darius_Er napisał/a:
"jeszcze jeden dzień" oile dobrze pamietam tytuł mi sie podobał.
Ykhm Ykhm
Pentax, zasadniczo.
6x7 z kominkiem, pryzmatem oraz drewnianą rączką
Pentax, zasadniczo.
6x7 z kominkiem, pryzmatem oraz drewnianą rączką
Pentax, zasadniczo.
quasi napisał/a:Poswiecenie zycia dziecka w imie pokazania istniejącego i globalnego problemu glodu jest wg mnie zbyt wielka cena i to mnie przerasta.
Cytattak na marginesie: kto oglądał lub posiada album Inferno - Jamesa Nachtweya.? Zdjęcia przerażajace, choc znakomite...
Pentax, zasadniczo.
A ja przypadkowo znalazlem takie ogloszenie pewnego bardzo znanego fotografa:rycerz napisał/a:przypadkowo znalazłem dzis taki cytat pewnego bardzo znanego fotografa:
pozdrawiam,
dzerrry
dzerry napisał/a:A ja przypadkowo znalazlem takie ogloszenie pewnego bardzo znanego fotografa:
http://aleknowak.net
Go Out And Burn The Sensor Again
Pentax Spotmatic SP | Pentax 6x7
karmazyniello napisał/a:Noż kurde, to nie jest koncert życzeń tylko możliwość sprawdzenia się
http://aleknowak.net
Go Out And Burn The Sensor Again
pozdrawiam,
dzerrry
Pentax Spotmatic SP | Pentax 6x7
No wlasnie wyglada na to, ze pozorna.karmazyniello napisał/a:To jest przede wszystkim szansa
pozdrawiam,
dzerrry
dzerry napisał/a:karmazyniello, czytales te wymagania?
Pentax Spotmatic SP | Pentax 6x7
karmazyniello napisał/a:Ok, ale przecież nie robi tego po to, aby raz w roku na parę dni zatrudnić sobie woły pociągowe.
http://aleknowak.net
Go Out And Burn The Sensor Again
Cytatczyli Kevin Carter is dead
Zbierać fotografie to zbierać świat" - pisze Susan Sontag w eseju "O fotografii", którą to książkę wznowiło właśnie wydawnictwo Karakter, rozpoczynając edycję dzieł zebranych amerykańskiej pisarki. To kapitalne dzieło, piękne i zatrważające, jak to mają w zwyczaju mieć dzieła wybitne.
To zresztą książka nie tylko piękna, ale też wydana edytorsko szlachetnie. Kto się dziś poważy na zrobienie takiej okładki, na jaką zdecydował się Karakter? To jest okładka elegancka jak dawne pozowane zdjęcia, na których bohaterowie czekali na błysk lampy, przyjmując nienaturalne pozycje. Okładka nie z tych czasów, tak jak zdanie, które cytuję na początku tego felietonu, jest zdaniem nie z tych czasów. Albo inaczej - zbierać fotografię to nadal zbierać świat, tyle że jest to już świat zupełnie inny. Dojmująco inny niż wtedy, gdy w latach 70. Sontag pisała swoją książkę.
Oczywiście nie mam zamiaru zawodzić tutaj nad świata upadkiem, świat się pogrąża w degrengoladzie nieustająco, taka jest świata istota. Ale z pewnością rola fotografii od tamtych czasów się zmieniła jak mało czego. W porównaniu ze zmianą roli fotografii literatura, kino, teatr trwają na okopanych pozycjach od lat.
"Fotografowanie stało się dziś rozrywką niemal równie powszechną jak seks czy taniec" - pisała Sontag ponad 30 lat temu i była to wtedy myśl rewolucyjna. Ja myślę, że dziś jednak seks i taniec nie mają nic do gadania przy fotografowaniu. Fotografowanie to jest raczej towar zastępujący seks i taniec, fotografowanie to jest też masowe zajęcie zastępujące pamięć i refleksję. Łatwiej jest obecnie zrobić zdjęcie, niż zapamiętać krajobraz, klimat czy człowieka. Nie musimy już gromadzić obrazów miejsc i ludzi w naszej pamięci, możemy je gromadzić na twardym dysku i na pendrivie. Z tym że nikt prawie dziś już nie fotografuje, ale strzela seriami fotki, względnie robi zdjęciówki. Wkrótce nie będzie - proszę mi wybaczyć patetyczny profetyzm - fotografii, będzie jedynie fotkowanie i zdjęciówkowanie.
Chyba żadna ze sztuk nie zdemokratyzowała się tak bardzo jak robienie fotek, wiadomo - postęp techniczny, cyfryzacja. Kupić sobie dziś cyfrówkę z obiektywem pięciomegapikselowym to jest bezdyskusyjnie łatwiejsza sprawa, niż sprawić sobie kiedyś radziecki aparat Zenit, względnie nawet zucha czy smienę, zdobyć film ORWO, nie mówiąc o Kodaku czy innym Fuji, to są oczywiście banały.
Fotki może dziś strzelać każdy, każdy może je wrzucić na Naszą-klasę. Rozesłać mailem do wszystkich znajomych, stworzyć fotobloga, zdjęciówkę potrafi każdy, kto ma telefon z aparatem. Liczba ludzi potrafiących strzelać fotki z pewnością wielokrotnie przewyższa liczbę ludzi potrafiących uprawiać seks, a tym bardziej potrafiących tańczyć. Mam nawet pewne podejrzenia, że liczba osób potrafiących strzelać fotki przewyższa dziś liczbę potrafiących czytać, a na pewno liczbę umiejących czytać ze zrozumieniem.
Nie jestem moralistą biadającym nad upadkiem sztuki fotograficznej, sam czasami strzelam fotki komórką. Nie mają one, ma się rozumieć, ambicji artystycznych, raczej potrzeby zabawowo-dokumentalne; strzelam mianowicie fotki śmiesznym i głupim napisom, które potem wysyłam MMS-em paru znajomym. Peregrynacje po Polsce dają prawie nieograniczone możliwości pstrykania idiotycznych szyldów i reklam, inwencja językowa połączona z językową indolencją przynosi efekty oszałamiające.
Czy owe pstryknięte przeze mnie komórką śmieszne napisy to fotografie? Nie. To są fotki. Tak samo, jak turysta na wakacjach w Egipcie robiący sto fotek i wrzucający je do internetu nie jest fotografem, ale jedynie fotkarzem.
Esej Sontag wnikliwie analizuje wszystkie prawie aspekty sztuki fotografii jako czołowej sztuki mimetycznej. Tyle że przez ten czas pojęcie "mimesis", odnoszę wrażenie, nieco się przesunęło w inne rejony.
Oglądanie starych zdjęć jest czymś w rodzaju memento mori, uważa Sontag, i oczywiście nie można się z nią nie zgodzić, każdy człowiek niepozbawiony refleksji egzystencjalnej, widząc stare zdjęcia, na których widnieją kiedyś żywi, a dziś zmarli ludzie, musi się nad tym zadumać, musi owo zdjęcie choć przez chwilę kontemplować. Czy można kontemplować refleksyjnie fotkę strzeloną komórką lub cyfrówką na wakacjach na Rodos? Nie można, można jedynie jej obejrzenie zaliczyć, można ją szybko skomentować w necie równoważnikiem zdania.
Pojawia się tu kwestia, czy dzisiejsze fotki, ale także profesjonalne zdjęcia prasowe, spełniać będą w przyszłości ową rolę memento mori? Czy prasowe fotografie rejestrujące wojny, egzekucje, katastrofy, w których giną ludzie, te wszystkie zdjęcia epatujące cierpieniem i śmiercią, mają nam mówić o naszej marności? Nie sądzę. Mają nas na krótko podniecić jak erotyka, z tym że ma to być erotyka cierpienia i śmierci.
Są w książce Sontag dwa zdania boleśnie dziś nieaktualne: "Nikt jeszcze nie odkrył brzydoty dzięki fotografii. Wielu natomiast odkryło dzięki niej piękno". Otóż dziś naczelnym zadaniem fotografii jest odkrywanie brzydoty, piękno ma się realizować jedynie w podkręconych Photoshopem zdjęciach celebrytów w kolorowych pismach, w sesjach, gdzie sławni ludzie mają wyglądać na nieśmiertelnych, których upływ czasu nijak imać się nie umie, z definicji mają to być zdjęcia unieważniające hasło memento mori.
Brzydota, choć dominuje w masowym przekazie, musi zadowalać się gorszym papierem brukowców i marnymi jakościowo fotkami pstrykniętymi przez paparazzich, którym udało się uchwycić drugi podbródek gwiazdki, cellulitis na udach symbolu seksu, nieudaną fryzurę bohaterki serialu, wykrzywioną w paskudnym grymasie twarz znanej piękności.
![]()
Sontag, pisząc swoją książkę, nie znała jeszcze oczywiście przypadku pewnego fotografa, który nazywał się Kevin Carter. Był białym reporterem z RPA, który w czasie klęski głodu w Sudanie w 1993 roku wykonał słynne zdjęcie, za które dostał Pulitzera. Zdjęcie przedstawiało umierającą z głodu dziewczynkę, za którą czai się sęp czekający na dogodny moment do konsumpcji, czyli śmierć dziecka. Carter, któremu owo zdjęcie przyniosło światową sławę, nie pomógł dziewczynce, nie zaniósł jej tam, gdzie można było ją nakarmić i napoić. Carter czaił się ze swoim aparatem, by uchwycić dramat śmierci dziecka, sęp czający się za sudańską dziewczynką przy Kevinie Carterze to był zwykły wróbel. Uzyskanie odpowiedniego efektu artystycznego było dla fotosępa rzeczą nadrzędną, Carter wybrał pomiędzy pomocą cierpiącej a pornografią cierpienia, świat się zachwycił, świat się wzruszył. Carter nie wytrzymał wyrzutów sumienia i rok później, już po otrzymaniu Pulitzera, popełnił samobójstwo. Zespół Manic Street Preachers nawet nagrał o nim piosenkę na płycie "Everything Must Go".
Akurat we współczesnej fotografii jak w żadnej innej dziedzinie słowo „voyeuryzm” nie brzmi dziś tak upiornie. DF
Źródło: Duży Format
Krzysztof Varga
http://wyborcza.pl/1,7684...akie_fotki.html
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl