K-1 wraz z przyjaciółmi.
Waidodayo! https://www.flickr.com/photos/ebelbeb/albums
Zeiss VS Limited
a dwa blogi sobie prowadzę a co
http://konrad-cieslak.blogspot.com
http://mamstreeta.blogspot.com
Cytat
Punktem wyjścia dla fotograficznych prac Williama Egglestona są miliony zdjęć powstających codziennie na całym świecie, zdjęć amatorskich, zdjęć prostych wizualnie, banalnych, ale i bezpretensjonalnych. Eggleston nie tylko używa ich w charakterze inspiracji, ale wręcz zawłaszcza całą niszę estetyczną, jaką zajmują. Centralna kompozycja, błachość tematu i wreszcie kolor to składniki nieodłączne wypracowanego przezeń stylu "snapshot chic.
Twórczość Egglestona ewoluowała począwszy od fascynacji Cartier-Bressonem przez zainteresowanie Walkerem Evans'em ("American Photographs") i Robertem Frankiem do osobistego zaangażowania w środowisko "New Documents" czyli Diane Arbus, Lee Friedlandera, Gary Winogranda. W kontekście wymienionych nazwisk zaskakującym pozostaje fakt wprowadzenia z początkiem lat 70-tych do prac artysty koloru. Kolor jest elementem podstawowym dla twórczości Egglestona właśnie z przyczyn, dla których odrzucali go 'dawni mistrzowie' fotografii amerykańskiej. Mianowicie z powodu swojej wulgarności, zmysłowości oraz uwikłania w czas.
Definicja koloru jako elementu wulgaryzującego zdjęcie pochodzi od Evansa, niemniej to co było dla niego nieznośne, okazało się doskonale komponować z bylejakim tematem zdjęć Egglestona. Kolor w jego zdjęciach można rozpatrywać na kilku płaszczyznach: po pierwsze autor manipulując nim tworzy szczególny nastrój zdjęcia, po drugie barwa wydaje się pozostawać elementem znaczącym, a nie jedynie dodatkowym i rozpraszającym komunikatem, wreszcie po trzrecie rzeczywistość jest kolorowa, a zdjęcia Eggleston'a mają ambicję być jej wiernym zapisem.
Uwikłanie koloru w czas polega na ewokowaniu przezeń teraźniejszości, ewentualnie przyszłości. Widać to wyraźnie w zdjęciach Egglestona, które wydają się być zupełnie pozbawione charakterystycznej dla czarno-białych odbitek aury przeszłości czy ponadczasowości. Rezygnując umyślnie z tego szczególengo klimatu fotograficznego artysta kieruje uwagę oglądającego na ulotność, banalność i szczególność (w przeciwieństwie do czarno-białej typowości) rzeczy fotografowanych. Na znakomite wyczucie barwy przez Williama Egglestona może mieć wpływ jego praktyka malarska. Adam Mazur (fototapeta)
Forma jego zdjęć, sposób kadrowania jest skrajnie prosty. Jego ulubioną jest kompozycja centralna (zabraniana najczęściej studentom fotografii, jako prymitywna i nudna), a ulubionymi tematami – banalne scenki, na które „normalny” człowiek na co dzień w ogóle nie zwraca uwagi. Portrety mieszkańców amerykańskich przedmieść, wnętrza ich domów, puste ulice, samochody, słupy ogłoszeniowe, wystawy sklepowe. Żadnego kreowania, pozowania, stylizowania – Eggleston fotografuje świat „zastany”, w jego najbardziej banalnych, prostych, nieciekawych, nieistotnych przejawach.
Taka wizja fotografii nie podobała się w latach 70. szerokiej publiczności i krytyce. Promujący Egglestona John Szarkowski był jednym z niewielu, który ją doceniał. W 1976 zorganizował swemu podopiecznemu w MoMA wystawę indywidualną (była to druga w całej historii tej instytucji wystawa fotografii kolorowej!). W katalogu do niej napisał, że zdjęcia Egglestona są „perfekcyjne”. W recenzji tej wystawy Hilton Kramer, krytyk z New York Times’a, sparafrazował te słowa: „Perfekcyjne? Raczej perfekcyjnie banalne, a na pewno perfekcyjnie nudne.
Walker Evans w 1959 roku nazwał fotografię kolorową „wulgarną”, ta teoria przyjęła się powszechnie, mistrzowie mieli bowiem dużą siłę oddziaływania.
Martin Parr, bardzo znany dziś obserwator codzienności różnych narodów, bezlitośnie pokazujący jej przejawy na kolorowych zdjęciach, przyznaje, że Eggleston jest dla niego niedoścignionym mistrzem. „To, co robił w latach 70. wyprzedzało swój czas, było rewloucyjne”, mówi dziś Parr.
Ulubioną metodą wykonywania odbitek jest dla Egglestona tzw. dye transfer. To dość skomplikowana technika, opracowana przez firmę Kodak (dziś właściwie na wymarciu). Polega – w dużym skrócie – na przygotowaniu czterech płyt (osobna dla cyanu, magenty, żółtego i czarnego) dla każdego zdjęcia, pokrytych tuszami na bazie olejów, a następnie przełożeniu ich, droga dyfuzji, za pomocą specjalnych matryc, na pokryty żelatyną papier. Dye-transfer, według wielu fachowców, jest techniką, która pozwala na osiągnięcie najlepszych efektów kolorystycznych, największej rozpiętości tonalnej, na oddanie najbogatszej gamy kolorów na odbitce. To też dzięki niej zdjęcia Egglestona uderzają kolorami, nasycone barwy dodają siły chłodnemu naturalizmowi, z jakim fotograf przygląda się światu. Anna Cymer (fotal)
John Szarkowski
I to właśnie okres, gdy Szarkowski rządził w MoMie, jest czasem jego największych – z niczyimi nieporównywalnych – zasług.
Dość szybko ujawniły się preferencje nowego kuratora: Szarkowski nie lubił fotografii „artystycznej”, wydumanej, dziwacznej i niezrozumiałej. Najwyżej cenił dokument, zdjęcia pokazujące prawdziwy świat. Zwykł mawiać” „nawet poezja jest zbudowana ze słów, a nie z wydumanych idei”.
Nam dziś bardzo trudno w to uwierzyć, ale w latach 60. w USA taka właśnie fotografia dokumentalna była najmniej ze wszystkich szanowana, nie pojawiała się w galeriach czy muzeach. Tym większy rozgłos zaczął więc zdobywać Szarkowski, gdy zaczął ją pokazywać w jednym z najbardziej na świecie znanych i zasłużonych muzeów – MoMA.
Jednak zdecydowanie najważniejszym – przełomowym i dla muzeum, i dla światowej fotografii – wydarzeniem, była wystawa, którą Szarkowski zorganizował w 1967 roku. Nosiła ona tytuł New Documents i prezentowała prace kompletnie wówczas nieznanych (a jeśli znanych, to potępianych) twórców: Diane Arbus, Lee Friedlander, Gary Winogrand, William Eggleston. Wstrząsem było zobaczenie w szacownym muzuem zdjęć, pokazujących banalne, brzydkie, niewiele mówiące, ale do bólu prawdziwe obrazy z amerykańskich miast i wiosek. Stojące tam domy, mieszkających tam ludzi, przedmioty, którymi się otaczali. Wystawa „nowego dokumentu” zrewolucjonizowała światową fotografię, dopuszczając nareszcie do obiegu sztuki zdjęcia nie wzniosłych idei, a zwykłych codziennych spraw.
Kilka lat później Eggleston – za sprawą Szarkowskiego – pokazał w MoMie swoje zdjęcia kolorowe – to był kolejny szok, bo kolorowa fotografia także wcześniej nie uważana była za wartościową. Anna Cymer (światobrazu)
http://www.swiatobrazu.pl...fotografie.html
Imagine: The Colourful Mr Eggleston
1 http://www.youtube.com/watch?v=gGR6_H-G17c
2 http://www.youtube.com/wa...feature=related
3 http://www.youtube.com/wa...feature=related
4 http://www.youtube.com/wa...feature=related
5 http://www.youtube.com/wa...feature=related
pozdrawiam,
dzerrry
wojtekk napisał/a:Miszcz! Eggleston to jeden z moich ulubionych fotografów.
Zaraz, ja to już mówiłem. :)
K-m, 18-55, 50-200, helios 44M-6, Revuenon 50/1.8, Industar 50/3.5, cosinon 135/2.8, Vivitar Series 1 70-210/3.5, Vivitar 28-85/3,5-4.5, Raynox DCR-250, YN 560, minolta 4000AF, Nissin 360 TW.
http://pixturastudio.pl
http://maxbreak.wordpress.com
Cytat
"Przykro mi, że jest więcej ludzi, niż mogę sobie wyobrazić, którzy potrafią zrozumieć tylko prostokątne zdjęcie z jednym przedmiotem umieszczonym dokładnie pośrodku - przedmiotem, który potrafią zidentyfikować. Wszystko, co jest wokół tego przedmiotu, jest im obojętne, chyba że zakłóca percepcję centralnego obiektu. Nawet lekcje Winogranda i Friedlandera niczego ich nie nauczyły. (...) chcą tego, co oczywiste (...). A ja znajduję się w stanie wojny z tym, co oczywiste". William Eggleston
http://www.youtube.com/watch?v=gv2bho5rb5Y
"W sztuce może być coś dobrze zrobione albo źle, nic więcej." Stanisław Lem
CytatYou know, I had a meeting with him, one in particular, it was at this party in Lyon. Big event, you know. I was seated with him and a couple of women. You’ll never guess what he said to me.
DB What?
WE “William, color is bullshit.” End of conversation. Not another word. And I didn’t say anything back. What can one say? I mean, I felt like saying I’ve wasted a lot of time. As this happened, I’ll tell you, I noticed across the room this really beautiful young lady, who turned out to be crazy. So I just got up, left the table, introduced myself, and I spent the rest of the evening talking to her, and she never told me color was bullshit.
MZ-10; K-7; OM-2n; G2; M6; flickr
Pentax Spotmatic SP | Pentax 6x7
karmazyniello, coś w tym jest. Taką fotografię poznaję się albo bez uprzedzeń na tabula rase, albo poprzez wykształconą latami erudycję wiziualną. Zobacz jaką drogę musiałeś przejść, ile ludzi poznać, ile filmu spalić, ile zdjęć i albumów obejrzeć, żeby zdobyć się na próbę ogarnięcia takiej fotografii i najzwyczajniej w świecie ją polubić. Jestem pewien, że 95% użytkowników fotoamatorów, w najlepszym razie potraktowałoby Egglestona lekceważącym milczeniem. Oczami wyobraźni widzę już tę dyskusję z tekstami p "pstrykach", TWA w świecie sztuki, owczym pędzie, snobiźmie, a to wszystko wypowiadane ex cathedra z podwyższenia uświęconej ignorancji.karmazyniello napisał/a:Od takich postaci i w ten sposób powinno się ogarniać to co nas otacza, a nie kuźwa wycieczki w świat dostępny promilowi.
pozdrawiam,
dzerrry
CytatCzy to poza, czy rzeczywiście tak jest?
MZ-10; K-7; OM-2n; G2; M6; flickr
Pentax Spotmatic SP | Pentax 6x7
karmazyniello napisał/a:Niestety jest przeznaczony wyłącznie dla amerykanów
CytatWidzieliście ten film gdzieś
"W sztuce może być coś dobrze zrobione albo źle, nic więcej." Stanisław Lem
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl