CytatA instytut ma wybitnych nauczycieli, choćby Vladimira Birgusa czy Jindricha Streita, legendy czeskiej fotografii społecznej. Ich sława przyciąga zarówno fotoreporterów pragnących nauczyć się bardziej artystycznego spojrzenia, jak i artystów myślących o fotografii dokumentalnej. - To ludzie, którzy wiele osiągnęli, o których można już przeczytać w książkach o historii fotografii - mówi Marcin Tomalka (I rok Opawy).
CytatU nas profesorowie to niedostępni mędrcy. W Opawie wykładowcy potrafią poświęcić dwa dni na wieszanie wystawy swoich studentów
CytatJaka jest polska fotografia?
Gdyby poziom polskiej fotografii mierzyć liczbą szkół, które o niej uczą, powinniśmy dobijać do czołówki Europy. Gdyby polska prasa publikowała zdjęcia absolwentów takich szkół, mielibyśmy może porządną reprezentację w World Press Photo. Na razie jednak powstające jak grzyby po deszczu szkoły fotograficzne nie podnoszą poziomu polskiej fotografii prasowej. Po pierwsze, wiele z nich nie takie cele sobie stawia. Po drugie, duże rozdrobnienie kadry wykładowców powoduje, że wciąż nie ma w Polsce wiodącej, na światowym poziomie szkolącej fotoreporterów uczelni. – Problem polega na tym, że na zajęcia w niemal wszystkich szkołach fotograficznych w Polsce trafiają zarówno fotoamatorzy, którzy edukację tam traktują jak przygodę lub formę spędzenia czasu, jak i zawodowcy bądź osoby, które chcą zawodowo związać się z fotografią – wyjaśnia Andrzej Zygmuntowicz, wykładowca Collegium Civitas i współpracownik „Akademii fotoreportażu” prowadzonej przez kolektyw Napo Images. Tadeusz Rolke, legenda polskiego fotoreportażu i wykładowca Warszawskiej Szkoły Fotografii, opowiada, że na jego zajęciach sporą grupę słuchaczy stanowią 30–40-letni pasjonaci z zapleczem finansowym i potrzebą robienia czegoś twórczego w życiu. Ile osób z aspiracjami zostania zawodowym fotografem uczy się u niego? – Mniejszość, zdecydowana mniejszość – stwierdza Rolke.
CytatPolskie tzw. szkoły fotografii są absolutnie i bezdyskusyjnie do niczego. I nie pomogą tu żadne zaklęcia panów Rolke, Zygmuntowiczów czy innych Kub Dąbrowskich ponieważ ich myślenie jest przestarzałe lub skażone bezideowością. Wbrew temu co by się mogło wydawać pokolenie starsze (Zygmuntowicz...) prezentuje przynajmniej postawę zdystansowaną do siebie, humorystyczną. Młodzi żyją już w kompletnym oderwaniu od rzeczywistości. Woda sodowa wynikła z wzajemnego oblizywania się zalewa im żyły i niestety ten proces postępuje. Sporą winę ponosi tutaj właśnie wspomniana i wychwalana Opawa.
Żeby nie było tak gołosłownie. Znam kilku, szybko licząc ośmiu, osobników po tej szkole i każdy z nich myśli dokładnie tak samo, mało tego, robi to samo. Żaden z nich nie ma ikry, czegoś co można by nazwać "nerwem", są ciency jak d*** węża. Dzieje się tak ponieważ czeski sposób myślenia ma się nijak do polskiego. Różnimy się od siebie jak pies i kot. Polacy są nielogiczni, drażliwi, fantazyjni, wkurzeni, itd. To co na co dzień, z wyżej wymienionych powodów, robimy chaotycznie może zostać ogarnięte i zamienione w wartość wyłącznie przez ponadprzeciętny umysł i ponadprzeciętne zdolności. Przez autorefleksję i egocentryzm (nie egoizm) rozbudowane do granic. Przykłady nie koniecznie fotograficzne, ale obrazujące co mam na myśli. Witold Gombrowicz, Tadeusz Kantor. Kapuściński fotografował i są to jedne lepszych zdjęć reportażowych jakie stworzył polak. Miał w nosie teatrzyk, całą tą groteskową otoczkę.
Teraz co dzieje się w Opawie. Jadą tam nasi ułani i zostają sprowadzeni do postaci nudnych mulistych knedli zalanych smażonym serem. Na domiar złego, "odkrywając świat i jego niestworzone dziwy", zaczynają wierzyć w swoją misję. D o k u m e n t a l i ś c i z Opawy powracają do Polski, kraju "wariatów", i zaczynają głosić swoje p r a w d y w tutejszych szkołach. Renoma owych wykładowców zbudowana na ich błędnym przeświadczeniu mówiącym, że poukładany sposób myślenia (nawiasem mówiąc w dużej mierze żywcem zerżnięty ze szkół Niemieckich) niesie ze sobą określoną wartość. Zapominają jednak dodać, i w ogóle zauważyć, że ten sposób myślenia jest na wskroś nie tutejszy. Nie dość, że zostaje wynaturzony to jeszcze zaszczepiany w takiej wynaturzonej formie. Chłonne jak gąbka, szukające usprawiedliwienia na swój niczym nie uzasadniony geniusz, umysły polskich opawowiczów, zostają odarte z resztek słonego smaku o wyplute na grunt polskich szkół. Te z kolei zatrudniają ich wyłącznie z marketingowego powodu.
Drodzy czytelnicy. Ludzie po Opawie nie są w stanie myśleć dalekowzrocznie, a więc nie zgadzać się na zastany stan rzeczywistości, świadomości, wszystkiego. Cały mój wywód przyjęliby jako obrazę i wrzasnęli na mnie, ale oni nawet tego nie potrafią zrobić. Są zmuleni knedlami, są zaledwie letni.
Chętnie podyskutowałbym i mocniej się wdrożył, ale wyłącznie jeśli zaczepi mnie ktoś z jajem i łbem na karku.
http://forum.fotopolis.pl...hp?f=39&t=15696
Świat już wszystko połknął, strawił, wysrał i prezentuje to jako materiał twórczy.
technik219 napisał/a:Bardzo cenię czeską fotografię. Jest w niej rzadko spotykany u nas dystans do rzeczywistości, ironia często lekka i lotna, podczas gdy my bierzemy wszystko bardziej na poważnie i mamy tendencję do uwznioślania wszystkiego, do zrozumiałych tylko dla nas samych alegorii. Pod tym względem czeska ironia wydaje mi się bardziej uniwersalna.
CytatKapuściński fotografował i są to jedne lepszych zdjęć reportażowych jakie stworzył polak.
http://aleknowak.net
Go Out And Burn The Sensor Again
Yashica 124G i takie tam inne duperele
http://hasekk.blogspot.com/
Świat już wszystko połknął, strawił, wysrał i prezentuje to jako materiał twórczy.
http://aleknowak.net
Go Out And Burn The Sensor Again
alkos napisał/a:No Fajny styl, ale wystarczylby jeden taki fotograf
Sony i 2x Pentax
http://36klatek.pl
alkos napisał/a:No Fajny styl, ale wystarczylby jeden taki fotograf
modern art = i could do that + yes, but you didn't
Sony i 2x Pentax
http://36klatek.pl
alekw napisał/a:Podobnie jak jeden ze streetphoto
alekw napisał/a:Rafal Milach "The grey"
http://aleknowak.net
Go Out And Burn The Sensor Again
alkos napisał/a:alekw napisał/a:Podobnie jak jeden ze streetphoto
Eee, przesadzasz kolego
Sony i 2x Pentax
http://36klatek.pl
technik219 napisał/a:Czeska fotografia jest bardzo specyficzna, podbita bardzo specyficznym poczuciem humoru - powiedziałbym Hrabalowskim i Haśkowskim
technik219 napisał/a:Bardzo cenię czeską fotografię. Jest w niej rzadko spotykany u nas dystans do rzeczywistości, ironia często lekka i lotna, podczas gdy my bierzemy wszystko bardziej na poważnie i mamy tendencję do uwznioślania wszystkiego, do zrozumiałych tylko dla nas samych alegorii. Pod tym względem czeska ironia wydaje mi się bardziej uniwersalna.
fotostopowicz napisał/a:niemal stałem się czechofilem
Sony i 2x Pentax
http://36klatek.pl
alekw napisał/a:fotostopowicz napisał/a:niemal stałem się czechofilem
Mnie wystarczyl swego czasu film Samotari
"Panie, ja to jak kiedyś zdjęcie zrobiłem, to klisza pękła, i ch*j!"
Cytat
Niemal wszyscy jako przykład idealnej szkoły wskazują Instytut Twórczej Fotografii w Opawie. Powstał w 1990 roku przy Wydziale Filozofii i Nauki czeskiego Uniwersytetu Śląskiego i przez lata dorobił się opinii jednej z najlepszych uczelni fotograficznych w Europie. Oprócz wyśmienitej kadry Opawa ma też tę zaletę, że nauka tam jest bezpłatna, także dla obcokrajowców. Państwowy charakter szkoły sprawia, że to studenci muszą zabiegać o naukę tam, a nie szkoła o studentów. Do egzaminów w Opawie trzeba się solidnie przygotować i mieć silne portfolio. Czeski instytut przeżywa dziś prawdziwe polskie oblężenie. Jeszcze kilka lat temu studiowało tam zaledwie kilkunastu Polaków. Dziś stanowią blisko połowę wszystkich studentów. Być może powodem jest to, że absolwenci z Opawy – m.in. Rafał Milach, Szymon Szcześniak, Kuba Dąbrowski, Paweł Supernak – zaliczają się do polskiej czołówki fotografów powoli wdzierających się na światowy rynek. Ostatnio do tej grupy dołączył Michał Łuczak, wyróżniony w konkursie Magnum Expression Award. Tacy fotografowie swoim dorobkiem zbudowali markę Opawy w Polsce. – Opawa to szkoła totalna – opisuje Kuba Dąbrowski. – Podczas kilkudniowych zjazdów istnieje tylko fotografia. Rozmawia się o niej bez przerwy, głównie między sobą, ale studenci mają też dostęp do doskonałych wykładowców, jak Vladimír Birgus czy Jindrˇich Štreit – dodaje. – W Opawie, przygotowując jeden materiał, mogłem nim zaliczyć trzy przedmioty w trakcie jednego semestru. Z każdym wykładowcą omawiałem po prostu inny jego aspekt. Dzięki temu mogłem się skupić na tym materiale i dopracować go w szczegółach. W Polsce studenci pierwszego roku na zajęciach z trzech różnych przedmiotów otrzymują podobną porcję wiedzy i podobne zadania do wykonania. Brakuje czasu, więc brakuje precyzji i odpowiedniego podejścia do całości – porównuje Wojciech Sienkiewicz. Wielką wartością Opawy jest stosunek do absolwentów. – Ludzie z Opawy, nie dość że doskonale ukształtowani, mają wsparcie promocyjne uczelni. Szkoła o nich pamięta i stara się promować ich nazwiska – mówi Grzegorz Dembiński. – W Polsce takie myślenie dopiero raczkuje – dodaje. Lecz niektórzy fotoreporterzy zauważają, że chcąc rzeczywiście coś w tym zawodzie osiągnąć, warto podziwiać nie tylko Czechów. – Żyjemy w zjednoczonej Europie i uczyć się możemy wszędzie – stwierdza Maciej Jeziorek z Napo Images. Nawet Kuba Dąbrowski, gdyby dziś miał po raz kolejny wybierać uczelnię fotograficzną, wybrałby szkołę we Francji lub w Anglii. – Nie dlatego, że jestem tym, co mnie spotkało w Opawie, rozczarowany – zastrzega. – Wystarczy jednak spojrzeć, gdzie dzieją się najciekawsze rzeczy w fotografii dokumentalnej. Gdzie działają fachowe pisma, gdzie są największe i najbardziej prestiżowe festiwale. Nie da się ukryć: nasza część Europy to nie jest – wyjaśnia. Mimo to mit czeskiej szkoły jest u nas silny i – co przyznają wszyscy rozmówcy – konkurujące ze sobą polskie akademie fotograficzne do takiego poziomu nauczania mają jeszcze daleką drogę. – Sytuacja jest nieco absurdalna, bo w tej chwili w Polsce mamy kilka silnych, dobrze zorganizowanych szkół fotograficznych i potencjał kadrowy zbudowany przez doświadczonych praktyków i świetnych wykładowców. To mogłoby się stać fundamentem uczelni, która w przyszłości byłaby w stanie rywalizować z Czechami – uważa Tadeusz Rolke. A dlaczego nie ma na to szans? – Rozmieniliśmy nasz polski potencjał na drobne – odpowiada Andrzej Zygmuntowicz. Prawda jest bowiem taka, że im więcej szkół i akademii, tym mniejsze szanse na tak zintegrowane i silne środowisko jak to, które tworzy Opawa.
Filip Springer, Kolektyw Fotografów Visavis.pl
Otwieramy szampana
Instytut Twórczej Fotografii w Opawie każdego roku przyciąga kilkudziesięciu polskich studentów. Kandydatom nie chodzi o studia w Czechach czy studiowanie fotografii gdziekolwiek, tylko o tę konkretną uczelnię.
Instytut powstał w 1990 r., po dwudziestu latach działalności przy Związku Czeskich Fotografów stał się częścią nowo powstałego Uniwersytetu Śląskiego w Opawie. Od tamtej pory zasłużył sobie na renomę jednej z najlepszych szkół fotografii w Europie: ma potężną siłę przyciągania. W ciągu ostatniej dekady uczelnia jest oblegana przez studentów z Polski.
Vladimír Birgus i Jindřich Štreit podczas wernisażu w Centrum im. Ludwika Zamenhofa w Białymstoku. Fot. K. Wojciechowski.
– Sukces ITF jest oparty na wielu czynnikach. Jednym z nich jest uniwersalność studiów. Wiemy, że z fotografii artystycznej może się utrzymać niewielu twórców i że większość z nich będzie musiała oprócz twórczości artystycznej wykonywać również prace zlecone. Dlatego chcemy, żeby nasi studenci umieli się odnaleźć we wszystkich dziedzinach fotografii – mówi założyciel i dyrektor Instytutu Twórczej Fotografii prof. Vladimír Birgus.
Jakość dzieła
Studenci szkolą się więc w takich dziedzinach jak: reportaż, dokument, architektura, portret, moda i reklama. W programie studiów największy nacisk jest kładziony na prace, w których każdy student swobodnie wybiera temat, formę i prowadzącego. Studenci przez czas nauki konsultują się tylko z jednym pedagogiem. Poza tym kolejno spotykają się z czternastoma nauczycielami, z których każdy jest inaczej ukierunkowany – od klasyka czeskiej fotografii społecznej Jindřicha Štreita po młodych autorów, którymi są np. Dita Pepe albo Rafał Milach. Różne pokolenia reprezentują także studenci: nie wszyscy decydują się na naukę zaraz po szkole średniej, za to wielu ma już za sobą doświadczenie reporterskie i dziennikarskie w czasopismach albo agencjach reklamowych, wielu wykłada.
– Nie dajemy pierwszeństwa żadnej dziedzinie fotografii, najważniejsza jest jakość dzieła – mówi prof. Birgus.
Dyrektor czyni starania, by dobre prace studentów przedostały się do szerszej publiczności. Dlatego uczelnia co roku organizuje wystawy i uczestniczy w szeregu festiwali fotograficznych, także polskich – w Łodzi czy Warszawie. Instytut dba także o zamieszczanie prac studentów w czasopismach, regularnie wydaje szkolne katalogi, ostatni – „Opawska szkoła fotografii” – liczył prawie 300 stron. Władze uczelni mają luksus: mogą wybierać studentów, w ostatnich latach rocznie zgłasza się ok. 350 kandydatów, z których co dziesiąty zostaje przyjęty.
– Na ITF trudno jest się dostać. Czasem się śmiejemy, że to najtrudniejsze w tych studiach. Egzaminy są ciężkie, ludzie zdają więc wielokrotnie, do skutku – mówi Joanna Rzepka-Dziedzic, artystka, kuratorka cieszyńskiej Galerii Szara i studentka Instytutu Twórczej Fotografii.
Nie tylko renoma się liczy.
– Najważniejsza jest nieformalna, przyjacielska atmosfera między pedagogami i studentami, którą nam się udało zbudować. Studentów zawsze staramy się traktować jak młodszych kolegów – mówi prof. Birgus.
Studenci to czują, bo wykładowcom nie przychodzi do głowy, by się zachowywać jak „mistrzowie świata”, jak to bywa na niektórych uczelniach artystycznych. O tych układach świadczy kontakt kadry z absolwentami, nawet wiele lat po ukończeniu przez nich szkoły. W Polsce nie ma dużych możliwości wyboru studiów fotograficznych, a Opawa jest dobrze znana i znajduje się stosunkowo blisko. Wydaje się bardziej dostępna dla studenta mieszkającego w Krakowie niż Łódź, a od Katowic dzieli ją tylko 130 km. Prawdopodobnie zresztą gdyby nawet ta odległość była większa, nie zniechęciłoby to polskich studentów.
Ojciec chrzestny
Obecnie na ITF studiuje 67 studentek i studentów z Polski. Spory team pośród 219 studentów stanowią jeszcze Słowacy, z innych krajów (Japonii, USA, Włoch, Niemiec, Rosji i Słowenii) jest kilka osób. Szkoła jest darmowa. Polacy są najsilniejszą i najbardziej widoczną grupą i jest wśród nich wielu autorów z rozpoznawalną marką w polskiej fotografii.
Spośród absolwentów wymieńmy choćby Rafała Milacha, który w ubiegłym roku został pierwszym polskim pedagogiem na uczelni, Kubę Dąbrowskiego, Mariusza Foreckiego czy Pawła Supernaka. Dziś studentami są np. Tomasz Wiech, finalista nagrody Oskar Barnack Award, Tomasz Lazar, laureat drugiej nagrody w tegorocznym konkursie World Press Photo, czy Krzysztof Goluch, który otrzymał nagrodę fotograficzną Unii Europejskiej.
– Sukcesy odnoszą także Andrzej Kramarz, Grzegorz Klatka, Arkadiusz Gola, Szymon Szcześniak, Magdalena Sokalska, Rafał Siderski, Anna Orłowska, których prace zostały przyjęte do ważnej wystawy mobilnej „reGeneration 2” – wymienia prof. Birgus.
Prof. Birgus: – Wielu z nich organizuje festiwale i ekspozycje, niektórzy na temat fotografii piszą artykuły. Większość z nich bardzo znacząco przyczyniła się do zmian w polskiej fotografii w ostatnich latach.
Piotr Szymon (1957 – 2005) Fotograf, który kochał ludzi!
W początkowych latach istnienia szkoły uczyło się w niej niewielu Polaków. Przełomem było pojawienie się katowickiego fotografa Piotra Szymona, który dzięki autorytetowi stał się szanowanym i uznanym przez polskich studentów „ojcem chrzestnym”. Jeszcze w czasie studiów opowiadał przyjaciołom o wyjątkowej szkole w Czechach i entuzjazmem zaraził kolejnych fotografików. Dzięki niemu w Opawie zaroiło się od studentów ze Śląska. Na początku większość polskich studentów pochodziła właśnie z tego regionu, dziś ściągają z całego kraju: od Katowic i Krakowa, przez Wrocław, Warszawę, Poznań, Białystok, aż po Szczecin. Nie tylko nasi studenci uczą się od Czechów, lecz także nasza sztuka miała duży wpływ na twórczość tamtejszych mistrzów.
– Polska sztuka znaczyła dla Czechów dużo. Podziwialiśmy filmy Andrzeja Wajdy, Krzysztofa Zanussiego i Krzysztofa Kieślowskiego, ale kontakty z polską fotografią również były intensywne – mówi prof. Birgus.
Język fotografii
Na studia w Opawie zdecydował się Tomasz Wiech, z wykształcenia politolog z kilkuletnim stażem pracy w gazecie.
– W latach 2003–2006 studiowało tam wielu bardzo dobrych polskich fotografików, raczej dokumentalistów, którzy w polskiej fotografii byli i nadal są ważni. To była wtenczas czołówka. Moja wiedza o Opawie wzięła się z ich opowieści i tekstów o uczelni – mówi Wiech, student trzeciego roku.
Wśród najważniejszych postaci tamtego okresu wymienia: Jakuba Dąbrowskiego, Andrzeja Kramarza, Grzegorza Dąbrowskiego i obecnego wykładowcę Rafała Milacha, który otrzymał nagrodę w konkursie World Press Photo za serię portretów emerytowanych cyrkowców.
Język nie stanowi dla polskich studentów bariery. Zajęcia i egzaminy są po czesku i oficjalnie trzeba bardzo dobrze władać tym językiem. W praktyce pobieżna jego znajomość jest wystarczająca.
Joanna Rzepka-Dziedzic: – To są studia artystyczne, posługujemy się obrazami. Rozmawianie na ich temat w obcym języku jest łatwiejsze, niż gdybyśmy mieli rozmawiać o filozofii czy naukach ścisłych.
– Główną rzeczą, którą tam należy robić, jest fotografia i na podstawie fotografii zalicza się kolejne lata. Język jest na tyle podobny, że na poziomie rozumienia można sobie poradzić – mówi Wiech.
Egzaminy są zazwyczaj testowe. Dotyczą faktów, nazwisk i bardziej uniwersalnych informacji. Słownictwo nie jest skomplikowane. Liczni studenci z Polski i kadra wypracowali modus vivendi: Polacy uczą się czeskiego, a Czesi rozumieją ich bez problemu nie tylko na ogólnym poziomie, ale też w skomplikowanym kontekście.
Nie firma, tylko społeczność
To, że szkoła różni się od polskich uczelni, potwierdzają studenci. Zjazdy odbywają się pięć razy w roku w górskim ośrodku wypoczynkowym w miejscowości Horní Bečva.
– Dzięki temu, że jest tam jak na kolonii albo na wycieczce szkolnej, wszystkie relacje są intensywniejsze – mówi Wiech.
Przy obiedzie można usiąść obok wykładowcy i swobodnie porozmawiać. Zdaniem Wiecha czeska fotografia, czy też czeski sposób myślenia o fotografii, nie różni się od innych szkół, trudno jest więc wyodrębnić czeską szkołę fotografii.
– Kiedyś istniała szkoła czeska czy amerykańska, ale wszechobecny od dziesięciu lat internet ujednolicił myślenie i udostępnił wszystkie możliwości. Nie ma czegoś takiego jak czeska szkoła, wszyscy oglądamy te same strony – dodaje Wiech.
Joanna Rzepka-Dziedzic w swojej pracy w cieszyńskiej Galerii Szara ma dużo kontaktów z Czechami: – Na co dzień wyczuwam tę różnicę w mentalności, stosunku do pracy i do życia. Czesi spokojniej podchodzą do wyzwań, mają swój czas. Polacy wszystko chcą zrobić lepiej, wszystko musi być nowsze, bardziej odkrywcze. W czeskiej sztuce nie ma takich zahamowań, ograniczeń. Negatywnym skutkiem jest to, że w Czechach trudniej jest wywołać skandal. Ich sztuka jest bardziej ironiczna i prześmiewcza.
Studia trwają trzy lata. Czwarty rok przeznaczony jest na pisanie pracy dyplomowej. Jednak wszyscy starają się przedłużyć studia w nieskończoność.
Joanna Rzepka-Dziedzic studiowała już wcześniej w Cieszynie i Poznaniu. Nie ciągnęło jej na studia w Czechach. Miała tytuł magistra, zastanawiała się nad kierunkiem podyplomowym albo doktoratem. Instytut Twórczej Fotografii był partnerem jednego z projektów, który realizowała jako prowadząca Galerię Szarą. To wtedy dowiedziała się o studiach fotograficznych w Opawie. – To dziwne, że w Czechach szkoła nie ma takiej renomy jak w Polsce, dla nas ITF jest czymś naprawdę niesamowitym. Jeśli ktoś się zajmuje fotografią, to często jego celem jest studiowanie tam – mówi.
W widoczny sposób zmienia się profil szkoły. Kiedyś była rozpoznawana jako specjalizująca się głównie w dokumencie i reportażu. Dziś promuje się współczesną fotografię.
Wykładowcy: Jindřich Štreit, Aleš Kuneš, Dita Pepe mają za sobą ciekawą historię. Pokazują studentom dawne akcje z lat 70., kiedy to oni robili rewolucję w fotografii i sztuce współczesnej. Organizowali performanse, fotografię mieszali z innymi mediami. Pedagodzy dbają o promocję szkoły i jej dobre imię. W piątki spotykają się ze studentami na „walnej gromadzie”, trwającym półtorej godziny debatowaniu o sukcesach szkoły i studentów.
– To buduje nastrój. Czujemy, że to nie jest jakaś firma, tylko społeczność – mówi Joanna Rzepka-Dziedzic.
Dyskutują, prezentują publikacje, nagrody, dyplomy, biją brawa, otwierają szampana.
http://tygodnik.onet.pl/1,78606,druk.html
"W sztuce może być coś dobrze zrobione albo źle, nic więcej." Stanisław Lem
120 | 135 | APS-C
C330s 67 45 75 105 165 | MXx2 MES (nie działa) MZ-5n (nie działa) 28 50 35 43 (nie działa) 50 | GRII K-5 21
JORGE.MARTINEZ@PL | Jeden Aparat 7.0 | Instagram
CytatKtory to watek na ten temat?
"W sztuce może być coś dobrze zrobione albo źle, nic więcej." Stanisław Lem
Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Theme created by opiszon, powered with Bootstrap and VanillaJS.
Strona używa plików cookie. Jeśli nie zgadzasz się na to, zablokuj możliwość korzystania z cookie w swojej przeglądarce.
my.pentax.org.pl