Lki: Nonomnequodnitetaurumest

Dołączył: 14 Lut 2010
Posty: 333
Skąd: mazowieckie
Pamiętam jak moja córka miała tzw "pierwsza komunię" i zapragnęła moja żona zrobić dziecku zdjęcia w plenerze wykonane przez profesjonalną agencję. Jak podała mi koszt przez maila to doznałem szoku (drogo było jak w moim odczuciu). No ale postawiła na swoim i wzięła zawodowca z agencji w Wawie. Oczywiście ja, po wizycie w domu - jako wzięty amator, krytyk i prawie "artysta" z niesmakiem wziąłem do ręki album. I co? Przecież to ja mogłem sam pofocić i byłby miodzik.
Wróciłem do domu i...........?
Zatkało mnie. Po prostu zatkało. Dzerry gdzieś tutaj pokazał zdjęcia z wesela w B&W i chłopaki zrobili podobna sesję. Cały dzień w Powsinie. Koszt relatywnie wysoki ale wliczona obstawa z blendami i światłem plus dobrze zrobiony "Hard copy album"
Kiedyś znajomi prosili mnie abym zrobił im zdjęcia na weselu (no bo przecież mam duży "pro" aparat). Nie zgodziłem się nawet jako dostawka tylko poleciłem im ta agencję po pokazaniu albumu. Wybrali bez wahania.
Problemem myślę jest dotarcie do klienta aby mu pokazać jak może wyglądać dobra fotka.
W pewnym prowincjonalnym miasteczku facet ma małe studio. Na wystawie zdjęcia zapierające dech. Nie narzeka absolutnie na klientele i właściwie ma monopol. Ale umie się sprzedać medialnie. Zaczynał chodząc od wesela do wesela i prosząc o możliwość zrobienia zdjęcia za darmo jako dostawka (bo niby się uczył......

) Zawsze (no prawie) para młoda kupiła od niego zdjęcia i tak wystartował...... Ja jeżdżę do niego (około 300km) aby zrobić odbitki. Siedzi nad każdą, kadruje, poprawia balansy bieli, doradza. Po prostu miodzik.