencja ta musiała przejść przez dwa działy (logistyka i zakupy), zaś w obu mamy dość znaczny poziom sfeminizowania - to heheszków damskich było sporo.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Dick jest zdrobnieniem od Richard. Jak facet przy takim nazwisku podpisuje się Dick, to znaczy, że sam ma z tego radochę.
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Apas napisał/a:
Dick Twocock

O, to po naszemu byłoby Wacek Dwukusiek.
 

Rivelv  Dołączył: 17 Sie 2008
szpajchel napisał/a:
Apas napisał/a:
Dick Twocock

O, to po naszemu byłoby Wacek Dwukusiek.


brzmi jak nazwa jakiegoś robaka
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Rivelv, :mrgreen:
Nazwy zwyczajowe wielu polskich bezkręgowców brzmią rubasznie. Zresztą, nawet w nazwach naukowych, jest wesoło - np. dedykowane Bruce'owi Dickinsonowi, Gandalfowi, Sauronowi, czy też karate. W botanice czy mykologii - wieje nudą, dobrze, że przynajmniej jest rżniączka czy sromotnik.
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
Rzniączka brzmi w trzcinie .
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Rzeżączka drży w gęstwinie.
 

Marek  Dołączył: 21 Kwi 2006
opiszon napisał/a:
Rzeżączka drży w gęstwinie.

Raczej przed rzeżączką drży w gęstwinie. :-P
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Zależy od interpretacji :-P
Moja inna.
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
Apas napisał/a:
cock to kolejne określenie tego samego narządu używane w bardziej wulgarnych wypowiedziach (ale też kogut

We Francyji wymawiane praktycznie tak samo, ale pisane coq urosło ;-) do symbolu narodowego. :-)

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach