Leszeg  Dołączył: 25 Wrz 2007
dzerry napisał/a:
M.W napisał/a:
Fafniak a autora znasz ?.
M.W napisał/a:
Fafniak a autora znasz ?.
To zes pojechał :-) Andrzej Krynicki.

M.W, to jak z tymi przykladami mody z lat 70-80'tych?

Choć z drugiej strony Marcin Krynicki nie napisał , że są to zdjęcia Andrzeja Krynickiego... Podobno zdjęcia trzeba podpisywać...
 

bobek  Dołączył: 26 Mar 2008
hehe :mrgreen: ile tu nerwowosci....
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
dzerry, w sumie chyba jo... łatwo się zagubić w zawiłościach tłumaczeń...
a imho wydźwięk całości zmienia to w tym sensie, że albo ogólnie nie przykładał się do pracy przy powiększalniku, albo ten jeden raz manianę odstawił, a później już specjalnie...

[ Dodano: 2010-10-12, 15:16 ]
co nie zmienia faktu, że czepiamy się szczegółów, szczególików...
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
tatsuo_ki napisał/a:
że albo ogólnie nie przykładał się do pracy przy powiększalniku, albo ten jeden raz manianę odstawił, a później już specjalnie...
W sumie, tak czy siak, efekt podobny :-) Zeby juz zakonczyc ten temat, bez wzgledu na to jak bylo faktycznie, nigdy nawet mi przez mysl nie przeszlo, ze Sieff to niedojda i partacz, a nawet jesli by byl, to ja w takim razie dalbym wiele, zeby osiagnac podobny poziom partactwa ;-)
 
Leszeg  Dołączył: 25 Wrz 2007
bobek napisał/a:
hehe :mrgreen: ile tu nerwowosci....


Ja zawodowo walczę z nerowością ;-)
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
dzerry, amen
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat
To zes pojechał :lol: Andrzej Krynicki.


Cholera ale wpadka :oops: :-P

2 lata temu na innym forum, ktoś zapodał linka z aktami, byłem w lekkim szoku, bo te akty to absolutnie najwyższa półka.
Zdjęcia zapamiętałem, autora już nie.
Jakiś czas temu szukałem tych zdjęć, ale ich nie znalazłem, wiadomo :-(
Aż do wczoraj , dlatego napisałem :

Cytat
Fafniak a autora znasz ?.


Mogłem sprawdzić informacje z zdjęcia :-x

Była też strona Andrzeja Krynickiego, gdzie była opisana ciekawa historia z zaciętym aparatem, ale tej strony już nie ma.

Cytat
M.W, to jak z tymi przykladami mody z lat 70-80'tych?


Widziałem kiedyś krajobrazy z dopalanym niebem, może ZPAF ?, a u Sieffa (wysłanianie):


photo: Harper’s Bazaar. Madrid, 1966. © Jeanloup Seiff.


Lady in black. England, 1964.
Na tym zdjęciu jest wszystko fajnie, ale już np. w albumie, twarz modelki świeci się na biało, szczególnie prawy policzek (brak szczegółów).
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Leszeg napisał/a:
Podobno zdjęcia trzeba podpisywać...

moja wina. Jedyne co mogę na swoją obronę napisać to to że mam jakiś wewnętrzny dylemat w tego typu sytuacjach - podpisywać czy nie (nie umiem tego racjonalnie wytłumaczyć)
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
Yeti napisał/a:
Teoretycznie "maskowanie" (i nie tylko) można zamienić na "suwaki", ale praktycznie to nigdy nie osiągnie się tych samych efektów, co ciekawsze dobre dopracowanie zdjęcia pod programem trwa zwykle sporo dłużej niż pod powiększalnikiem. Jedyny zysk z komputerowej obróbki jest taki że uzyskany plik jest już kopiowalny nieskończoną ilość razy, natomiast tzw. dopracowana odbitka jest zwykle trudno powtarzalnym rękodziełem (chyba że się zeskanuje, ale to już nie to samo).

W tym właśnie sztuka. Wielkość Ansela Adamsa jako artysty-fotografika jest nie tylko w jego umiejętności (nazwijmy to tak) wyboru objektu zdjęcia, ale w jego umiejętności tworzenia niemal identycznych "odbitek" za każdym razem. W swojej książce "The Print" opisuje w szczególe jak "rejestrował" każdy krok i jest to teraz wykorzystywane przez jego spadkobierców przy sprzedaży jego dzieł. Nie zupełnie identyczne kopie mają także swój urok oryginalności. Pod tym wzgędem, cyfra to beznamiętna fabryka, choć może bardziej "demokratyczna". Niemniej komputerowy print nie ma już tego ...uczucia rękodzieła.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
timor napisał/a:
ale w jego umiejętności tworzenia niemal identycznych "odbitek" za każdym razem
No chyba jednak nie do konca :-) Wielkosc Adamsa polegala na dazeniu do perfekcji, ale takze ciaglym rozwiajniu warsztatu i otwarciu na zmiany. Najbardziej znanym powiedzeniem Adamsa jest "The negative is comparable to the composer's score and the print to its performance. Each performance differs in subtle ways. " (Negatyw to zapis nutowy utworu, odbitka to występ. Kazdy wystep jest delikatnie różny od innego). Kazda odbitka to tylko interpretacja, wiec moze byc ich nieskonczenie wiele. Adams byl znany z tego, ze nieustannie eksperymentował i wracal do starych negatywow. Paradoksem jest to, ze stojace kilka poziomow nizej pod wzgledem jakosci "vintage prints" sa kilkakrotnie drozsze od o niebo lepszych odbitek wykonanych z tych samych negatywow pod koniec zycia Adamsa.
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
dzerry napisał/a:
Paradoksem jest ...

To nie jest żaden paradoks. To tylko dowód na to, że reagujemy na sztukę uczuciowo a nie według technicznego zaawansowania. Reagujemy z romantyzmem, tu mamy "early Adams", a tam "late Adams". Do tego te starsze produkcje mają w sobie jeszcze jedną cechę, są niepowtarzalne ! Zmienił się materiał, zmieniło się spojrzenie artysty na własne dzieło. Jak sam mówisz, AA. wracał do "starych" negatywów, nie tylko po to, by dorobić cos na sprzedaż. Jak widzisz, Ty sam oceniasz zdjęcia poziomami technicznymi, a ostatnio to wydaje się być jedynym "all the rage" w fotografii. No, ale to zgodnie z propagandą sianą przez wszystkich wytwórców sprzętu fotograficznego.
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
timor napisał/a:
Reagujemy z romantyzmem, tu mamy "early Adams", a tam "late Adams".
Bynajmniej. Nabywcy odbitek Adamsa patrza przede wszystkim na to co jest napisane na tyle, a na pewno nie kieruja sie romantyzmem. "Monolith" vintage zawsze bedzie mozna sprzedac drozej nie "Monolith" lifetime. Nie interesuje mnie za bardzo technika. Fotografia Adamsa to przede wszystkim estetyka, tresci tam za wiele nie ma. Patrzac tylko z estetycznego punktu widzenia, pozne odbitki sa po prostu lepsze od wczesnych. Tylko tyle.
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
dzerry napisał/a:
na pewno nie kieruja sie romantyzmem

Kierują się, nawet jeśli tego nie wiedzą. Tylko romantyzm jest w stanie nadać wartość temu, co w teorii jest gorsze, bo dużo starsze, od nowej, lepiej wypolerowanej wersji. Ten romantyzm tworzy niewidzialną, dodaną wartość mentalną do czegoś, co jest tylko cieniutkim kawalkiem papieru. I oczywiście jest to sprawa mody(czyli znowu propagandy).
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
moda nie równa się propagandzie, nonsens.
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
Moda to propaganda, to wmawianie ludziom czegos. Przwaznie, ze tak jest lepiej, przyjemniej, nowoczesniej. Sam sobie wybierz co.
 

guerilla  Dołączył: 23 Kwi 2006
timor napisał/a:
Moda to propaganda, to wmawianie ludziom czegos. Przwaznie, ze tak jest lepiej, przyjemniej, nowoczesniej. Sam sobie wybierz co.


moda (w sensie largo) jest zjawiskiem starszym od propagandy, która to datuje się od powstania nacjonalizmów. Propaganda rozumiana w dzisiejszy sposób to okres od lat 20. XX w.

Inaczej mówiąc skrót myślowy jaki prezentujesz jest nonsensem i więcej zaciemnia niż wyjaśnia.
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
Dobra, niech Ci bedzie jak tam chcesz. Nie bede sie z Toba spieral o historie metod kontroli nad ludzkimi przekonaniami.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
timor napisał/a:
Dobra, niech Ci bedzie jak tam chcesz. Nie bede sie z Toba spieral o historie metod kontroli nad ludzkimi przekonaniami.

O! Jeśli o to chodzi, to mamy do przerobienia jakieś 5 - 6 tysięcy lat. Ostatnie 2 tysiące to mały pikuś... sorki - Pan Pikuś :lol:
 

timor  Dołączył: 16 Kwi 2010
Chce Ci sie ?

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach