Witam wszystkich, wreszcie sfinalizowałem obiecany wiele miesięcy temu test pojemności akumulatorów: oryginalnego Pentaxowego D-LI50, półroczny, po kilkudziesięciu cyklach oraz zamiennika Batimex NP400, trzymiesięcznego, w ostatnim czasie intensywniej eksploatowanego żeby zużyciem zrównał się z Pentaxowym D-LI50.
Test dotyczył oczywiście pojemności rozładowania akumulatorów, uprzednio naładowanych oryginalną Pentaxowską ładowarką do pełna około godziny przed testem. Rozładowanie przeprowadzałem modelarską ładowarką Shark 20 podłączoną do komputera w celu zgrywania danych. Dodatkowo monitorowałem temperaturę akumulatora. Najważniejszy (i najbardziej kontrowersyjny w całym teście) był wybór prądu rozładowania. Zdecydowałem się na 1A, czyli pi razy drzwi półtoragodzinne rozładowanie, co jak myślę dość dobrze odpowiada warunkom rzeczywistego poboru prądu przez aparat w czasie jego działania. Producenci zazwyczaj podają pojemność mierzoną dla prądu w warunkach dla nich najlepszych, czyli 10 godzin rozładowania i temperatura 20-25 stopni ciepła.
Różnica cenowa pomiędzy badanymi akumulatorami jest znaczna, najtaniej D-LI50 w tej chwili znalazłem w fotozakupy.pl za 139 zł, zaś Batimex NP-400 kosztuje w chwili obecnej 38.58 zł, czyli przeszło trzykrotnie taniej. A więc zaczynamy:
Na pierwszy ogień poszedł D-LI50 rozładowywany w temperaturze pokojowej (18 stopni), pod koniec rozładowania trochę się zgrzał osiągając temperaturę 27 stopni. Zmierzona pojemność: 1565 mAh (deklarowana 1620).
Tydzień później rozładowałem Batimex NP-400, początkowa temperatura 19 stopni, końcowa 26, zmierzona pojemność: 1463 (deklarowana 1500).
Następnie minęło trochę czasu, gdyż chciałem przeprowadzić rozładowanie w niskiej temperaturze i zastanawiałem się jak to zrobić. Myślałem o umieszczeniu akumulatora w lodówce, jednak perspektywa przeniesienia ładowarki, zasilacza i komputera do lodówki niezbyt mi się podobała. Zastosowałem więc inne rozwiązanie - zawinięcie akumulatora w worek foliowy i umieszczenie go w wodzie chłodzonej lodem. Po ustabilizowaniu się temperatury wody z definicji ma ona 0 stopni ciepła, czyli dość zimno (ale nie ekstremalnie zimno). Zastosowałem dość wymyślny sposób, do plastikowej przykrywki na 100 płyt CD nalałem wody a na środku umieściłem prostokątne pudełko. Całość wylądowała w lodówce, po wyjęciu pudełka miałem wielką bryłę lodu niewielką wnęką w środku. Tam umieściłem akumulator, zalałem wodą i poczekałem kilkanaście minut na ustabilizowanie się temperatury (czekałem na osiągnięcie 2 stopni celsjusza).
Najpierw wziąłem się za D-LI50, po kilkunastu minutach ładowarka przerwała rozładowywanie, okazało się, że worek (a w zasadzie dwa) nie były do końca szczelne i akumulator został zalany wodą. Szybka reanimacja, rozcięcie nożykiem obudowy i kąpiel w denaturacie spowodowały wyparcie wody i po wyparowaniu resztek denaturatu (zostało trochę niebieskiego nalotu na elektronice) akumulator (a w zasadzie jego elektronika, gdyż ogniwa sa hermetyczne) był w pełni sprawny. Przy okazji obejrzałem konstrukcję, sama obudowa jest zamknięta hermetycznie, tylko blaszki doprowadzające prąd są wyprowadzone przez szczeliny i tędy dostała się do jego wnętrza woda. Tydzień później powtórzyłem rozładowanie w niskiej temperaturze z pełnym sukcesem, dla bezpieczeństwa woreczek zastąpiłem dwoma prezerwatywami, temperatura początkowa 2 stopnie, końcowa 7, zmierzona pojemność 1502 mAh.
Drugiego dnia zbadałem Batimex NP-400, temperatura początkowa 2 stopnie celsjusza, końcowa 4, zmierzona pojemność 1412 mAh.
Wnioski: Przede wszystkim pozytywnie zaskoczył mnie niewielki spadek pojemności w niskiej temperaturze, rzędu 3-4 procent, czyli praktycznie pomijalny. Nie wiem jak wyglądał wzrost oporności wewnętrznej, z pewnością aparat potrafi chwilowo konsumować znacznie wiecej niż 1A prądu i większa oporność może mieć wtedy znaczenie, niestety w chwili obecnej nie posiadam dostępu do sprzętu pozwalającego to zbadać. Za około 2-3 miesiące będę miał dostęp do oscyloskopów, zasilaczy i zamierzam przebadać jak wygląda pobór prądu przez moją K10D.
Na koniec krótkie podsumowanie:
D-LI50, pojemność deklarowana: 1620, zmierzona: 1565 (96.6 % deklarowanej), w niskiej temperaturze: 1502 (92.7 % deklarowanej).
Batimex NP-400, pojemność deklarowana: 1500, zmierzona: 1463 (97.5 % deklarowanej), w niskiej temperaturze: 1412 (94.1 % deklarowanej).
Ponieważ cena dwóch przemysłowych ogniw Li-Ion wynosi około 20-25 złotych przeto osobiście uważam, że cena większa niż 40 zł na akumulator to naciągane (np. chwalony Hahnel). Oczywiście nie mam nic wspólnego z firmą Batimex. Mam też kilka zdjęć z "kąpieli lodowej", jeśli będą chętni to je zamieszczę.
pozdrawiam i mam nadzieję, że test będzie przydatny
Remigiusz Żukowski