pawcio  Dołączył: 11 Maj 2007
Operacja kolana
Po kilku miesiącach zmagania się ze skręceniem kolana po siatkówce i wizytach u miejscowego ortopedy, po których do końca nie wiedziałem co mi tak naprawdę dolega wybrałem się do prof. Witońskiego do Łodzi. Diagnoza - rozerwane więzadło krzyżowe przednie. Leczenie - rekonstrukcja więzadła. Załamka :-|
Im więcej czytam i oglądam (nawet filmy na youtube są) tym jestem bardziej wystraszony.
Cytat
Zwykle materiałem używanym do wykonania przeszczepu jest własna tkanka chorego (więzadłowa lub ścięgnista), którą pobiera się poprzez wykonanie niewielkiego cięcia w okolicy operowanego stawu kolanowego. Najczęściej używa się ścięgien mięśni półścięgnistego lub rzadziej niewielkiego odcinka więzadła właściwego rzepki z bloczkami kostnymi (BTB). Pobrany przeszczep wprowadza się do wcześniej przygotowanych otworów w kości piszczelowej i kości udowej i mocuje za pomocą kotwic, śrub interferencyjnych lub innych implantów.

Pewnie dlatego, że w szpitalu leżałem ostatnio w wieku 8 lat, jeden dzień po wycięciu migdałka :)
Znacie problem operacji kolan z autopsji? (czego oczywiście nikomu nie życzę)
 

deckard  Dołączył: 01 Lut 2008
pawcio, miałem taką operację 14 lat temu, więc nie wiem jak moja wiedza na ten temat ma się do obecnego poziomu naszej medycyny. Jak masz jakieś pytania to pytaj. Pocieszał Cię za bardzo nie będę bo to nie jest bułka z masłem, ale jest wiele gorszych rzeczy a po rehabilitacji będziesz prawie jak nowy :->
 

joelle  Dołączyła: 28 Maj 2008
Ja się spotkałam z takim problemem - pewien "znajomy" robiąc żonie na złość skończył z podobną diagnozą a teraz próbuje zwrócić na siebie jej uwagę opisując swój problem na forum, na które ona lubi zaglądać (oraz zamieszczając inne wpisy i opisy - również te bardziej przykre). Taki sposób zwrócenia na siebie uwagi jest dla mnie co najmniej dziwny.

Jaki z tego morał? Nie kop w ścianę, bo może tego nie wytrzymać ;-)

 
no_name  Dołączył: 01 Cze 2009
LOL
 

pawcio  Dołączył: 11 Maj 2007
deckard, dzięki. długo się po tym rehabilitowałeś?
Lekarz mówił, że po 6 miesiącach można już wszystko uprawiać.
Problemem jeszcze pozostaje miejsce gdzie to zrobią fachowo i ile trzeba czekać na operację. Prywatnie niestety poza moim zasięgiem :-/
 
mas7odon  Dołączył: 01 Lut 2009
Pawcio, jestem 4 lata po rekonstrukcji więzadeł krzyżowych prawego kolana. "Robili" mnie na w Szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie. Cóż Ci mogę powiedzieć... Trzym się chłopie ! :)

Jeśli chcesz pogadac to wal na prv. Mogę Ci opowiedzieć wszystko ze szczegółami co i jak przez gg czy tel
 

pawcio  Dołączył: 11 Maj 2007
mas7odon, może lepiej nie wiedzieć za dużo ;-)
Chociaż internet i tak służy "pomocą" http://www.youtube.com/watch?v=qc05cmrfk60
 
dsk  Dołączył: 19 Mar 2008
Na pewno czytanie w internecie o zabiegach, operacjach, rehabilitacji, itd. Ci nie pomoże - wierz mi, będziesz się czuł dużo gorzej. :evilsmile: To chyba najgorsze co można zrobić.
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
pawcio napisał/a:
Znacie problem operacji kolan z autopsji

Trzy zabiegi w ostatnich dwóch latach :-)
Zachciało mi się nart na stare lata, cholerka....
Efekt: całkowite zerwanie ACL (więzadło krzyżowe przednie) i niestety uszkodzona chrząstka. Najpierw artroskopia i oczyszczenie stawu, potem rekonstrukcja ACL, potem shaving rzepki.
Co do Twoich obaw: na dobrą sprawę nie ma powodów do paniki.
Najważniejsze, czym powinieneś się teraz martwić, to znalezienie DOBREGO fizjoterapeuty/rehabilitanta. Ja jestem przeciwnikiem rehabów NFZtowskich, bo to z czym miałem styczność, woła o pomstę do nieba. Ale może nie powinienem uogólniać - może można trafic na konkretny rehab...
Sam zabieg rekonstrukcji jest niemal czymś rutynowym - wykonuje się tego maaaasę. Masz do wyboru kilka metod, ostatnio nawet w ludzkich cenach są sztuczne tworzywa stosowane zamiast własnej tkanki - znacznie przyspiesza rehab i zmniejsza zanik mięśnia.
Ogólnie: nie łam się :-) Po zabiegu trochę będzie boleć (bądź co bądź będą Ci grzebać w stawie), ale ketonal czyni cuda ;). A potem JAK NAJSZYBCIEJ rehabilitacja. Praktycznie 2-4 dni po zabiegu już można iść na rehab.
 

Meggido  Dołączył: 05 Mar 2007
Mój kumpel z pracy 3 lata temu miał zerwane wiązadło krzyżowe. Był na operacji w szpitalu w Płocku. Zrobili go jak trzeba, a po pół roku powoli już kosza grywał. Teraz już śmiga i w kosza i w nogę na rozgrywkach ligi firmowej.
 

DrEwNiAK  Dołączył: 29 Sty 2008
Jeden kolega miał zerwane tylne, drugi przednie. Jeden miał operację w Zakopanym, a drugi w Katowicach. Nie chciałem iść za bardzo pytać o szczegóły- bardzo wrażliwy jestem na tym punkcie i sam mam dolegliwości kolanowe. Mówili, że na drugi dzień po operacji kazali chodzić. Jeden się rehabilituje długo, gdyż olał sprawę, a drugi śmiga już jak gdyby nigdy nic. Mieli gorzej czekając na operację. Jednemu lekarz zalecił granie w piłkę, by się upewnić czy jest zerwane. Efekt wiadomy.
Łatwo jest mówić, ale powodzenia! Najgorszy jest chyba czas przed, bo to myśli najbardziej gnębią. Potem może trochę boleć, ale będziesz szczęśliwy, że niedługo wszystko wróci do normy.
Pozdrawiam
 

deckard  Dołączył: 01 Lut 2008
pawcio, ja po operacji nie byłem w stanie oderwać nogi leżąc na łóżku (wcześniej próbowali mnie leczyć gipsem co też wpłynęło na zanik mięśni) i pierwsza rehabilitacja to był miesiąc w szpitalu tak abym mógł samodzielnie chodzić. Potem faktycznie z pół roku zabiegów rehabilitacyjnych 2 razy w tygodniu. A potem basen, rower i waga w normie aby nie obciążać kolana niepotrzebnie.
 

Robert K.  Dołączył: 24 Lip 2008
deckard napisał/a:
próbowali mnie leczyć gipsem

to jest największe "zło", jakie może się przytrafić kolanowcom: podejście lekarza, który "na wszelki wypadek" wrzuci kolano w gips. Efekty bywają tragiczne.
 

pawcio  Dołączył: 11 Maj 2007
Robert K. napisał/a:
deckard napisał/a:
próbowali mnie leczyć gipsem

to jest największe "zło", jakie może się przytrafić kolanowcom: podejście lekarza, który "na wszelki wypadek" wrzuci kolano w gips. Efekty bywają tragiczne.

Na całe szczęście po skręceniu nie pojechałem na pogotowie bo bankowo w gips by wsadzili profilaktycznie.
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Robert K. napisał/a:
Najważniejsze, czym powinieneś się teraz martwić, to znalezienie DOBREGO fizjoterapeuty/rehabilitanta. Ja jestem przeciwnikiem rehabów NFZtowskich, bo to z czym miałem styczność, woła o pomstę do nieba. Ale może nie powinienem uogólniać - może można trafic na konkretny rehab...

Dokladnie.

Mam zupelnie inne problemy z kolanem, ale spotykalam roznych konowalow.
Teraz wiem, ze fizjoterapia, to ciezka praca i pacjenta i rehabilitanta. A trafic na dobrego to podstawa.

Ja trafilam cudem - na dodatek chlopak niesamowicie sympatyczny - spedzamy soebie co jakis czas 3h i on milo gawedzi, a ja wylewam litry potow z siebie ;-)
No i ciezka praca w domu.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Cytat
Na całe szczęście po skręceniu nie pojechałem na pogotowie bo bankowo w gips by wsadzili profilaktycznie.
Przy założeniu, że w ogóle by cię przyjęli. :mrgreen:
Ja w zeszłym roku miałem stłuczenie mięśnia łydki - takie, że w ogóle stanąć na nodze nie mogłem, więc generalnie nie wiedziałem, czy coś sobie złamałem, czy stłukłem, czy co. Pojechałem na SOR, mówię gościowi na recepcji, że uraz, że boli, że nie mogę stanąć. Na co gość, mnie pyta, czy jest złamanie, bo oni tylko ze złamaniami przyjmują. :shock: A ja na to, że nie jestem kompetentny, żeby stwierdzić, czy jest złamanie i dlatego przyjechałem. W końcu kazał mi pójść do jakiegoś pokoju spytać czy mnie przyjmą i jak przyjmą, to wrócić się zarejestrować. Pogadałem z jakąś pielęgniarką (bardzo miłą zresztą), która stwierdziła, że to nie złamanie (tak organoleptycznie wyłącznie stwierdziła) i posłała mnie do domu.
Ponieważ przez następne kilka dni dalej nie mogłem chodzić, poszedłem w końcu prywatnie do ortopedy, który się za głowę złapał, że z tak poważnym stłuczeniem mięśnia mnie ot tak z SORu odesłali. :mrgreen:
 

szpajchel  Dołączył: 20 Kwi 2006
Moja żona miała przejścia po tym jak na ślizgawce (lodowiskiem tego nie można było nazwać) pechowo upadła na dłoń. Gdy ją w końcu przyjęli na Klinice, to od razu wsadzili w gips. Na kilka tygodni. Potem wiadomo - zrosty, zanik mięśni itd. Po kilku wizytach kontrolnych, które nic nie dały wybrała się prywatnie do lekarza zajmującego się urazami sportowymi. "Po co oni pani założyli gips? U nas po kilku dniach wysyłamy na rehabilitację". Dał namiary na zaprzyjaźnionego rehabilitanta i się poprawiło. Ja przy okazji też skorzystałem. Dla mnie morał jest taki, żeby iść na konsultacje do lekarza opiekującego się sportowcami i podobnego rehabilitanta.
 

DrEwNiAK  Dołączył: 29 Sty 2008
Ogólnie to wszystkie pogotowia to koniowały. Mają milion ludzi, każdego zbywają. Kolega krzywo stanął grając w piłkę, bolało, grał dalej, potem chodził normalnie. Matka nadgorliwa kazała iść do lekarza. Wsadzili mu nogę na dwa tygodnie w gips bezsensu, nawet sina nie była.
 
paweł p  Dołączył: 20 Lis 2008
DrEwNiAK, nie ma słowa koniował jest konował
Poza tym nie uogólniaj.
DrEwNiAK napisał/a:
Wsadzili mu nogę na dwa tygodnie w gips bezsensu, nawet sina nie była.
- rozumiem, że świetnie się znasz na ortopedii i zalecasz gips na siniaki?
 

DrEwNiAK  Dołączył: 29 Sty 2008
Czemu mnie atakujesz?
Mam doświadczenia, może nie mojej choroby, ale bliskich osób i wiem jak działa pogotowie.
Nie znam się na ortopedii, ale mam podstawy zdrowego rozsądku i w tym wypadku słowa kolegi. "Sina" chodziło o jakieś lekkie symptomy uszkodzenia. Dali, bo lepiej dać, bo jakby coś się stało to by mogli odpowiedzieć.
Na SORze można umrzeć i nikt się nie zorientuje.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach