Czy jesteś za zmianą języka urzędowego w Polsce na angielski?
Tak
16% Complete
9 (16%)
Nie
81% Complete
43 (81%)
Nie mam zdania
1% Complete
1 (1%)
 

djack  Dołączył: 22 Kwi 2006
Cytat
W średniowieczu Europa była bez porównania bardziej zintegrowana niż obecnie. Polak, Węgier i Litwin mogli służyć (i służyli!) w jednej chorągwi — i nie mieli trudności z dogadaniem się, albowiem wszystkich ich ksiądz preceptor wspólnego, europejskiego języka — czyli łaciny — wyuczył.

Marny argument w sytuacji, kiedy zdecydowana większość mieszkańców średniowiecznej Europy nie potrafiła pisać i czytać w jakimkolwiek języku. Nie przesadzajmy z tą znajomością łaciny u rycerstwa. W większości przypadków ten preceptor wpoił im rózgą w rzyć parę łacińskich formułek, bo chłopak pewnie wołał konno pojeździć albo mieczem pomachać, a nie wkuwać.
Cytat
Skutek jest taki, że tych oficjalnych języków jest już kilka, ale każdy Grek, który zechce zrobić poważniejszą karierę w biznesie czy nauce, i tak musi się angielskiego nauczyć, bo nie dostanie pracy nie tylko w Brukseli, ale nawet w ateńskiej knajpie nie będzie mógł być kelnerem. I nic mu nie przyjdzie z gardłowania, że grecki jest jednym z języków Unii.
A cóż w tym dziwnego. Kiedyś była łacina, potem francuski, a teraz angielski. Ten cały Tomasz Włodek pisze, że Skłodowska mogła sobie ot tak pojechac do Paryża bez wizy, ale juz nie pisze, że musiała posługiwac się francuskim, bo nie sądzę, żeby ze swoimi francuskimi kolegami po fachu (z mężem na czele) rozmawiała po polsku. Zresztą ciekawostka jest fakt, że większość unijnych dokumentów jest spisywana w j. ang., franc. i niem., ale w razie jakis wątpliwości rozstrzygająca jest wersja francuska (najwyraźniej uznano, że francuski jako długoletni język dyplomacji jest najbardziej finezyjny i najlepiej oddaje prawne niuanse). A ten argument o Greku też jest bzdurny, bo zdecydowanie wiecej ludzi zna angielski niż grecki, więc ta znajomość u greckiego urzędnika unijnego (który styka się przecież z różnymi ludźmi) i greckiego kelnera (który przecież nie będzie rozmawiał z zagranicznym klientem na migi, a w końcu Grecja żyje z turystyki) jest jak najbardziej na miejscu.
Zresztą większość argumentów w artykule T. Włodka (zwłaszcza ten o inkwizycji, Zygmuncie III, potopie szwedzkim i braku prześladowań religijnych w średniowieczu) nadaje się do obtłuczenia wiadomo o co.

[ Dodano: 2008-06-12, 15:51 ]
emigrant napisał/a:
(jak polski w poznańskiem za władzy nazistów)
Może i mógłbyś używać wtedy polskiego, ale po pierwsze musiałbyś chodzić z literą "P" naszytą na ubranie (przyłapany bez litery powędrowałbyś do obozu), a po drugie na terenach wcielonych do Rzeszy w żadnym urzędzie nic po polsku byś nie załatwił.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
-Jaszczur- napisał/a:
Nikt nie robi makijazu, teraz kobiety robia mejkap.

Ale makijaż też rdzennie polskim słowem nie jest. Jest tak samo obcy jak mejkap (okropność, moim zdaniem), tylko dawniej zapożyczony.
Tak samo kręgle.
(Poza tym wielbiciele "bowlingu" stosowanie tej nazwy uzasadniają tym, że (ich zdaniem) to inna gra niż kręgle - różni się podobno zasadami. Ale przecież może być kilka odmian gry w kręgle, nie?)

Piszę to tak, żeby się przyczepić, bo oczywiście uważam, że lepsze są od dawna obecne w polszczyźnie kręgle i makijaż od bowlingu i mejkapu. Ale bez przesady ze zwalczaniem zapożyczeń, bo byśmy się musieli ograniczyć do słów odziedziczonych z prasłowiańskiego.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Wiecie co?
Też bym chciała mieć takie problemy jak wy...

Ale z drugiej strony - szkoda by mi było czasu...

eot
 

zaroowka  Dołączył: 06 Mar 2007
Język nasz chłonie słowa obcojęzyczne, nie da się ukryć...

Z jednej strony szlag mnie trafia, kiedy słyszę jak ktoś mówi, że ma zamiar "kolnąć z fona", z drugiej...

...jak mam nazwać w naszym rodzimym języku np. trackball? touchpad? dvd? bluetooth (i to się nie wymawia "blutacz" jak niektórzy lansują :mrgreen: ) ? Jak po naszemu nazwać sławetny już "interface"?

Nie da się inaczej... A pielęgnować nasz rodzimy język - to swoją drogą.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
zaroowka napisał/a:
Jak po naszemu nazwać sławetny już "interface"?

Iterfejs :-) To słowo jest już spolszczone:
http://sjp.pwn.pl/lista.php?co=interfejs
Podobnie, jak np. menadżer.

Mnie "kolnąć z fołna" nie wkurza zupełnie - bo to przecież bardziej zabawa językiem, niż nieznajomość wyrazów "zadzwonić" i "telefon". Wkurzają mnie za to bezmyślne zapożyczenia, kalki wypaczające sens i kradnące znaczenia. Np "eksluzywny" w znaczeniu "na wyłączność". Albo "technologia" na określenie zwykłej "techniki" lub "procedury" - kalka z angielskiego, niestety szalenie popularna w kręgu informatyków (każda p***** staje się nagle "technologią", brzmi to komicznie, ale jakoś nikt tego nie zauważa :-( ). Takie rzeczy mnie wkurzają, bo są używane na poważnie, ba! czasem wręcz wydaje się, że mówiącemu wydaje się, że brzmi bardziej profesjonalnie, a w rzeczywistości obnażają pewną bezradność językową i lenistwo. Jeśli przyjmują się szerzej - po prostu psują język. Brzmi to jak czasem, jak polskie tłumaczenie angielskiej instrukcji obsługi pralki przez Anglika, który dorwał słownik ang-pol. i olewając kontekst leci po całości :-P Żenada...

Podobnie jak inne złodziejstwo znaczeniowe - tym razem już świadome i z premedytacją - nazywanie centrów handlowych "galeriami" i mikroskopijnych kanciap "salonami prasowymi". Ale to już inna kategoria ;-)

 

zaroowka  Dołączył: 06 Mar 2007
No prawda... "interface" jest słowem spolszczonym - a mnie się cholera tak podoba określenie "międzymordzie" :mrgreen:
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
bEEf napisał/a:
Np "eksluzywny" w znaczeniu "na wyłączność".

Czy Wy musicie o takich strasznych rzeczach pisać w tym wątku?
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
No i termin ankietki dobiegł końca.
Wyniki mnie nieco zaskoczyły, bo szczerze mówiąc myślałem, że będzie 99% na NIE.
A tu na NIE tylko 81%. Co dziwniejsze, suma jest równa 98%.

Ankieta miała charakter prowokacyjny, co niektórzy zauważyli. Sam głosowałem na NIE. Chodziło mi o pobudzenie do refleksji nad przyszłością naszego ojczystego języka, niż o namawianie do jego zakatrupienia.
Więc skoro zdecydowana więlkszość głosujących jest na NIE, to walczmy wszyscy o to, żeby polszczyzna nie była w swej ojczyźnie językiem drugiego rzędu. Wymagajmy od siebie i innych poszanowania dla języka urzędowo obowiązującego. I uczmy swoje dziatki, że warto zapamiętać słowa, których używali nasi dziadowie, zamiast ich zapominać i na ich miejsce bezmyślnie wprowadzać obce.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Okej! Noł problem. Natjurliś.
 

perl  Dołączył: 24 Wrz 2006
: )))))

LOL
 
lipalipski  Dołączył: 28 Mar 2007
emigrant napisał/a:
Więc skoro zdecydowana więlkszość głosujących jest na NIE, to walczmy wszyscy o to, żeby polszczyzna nie była w swej ojczyźnie językiem drugiego rzędu.

A co, grozi ktoś, że będzie?
 

emigrant  Dołączył: 20 Wrz 2006
PiotrR, Dokładnie!* :-P

*-kalka językowa z angielskiego - exactly, która prawie zupełnie wyparła bardziej ścisłe znaczeniowo dla języka polskiego słowo "właśnie"

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach