Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Pierwszy wolny od przemieszczania się weekend poświęciłem dla Licorice Pizza. Gdyby w Hollywood przyznawano Oscary w kategorii "przyjemnie spędzone dwie godziny", to ten film zgarnąłby statuetkę. Jest to opowieść o szczenięcej miłości czasu wielkich przemian. Trochę w duchu "Forresta Gumpa", ale tylko trochę, bo opowiada nam tę historię twórca "Magnolii" i "Boogie Nights". Polecam!
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Dobrze jest czasem sprawdzić film dla reżysera, choć nie po drodze mi z gatunkiem. Nie lubię horrorów, głównie dlatego, że podobnie jak polskie komedie romantyczne chwytają się rozwiązań tanich i głupich. Dlatego trochę wysiłku kosztowało mnie podejście do Suspirii Luki Guadagnino. Reżysera cenię, bo klasą przypomina starych, włoskich mistrzów kina, ale nie kopiując ich (jak to ma czasem w zwyczaju jego kolega po fachu Paolo Sorrentino) a jedynie i aż potrafiąc opowiadać tak, że Antonioni mógłby zza grobu przyklasnąć. To co jest siłą filmów Guadagnino, to atmosfera i chemia między bohaterami, którymi trzyma mnie przy ekranie od pierwszej do ostatniej minuty. Jest mistrzem tworzenia nastroju i gry na emocjach widza, ale robi to w bardzo subtelny sposób. Dlatego "Suspirię" ogląda się tak, jakby prowadziła nas za rękę serdeczna babcia, pamiętająca okropieństwa wojny i dźwiękami Thoma York,a osładzała koszmar, którego jesteśmy świadkami. W kategorii "jaki piękny horror" to jest obecnie mój numer 1. Polecam!
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Pod spodem, czyli Blondynka. To nie jest film dla każdego i to widać w skrajności jego ocen. To jest rozliczenie nie tylko ze "starym, dobrym" Hollywood, ale z wszelkim zalewem fałszywego lukru, który obecnie nas otacza. To nie jest kolejna biografia o ikonie, która tę ikonę odkurza i stawia na wysokiej, niedostępnej dla śmiertelników półce. To jest poszukiwanie języka, którym można by opowiedzieć historie ludzi przemielonych przez życie i system. To jest świetnie nakręcone i zagrane. To jest dobre, niesztampowe kino.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Grimsby , bo w życiu konieczna jest równowaga. Tak, żarty są w tej komedii głównie poniżej pasa, ale... scenariusz! To co broni ten film, jak i inne rzeczy spod ręki Sachy Barona Coehna to poczucie, że chodzi mu o coś więcej niż jedynie czystą rozrywkę. Także i tu mamy swoisty hołd dla postaci, które są zazwyczaj jedynie tłem opowieści o superagentach w swoich drogich ciuchach i samochodach. Bo gdyby tak James Bond miał brata, który mieszkałby w Grimsby? Do tego dochodzi zabawa stereotypami i obsadą (kto jest czarnym charakterem?). Mimo początkowych obaw bawiłem się na tym filmie świetnie. Polecam zostać na napisach końcowych!
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
O, no właśnie a propos Blondynki. Zgadzam się z Twoją opinią Enzo i byłam zszokowana, jak poczytałam o kontrowersjach i skrajnych opiniach. Do tego filmu trzeba się przygotować psychicznie. Pozostawia bardzo mocne, dołujące wrażenie.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
O dwóch takich se, jednym ciekawym i perełce.
Dwa takie se:
C`mon, c`mon czyli film skrojony jak należy i zimny jak lodówka w grudniową noc. Nie wciągnął mnie ten film zupełnie, choć miał wszelkie powody ku temu. Pierwszy raz przeszkadzała mi czarno-biel w kinie.

Ostatni pojedynek czyli Ridley Scott przypomina o sobie i "Rashomonie" ukazując historię z punktu widzenia trzech osób. Akira Kurosawa zrobił to w 1950 r. mniej topornie (taki żarcik, bo topory są), pewnie dlatego, że opowiadał godzinę krócej i jeszcze wersję jednej osoby wcisnął.

Ciekawy:
Ostatniej nocy w Soho czyli Edgar Wright potwierdza, że nadal czuje świetnie filmową materię i nawet w horrorze się wyrabia. Ciekawe to, dobrze zagrane i jak to zwykle u tego reżysera z nutką humoru i świetną muzyką.

Perełka:
Nomadland czyli Chloe Zhao szept o ludziach drogi. Bardzo lubię kameralne filmy o ludziach dla ludzi i to kolejny taki, utkany z półtonów obraz. Świetna rola pani McDormand, dobre zdjęcia pana Richardsa a na dokładkę muzykę dorzuca pan Einaudi. Bardzo polecam.
 

apemantus  Dołączył: 08 Maj 2013
"Ostatniej nocy w Soho" oglądałem jakiś czas temu z małżowinką. Jej bardzo się podobał, mnie główny motyw muzyczny nie dawał spokoju. Gdzieś to słyszałem! Poszperałem i to była Petula Clark. Jakoś melodia musiała przetrwać kilkadziesiąt lat w moich, coraz mniej pofałdowanych zwojach...
https://youtu.be/9SsuPw0tqCE
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Trzy polecajki. Czy. 3.

Athena czyli jak to bywa na paryskich osiedlach. Film zaczyna się tam, gdzie kończyli się Nędznicy, choć nie jest dosłowną kontynuacją. Pod względem realizacyjnym jest to prawdziwy majstersztyk, widz jest cały czas w centrum wydarzeń, ale reżyser dba by się nie pogubił. Naprawdę dobre kino o zacięciu społecznym.

Paryż, 13. Dzielnica czyli jak to bywa na paryskich osiedlach. Od dawna jestem zachwycony tym, jak francuskie kino potrafi opowiadać o relacjach międzyludzkich (Eric Rohmer!). Ten film również w tej kwestii jest mocną pozycją. Bardzo dobra obsada, takież zdjęcia i muzyka Rone w tle. Jak chcecie odpocząć przy czymś dobrym i mało dramatycznym a jednak nie wolnym od trafnych obserwacji społecznych, to jest to dobry wybór.

Drive my car czyli jak to bywa w... Japonii. Kino drogi, oszczędne dialogi, klimat próbujący oddać nastrój prozy Murakamiego (nastrój jedynie, bo tu nie ma kota!). Leniwe to a równocześnie ciekawe i dobre.
 

Gwiazdor  Dołączył: 05 Mar 2007
Enzo napisał/a:
Drive my car czyli jak to bywa w... Japonii. Kino drogi, oszczędne dialogi, klimat próbujący oddać nastrój prozy Murakamiego (nastrój jedynie, bo tu nie ma kota!). Leniwe to a równocześnie ciekawe i dobre.
Wymagający skupienia, ale wciągający. Mimo że długi to wcale się nie nudziłem. I to nie dlatego, że w centrum akcji jest Saab. :-)
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Kolejne filmy godne polecania. Tym razem cztery:

- Fabelmanowie czyli jeśli wydawało się, że Spielberg skończył się na "Monachium", to na szczęście się tylko wydawało. Doskonały powrót mistrza kinowego rzemiosła, na dodatek jest to w głównej mierze autobiograficzny, kameralny, rodzinny dramat, bardzo zniuansowany pod względem psychologii postaci, co temu reżyserowi się do tej pory prawie nie zdarzało. Był to zarazem mój pierwszy seans kinowy od czasu pandemii i myślę, że nic lepszego nie mogło mnie w nim spotkać po tak długiej przerwie. Świetny film, poważny, zaskakujący, zabawny a zarazem chyba najbardziej osobisty jaki zrobił Pan Steven.

- Belfast czyli kolejna autobiografia, bardzo dobra, choć jednak Branagh to nie Spielberg. Spojrzenie na bratobójczą wojnę w Belfaście oczami dziecka. Jest to zrobione z sercem i polotem, co również rzadkie u Pana Kennetha. Polecam!

- Zielony Rycerz czyli niezależni twórcy mają się dobrze. Jeśli myślicie, że po zalewie seriali w typie "Gry o tron" nie ma oryginalnego sposobu na opowiadanie o mitach, nagle wchodzi Lowery cały na biało. Bardzo to jest odświerzające i ciekawe. Film przemknął trochę obok, stając się ofiarą większych kinowych przebojów, ale warto go zobaczyć, bo to jedna z lepszych produkcji ostatnich lat.

- Aida czyli najlepszy film miesięcznika "Kino" roku 2020. W tym werdykcie nie ma przesady i obawiam się, że ten obraz jest nadal bardzo aktualny w wielu miejscach na świecie dotkniętych konfliktami etnicznymi. Kino mocne, czułe, próbujące odnaleźć iskrę nadziei w ogromie dokonanych zbrodni.
 

tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
The Father z Anthony Hopkinsem i Olivia Colman. Dostępny na Netfliksie. Dobry film o trudnej tematyce. Nie jako lekka rozrywka, ale z pewnością warto obejrzenia. Do tego świetny scenariusz i nietuzinkowe prowadzenie fabuły po linii czasu.
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
tref napisał/a:
nietuzinkowe prowadzenie fabuły po linii czasu

Fantastyczny. Widz do końca nie wie co się dzieje. Spojrzenie oczami osoby dotkniętej chorobą tytułowej postaci.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Rzuciłem robotą w kulturze, więc mam teraz więcej czasu na filmy. W Canal+ pojawił się Chleb i sól czyli dramat o polskiej gościnności. Jedną z ciekawostek jest dźwięk, który niby kuleje w dialogach, ale przez to buduje kolejną warstwę tego doskonałego i mocnego filmu. Plus naturszczycy, Chopin i Strzelce Opolskie jako miejsce opowieści. Świetne kino społeczne godne godła Teraz Polska.
 

bbartlomiej  Dołączył: 10 Wrz 2007
Oppenheimer - piękne widowisko, polecam IMAX. Wspaniała gra Cilliana.
Barbie - całkiem fajna zabawa. Czysta rozrywka.
 

komtur  Dołączył: 04 Cze 2008
bbartlomiej napisał/a:
Oppenheimer - piękne widowisko, polecam IMAX. Wspaniała gra Cilliana.

Zgoda, ale jak dla mnie, najlepszy był w tym filmie Robert Downey Jr.
 

Enzo  Dołączył: 20 Gru 2006
Wakacje, więc można się odchamić.
Barbie czyli marketingowa bieżączka. Ludzi którzy dali się nabrać na rzekomy pojedynek Nolana z Gerwig szanuję... Co do filmu - gdyby Wajda był inteligentną blondynką urodzoną w Kalifornii i chciał przełożyć "Zemstę" Fredry na język współczesnego kina, to tak by to wyglądało. Dla nastolatków ciekawy temat, dla starszaków zabawa w cytaty. Rozrywka z drugim, głębszym dnem.

Godland czyli gdyby Vivian Maier była duńskim księdzem na Islandii, to miałaby przerąbane. Ciekawa, nieśpieszna, mimo surowości klimatu ciepła i rewelacyjnie sfotografowana historia na podstawie znalezionych najstarszych zdjęć Islandii.

Stillwater czyli kto się spodziewał srogiej pomsty ten pierwszy wylewał żale w recenzjach. Ale Tom McCarthy nigdy nie był reżyserem nawalanek za to świetnie potrafi portretować ludzi. Taki też jest ten film - o ludziach, o Ameryce - co w zderzeniu z francuskim południem ładnie kontrastuje. Dobrze jest podejść do niego bez oczekiwań, bo jest to jeden z tych filmów, które wymykając się schematom daje widzowi coś więcej.

Aftersun czyli perła kina na domowym ekranie. Ten film przemknął prawie niezauważalnie przy natłoku kasowych produkcji a jest kwintesencją X muzy. Opowieść o depresji w świetle tureckiego lata. Nie brzmi zachęcająco, jednak nie lękajcie się - nie tłamsi widza, ale trafia prosto w serducho. Dla mnie to najlepszy film jaki widziałem w ostatnim czasie. Polecam!
 

fuen  Dołączył: 13 Lis 2012
Aftersun oglądałem dwa razy. Dla mnie świetna rzecz.

Pamfir mocne kino z Ukrainy, rzecz o przemytnikach, o tym że każde szarpnięcie powoduje mocniejsze zapadanie się w bagnie, jest gęsto, jest wiarygodnie, z kina wychodziłem bardzo ukontentowany poziomem reżyserii, gry, muzyki historii, nawiązań wizualnych (nawet do ostatniego Mad Maxa ;-) i obowiązkowo do Paradżanowa).

Asteroid City to nieco nieświeży Wes Anderson, kolory i kontrasty wypalają oczy, kadry już nie zaskakują, choć wciąż cieszą. Ciąg dobrze zrealizowanych scenek, które jako całość dla mnie wypadają dość słabo.
 

Generic  Dołączył: 09 Lis 2007
fuen napisał/a:
Asteroid City

Dzięki za przypomnienie, że to już wyszło. Ostatni raz jak mi wpadł w oko ten film, to go jeszcze nie było. A że jest inaczej zorientował bym się pewnie za 2-3 lata o-)
 

bbartlomiej  Dołączył: 10 Wrz 2007
Asteroid City bardzo mi się podobał, ale poza pierwszą warstwą fabularną nie jestem w stanie powiedzieć o czym był :-) Tak czy siak uczta dla oka i nie tylko.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach