Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
Ja przed studiami zrobiłem sobie dwuletniego "technika informatyka" i kursy serwisu, potem poszedłem na filozofię, w połowie drugiego roku ją przerwałem bo dostałem propozycję pracy "w zawodzie", tylko dzęki temu mogłem kupić kasetkę i tu teraz jestem.
Inaczej pewnie bym teraz pisał magisterkę i zastanawiał się co dalej.
A tak mam 3 lata doświadczenia w zawodzie, drugą po gitarze pasję, i to forum :-D
Może nie zarabiam zbyt dużo ale jest ok.

Czasem warto wykonać z pozoru niebezpieczne i nieodpowiedzialne kroki.
 

PK  Dołączył: 24 Maj 2008
Cytat
Kolejny absurd polskiego systemu to sztywny podzial uczelni na wydzialy. Dlaczego nie mozna po prostu studiowac na uniwersytecie i zaliczac wymaganego minimum komptencyjnego dla danej specjalnosci, a jak akurat przyjdzie ochota, to dodatkowo zapisac sie na jakis kurs z Schopenchauera?

Na mojej uczelni występuje "odpowiednik" takich kursów- student w semestrze ma "wylatać" (obowiązkowo) ~20 godzin "zajęć fakultatywnych". Niestety, w praktyce sprowadza się to do biegania w panice po zakładach i wpisywania się gdziekolwiek zanim zbraknie miejsc na danym przedmiocie- jeśli się nie zdążyło sytuacja robi się niezbyt ciekawa- nie wszędzie zadeklarowane "zajęcia nadobowiązkowe" się odbędą... (muszę przyznać, że w więkzości przypadków były to dość ciekawe zajęcia, ale mnie wszystko interesuje... ;-) )
Warto dodać, że obowiązuje też "konfucjańska" zasada: "mały pies głośno szczeka" - najwięcej energii studenta absorbują nędzne, "poboczne" przedmioty, z których nawet egzaminu nie ma. Ale zaliczenie ich to nie lada wyczyn- jakby asystenci starali się zrekompensować sobie małą istotność ich zajęć "uwalając" studentów przy byle okazji.
W czasie studiów w ramach cięcia kosztów wyrzuca się także praktyczne kursy- zamiast, dajmy na to, 20- 30 godzin/semestr redukuje się je do 4 godzinnego seminarium/wykładu. Brak (w większości przypadków) dostatecznego nacisku na praktykę- mimo świetnego przygotowania teoretycznego.
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Eldred napisał/a:
Może nie zarabiam zbyt dużo ale jest ok.

Eldred dokładnie-po 21 latach pracy mogę powiedzieć że czasem lepiej zarobić mniej ale iść do pracy z radością.Mam kolegę który na obrabiarce CNC zarabia po 3-4 tysiące ale pracuje po 12 godzin dziennie,często gęsto również w soboty atmosfera w firmie jak w obozie pracy.Ostatnio pochwalił mi się nowym kinem domowym za 6tys.A ja mu zadałem tylko jedno podchwytliwe pytanie:Masz czas tego używać? Odpowiedzi domyślcie się sami ;-)
Odnośnie tytułu wątku to w dzisiejszych czasach o wiele łatwiej dostać się na studia jak za mojej młodości.Egzaminy na Politechnikę wrocławską trwały przez trzy dni rano i po południu.Gdybym dziś startował to 5 z fizyki(na maturze) i 4 z matematyki dała by mi możliwość studiowania na tej zacnej uczelni.
 

andrusz  Dołączył: 27 Lip 2007
dzerry napisał/a:
Tak sie jakos dziwnie sklada, ze tam nikogo nie odsiewali, nie uczyli sie pieciu odmian fizyki, trzech matematyki i dwoch mechanik, za to spedzali cale dnie na realnych badaniach dla Boscha i Ericcsona w labach sponsorowanych przez te firmy. Koles z budownictwa robil badania z mechaniki akustycznej dla firmy budujacej na przyklad most Malmo-Kopenhaga.
I co poszli robić badania bez żadnej teori??? Ciekawe rzeczy tu piszesz - może to jacyś geniusze byli? :roll:

Ja mam inne doświadczenia odnośnie umiejętności anglików, holendrów, niemców (działka IT) ... potrafią tylko to, czego się nauczyli praktycznie i nawet nie są w stanie zrozumieć, jak ktoś może zająć się działką pokrewną do swojej specjalności nie kończąc specjalistycznych (i kosztowynych) kursów.
 

ggdh  Dołączył: 06 Sty 2008
Najchetniej to bym widzial studentow uczacych sie czegos pomiedzy wersjami dzerryego i andruszaa.
Nauki teorii w wersji polskiej nie pochwalam, bo najzwyczajniej nie ma sensu uczyc niektorych rzeczy na danych kierunkach. Ale z drugiej strony nauka glownie praktyki tez za duzo nie daje - widze to po "swoich" studentach. Niedawno mialem orla, ktory pisal pod moja opieka prace konczaca behelora i niestety po 3 latach studiow w jego glowie nie bylo zbyt wiele wiedzy teoretycznej. I jak ktos przekona mnie, ze praktyka wazniejsza niz 5 rodzajow chemii (na inzynierii chemicznej) teoretycznej, skoro swiezo upieczony inzynier nie ma pojecia jak zaprojektowac instalacje z "chemicznego punktu widzenia"? Umie policzyc rury, kolumne adsorpcyjna, baaaaaa, nawet uzywal kiedys chromatografu gazowego, skoro zastanawia sie przy jakim stezeniu czysty azot mu sie zapali w ukladzie...
 

andrusz  Dołączył: 27 Lip 2007
ggdh, bo teraz na studiach kształci się techników, nie inżynierów (mam na myśli studia politechniczne). W każdym razie takie są polskie tendencje - dorównać europie, czyli zaniżać poziom :roll:

 

darmuszka  Dołączył: 14 Lut 2010
dzerry, zgadzam się z Tobą w 100% i więcej. Nasze studia traktuje się jak przedłużenie ogólniaka a nie jak prawdziwe studiowanie czyli zaliczanie w dowolnym terminie bazy przedmiotów plus dowolne wybrane przez nas fakultety. w dowolnym terminie z limitem czasu oczywiście.
Musimy poczekać trochę (20 lat??) aż kadra się wymieni na ludzi którzy liznęli trochę pracy na innych (niekoniecznie zachodnich) uczelniach i maja trochę szerzej rozchylone klapki na oczach...
 
maser  Dołączył: 15 Lut 2009
No, ja wam powiem że na ostatnim międzynarodowym kongresie z mojej działki, wielcy mego zawodu stwierdzili że stary system był lepszy bo kształcił na bazie praktyki a nie teorii jak jest teraz...
Zresztą możecie się śmiać ale mnie "uczą" w tej chwili osoby które nie mają pojęcia o tym czym zajmuje się na codzień moja profesja.
Nie sa związani z zawodem, mają tytuł jakiejś tam specjalności medycznej z której przedmiot ma sie odbyć - wynik: w poprzednim semestrze zaliczenie było z jednostki chorobowej którą zobaczyć można niezmiernie rzadko, a zakres materiału nie pokrywał się z tym co nam wykładano.

Z całą stanowczością twierdzę ze studia nie przygotowują do pracy , a przynajmniej nie przygotowują w stopniu który gwarantował bu samodzielność zawodową na starcie (czyli że absolwent może od razu sam zająć się pracą i jakimś zleceniem) tylko musi zostać przyuczonym do zadań stawianych mu w pracy a które POWINNY BYĆ już WYKUTE w czasie nauki akademickiej.
U mnie z magistrem jest tak że gdy go masz dopiero wtedy możesz dalej iść w stronę rozwoju zawodowego - w sensie finansowym moze mniej ale stanowiskowym jak najbardziej - jak tego nie zrobisz to kończysz jako emeryt o lasce uczący innych emerytów chodzić o lasce...
 

Iza  Dołączyła: 01 Paź 2007
andrusz napisał/a:
I co poszli robić badania bez żadnej teori??? Ciekawe rzeczy tu piszesz - może to jacyś geniusze byli? :roll:
Nooo właśnie. Czyli coś, co lubią studenci - zaliczyć laborki, zupełnie nie rozumiejąc co się tam właściwie robiło :-P

Dobra, wracam do nikomu niepotrzebnej teorii płyt i powłok sprężystych :-D
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
andrusz napisał/a:
I co poszli robić badania bez żadnej teori???
A czy ja napisalem, ze bez zadnej? I nie to nie byly laborki, tylko dwuletnie projekty zakonczone pracą i prawdziwą obroną. Nawet ja, swoja marna prace semetralna musialem bronic dwie godziny, bo recenzenci mieli zakreslenia i notaki praktycznie na kazdej stronie pracy.

Jestescie naprawde przekonany, ze kazdemu absolwentowi potrzebna jest wiedza az w takim zakresie? O wiele wazniejsza jest zdolnosc adaptacji i umiejetnosc MYSLENIA. Bardzo wazna jest metawiedza, struktura wiedzy i jej praktyczne zastosowanie - po czysta teorie idzie sie do biblioteki gdy jest potrzebna. Zawsze znajda sie ludzie, ktorzy maja podstawowe braki i na takich zaden system nie pomoze. Ale tacy ludzie tez sa potrzebni - nie kazdy musi byc glownym projektantem.

andrusz napisał/a:
Ja mam inne doświadczenia odnośnie umiejętności anglików, holendrów, niemców (działka IT)
andrusz, i to jest kolejny mit polskiego inzyniera od wszystkiego. Na dluga mete nie da sie byc dobrym we wszystkim. Dlaczego naukowcy specjalizuja sie tak wasko? Ja mam zupelnei inne doswiadczenia. Pracuje w bardzo duzej firmie softwarowej z labami na calym swiecie i jakbym sie nie staral, to nie widze zadnej przepasci. Sam znam paru gosci, ktorzy cale zycie robili w jednym, ale jak przyszedl sygnal z centrali i wszystkie rece na poklad w drugim, to w trakcie jednego projektu musieli od nowa wszystkiego sie uczyc i dawali rade. Jezyki to tylko sztuczki i kruczki - przeciez i tak na poczatku i na koncu jest algorytm.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
dzerry napisał/a:
przeciez i tak na poczatku i na koncu jest algorytm

Algorytmy są przereklamowane :-P
 

Eldred  Dołączył: 16 Paź 2007
andybond napisał/a:
Eldred dokładnie-po 21 latach pracy mogę powiedzieć że czasem lepiej zarobić mniej ale iść do pracy z radością.
dokładnie, wolę zarabiać te 2-3 setki mniej, niż wydawać je na psychologa i deprimy, po tym co słyszę od znajomych odnośnie rygoru w pracy i iście północnokoreańskich metodach kontroli pracownika ciesze się, że mam w swojej pracy taką swobodę i jestem odpowiedzialny za siebie.
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Tak w temacie teorii i praktyki na polskich uczelniach:
http://wroclaw.naszemiast...iatek,id,t.html
 

andrusz  Dołączył: 27 Lip 2007
dzerry napisał/a:
O wiele wazniejsza jest zdolnosc adaptacji i umiejetnosc MYSLENIA.

I uważasz, że bez teorii można rozwiązywać problemy, z którymi wcześniej nie miało się do czynienia? Nic z tego! Taki "geniusz" nie będzie nawet wiedział, w jakich książkach tego szukać :-P Ja spotykam się z młodymi informatykami (programistami) po studiach, którzy nie wiedzą nawet co to są badania operacyjne ! Już nie wspomnę o tym, żeby się chociaż trochę orientować, jakie problemy można dzięki nim rozwiązać. Myślenie wymaga pożywki w postaci wiedzy, którą właśnie zdobywa się w szkole i na studiach. Na tej bazie można tworzyć, czy będzie to nowa teoria, czy rozwiązywanie trudnych albo całkiem nowych problemów.

dzerry napisał/a:
Zawsze znajda sie ludzie, ktorzy maja podstawowe braki i na takich zaden system nie pomoze. Ale tacy ludzie tez sa potrzebni - nie kazdy musi byc glownym projektantem.

Pewnie, że tak. Po to są specjaliści i technicy. Ale po co studia, które niczego nie uczą?

dzerry napisał/a:
andrusz napisał/a:
Ja mam inne doświadczenia odnośnie umiejętności anglików, holendrów, niemców (działka IT)
andrusz, i to jest kolejny mit polskiego inzyniera od wszystkiego.

dzerry o czym ty piszesz? Teraz nie uczą podstawowych rzeczy! Mógłbym ci podać mnóstwo przykładów ze swojej działki (bazy danych), gdzie problem nie jest rozwiązywany (albo na rozwiązanie trzeba czekać wieki), bo DBA (mam na myśli tych za granicą) nie orientuje się w zagadnieniach sieciowych albo związanych z systemami operacyjnymi - bo ich tego nie uczyli. Tu wcale nie chodzi o "inżyniera od wszystkiego"!

 

SeizeThePicture  Dołączył: 07 Lis 2009
andrusz napisał/a:
nie orientuje się w zagadnieniach sieciowych albo związanych z systemami operacyjnymi - bo ich tego nie uczyli. Tu wcale nie chodzi o "inżyniera od wszystkiego"!

I w takich przypadkach ważne jest MYŚLENIE, samoKSZTAŁCENIE...
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
andrusz napisał/a:
badania operacyjne

Przyznam się do czegoś strasznego - pierwszy raz spotkałem się z takim terminem :-D Na szczęście o tym, co się pod nim kryje, co nieco słyszałem, bo była by już kompletna wtopa :-P Ale bez przesady - głównym zadaniem programisty nie jest wymyślanie algorytmów, jeśli już, to raczej ich implementacja. Od algorytmów mamy merytorycznych, "co się znają", a z drugiej strony biblioteki, które ktoś napisał wcześniej i lepiej. A i tradycyjne, naukowe i systematyczne metody zarządzania projektami, które sprawdzały się w fabryce Forda, w przypadku projektów informatycznych, to tak sobie... Tak więc trochę pudło, jednak.

W ogóle, tworzenie programów to jednak trochę coś innego, niż się wydaje, również świeżo upieczonym programistom, ale to już totalny oftop (ale ja mógłbym o tym długo i namiętnie :-P )
 

andrusz  Dołączył: 27 Lip 2007
bEEf napisał/a:
Ale bez przesady - głównym zadaniem programisty nie jest wymyślanie algorytmów, jeśli już, to raczej ich implementacja.

Ble, ble, ble... trzeba się orientować jak działa algorytm, aby go zaimplementować :-P To jest właśnie efekt "reformy systemu edukacji w Polsce" :roll: Z grzeczności nie zapytam, którą uczelnię kończyłeś ;-)

Tylko po co ci studia? Wystarczy kurs C++ i możesz zostać programistą - zaoszczędzisz 5 lat na uczenie się "bzdurnej teorii" :evilsmile:

Dobra, szkoda mi czasu na uzasadnianie po co komu teoria na studiach :-x
EOT

[ Dodano: 2010-07-03, 13:53 ]
Przypomniała mi się jeszcze jednak rzecz (przykłady bardziej działają na wyobraźnię): u mnie w firmie, a w zasadzie w centrali w USA rozpoczęło się wdrożenie systemu optymalizacji tras przejazdu kurierów (szczegółów nie mogę podać). Projekt jest warty miliony dolarów w samych Stanach. A jest to czysta programistyczna robota (ale niestety trzeba znać "Badania Operacyjne"). Jakieś 10 lat temu napisałby to student na zaliczenie projektu z programowania, a teraz... trzeba za to zapłacić kilka milionów dolarów firmie zewnętrznej :-P

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach