tref  Dołączył: 05 Wrz 2006
Zdjęcia Ćwika uważam za fajny set. Kilka gorszych (kiepskich) kilka dobrych - w kupie jakoś się broni. Ale nie jako reportaż z kwietnia 2010. Dla mnie pokazanie tego materiału jako obrazu tamtych wydarzeń jest bardzo wielkim nadużyciem.

Coś poszło w świat, media jakoś to pokazały. Wszędzie jest subiektywizm przekazu (kamera tvn vs kamera cnn, reporter gazety vs radia, fotograf vs turysta)...

Każdy na świecie może mieć teraz inne odczucia i wizerunek tego, co się działo przed pałacem. Inaczej odbiera to mieszkaniec Olsztyna, Rzeszowa, Londynu, Polak na emigracji, a inaczej mieszkaniec Warszawy, który to obserwował na co dzień!

Nikomu nie odbieram prawa do jego interpretacji tego, co zobaczył w przekazach medialnych. Wiem jednak, że Ćwik nie pokazał szerokiego spektrum emocji. Szkoda, że ten set został nagrodzony, bo znów idzie w świat zakłamana rzeczywistość.

A gęby... Gęb też nie pokazał. Tam się naprawdę działo i wychodziło z ludzi wszystko czym nasiąknęli przez ponad 1000 lat istnienia naszego państwa: korzenie, wpływy wschodnie i zachodnie, mentalność, przyzwyczajenia, etc.

Na koniec dodam, że niezła niemoc mnie objęła w tamtym okresie. Fotograficznie sparaliżowany, reportersko nieporadny - tak się określam. Do tej pory nie wywołałem wielu rolek filmów, bo muszę odczekać, ochłonąć. Zdaję też sobie sprawę, że nie ma tam raczej zdjęć życia - byłem nieruchomy tematycznie i optycznie. Wizualny kicz, emocjonalny huragan, a to wszystko niestety we własnym narodzie. Jako wewnętrzny obserwator znający realia nie potrafiłem tego ogarnąć. Wiem, że zewnętrzny obserwator nie mógł pokazać tego prawdziwie - nie będąc Polakiem nie dało się. Sytuacja patowa generująca banalne obrazki.

Bardzo mało widziałem dobrych zdjęć z kwietniowego okresu. Musiały powstawać, bo gazety chciały mieć materiał. Ludzie robili, bo trzeba, wypada, nie można nie robić. I mało z tego jest prawdziwej fotografii, a dużo bezsensownych strzałów.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
tref napisał/a:
Wiem jednak, że Ćwik nie pokazał szerokiego spektrum emocji.


Potrafisz wskazać przykłady takich reportazy? Ktoś potrafi? Przyznam że nie śledziłem prasy w tamtych chwilach i po prostu nie wiem, czy gdzieś coś ktoś zrobił dobrego z tamtego czasu. Choć temat z pewnością wielu zachęcił.

tref napisał/a:
Jako wewnętrzny obserwator znający realia nie potrafiłem tego ogarnąć. Wiem, że zewnętrzny obserwator nie mógł pokazać tego prawdziwie - nie będąc Polakiem nie dało się. Sytuacja patowa generująca banalne obrazki.
Nie wiem czy to prawda, ale brzmi pesymistycznie.

tref napisał/a:
Bardzo mało widziałem dobrych zdjęć z kwietniowego okresu. Musiały powstawać, bo gazety chciały mieć materiał. Ludzie robili, bo trzeba, wypada, nie można nie robić. I mało z tego jest prawdziwej fotografii, a dużo bezsensownych strzałów.

No to mi odpowiedziałeś.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
tref napisał/a:

A gęby... Gęb też nie pokazał. Tam się naprawdę działo i wychodziło z ludzi wszystko czym nasiąknęli przez ponad 1000 lat istnienia naszego państwa: korzenie, wpływy wschodnie i zachodnie, mentalność, przyzwyczajenia, etc.


Otoz to, mam takie odczucie, ze przez pierwszych kilka dni wszelkie emocje byly bardzo prawdziwe. Dopiero potem to wszystko zamienilo sie w parodie i szopke. Zreszta, przeciez podobnie bylo ze smiercia JPII.

Oczywisciem, zawsze mozna powiedziec, ze te emocje z pierwszej chwili to tez 'geba', ale IMHO to pojscie na latwizne, gdzie wystarczy pryczepic odpowiednia etykietke zjawisku i po sprawie.
 

ulro  Dołączył: 14 Lip 2009
iczek napisał/a:
nagradzają jakieś byle co, ze strzelaniny w Rio...

Wyróżniają.
Co do reszty się zgodzę.

tref napisał/a:
Szkoda, że ten set został nagrodzony, bo znów idzie w świat zakłamana rzeczywistość.

A jaka jest niezakłamana? Chyba nie ma na świecie fotoreportarzu, który nie naginałby, przekłamywał, zaciemniał czy upraszczał rzeczywistości. Typowy przykład wpływu obserwatora na układ, kot Schrodingera, te sprawy. I powrót do dyskusji o prawdzie w fotografii.
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Dobry fotograf musi ciągle dokonywać wyboru pomiędzy przewijającymi mu się przed oczami obrazami, które warto sfotografować, trzeba sfotografować, nie warto, itd. Jeśli by sfotografował wszystko, absolutnie wszystko co widział i co się działo i powiązał to w konteksty naleciałości kultury wschodnie, zachodniej, bagaż doświadczeń 1000-lecia itp, itd. to raczej nie dałoby się tego oglądać. Powstałaby identyczna kakofonia zdjęciowa, jak ta w rzeczywistości. Ćwik wybrał i wybrał słusznie.
Musimy zdawać sobie sprawę z tego, zwłaszcza fotografując na własnym podwórku, że "nasz bagaż 1000-lecia" jest niezrozumiały dla innych nacji, oprócz nas samych. Fotografując własne podwórko trzeba z tych obrazów wyłowić jakąś wartość uniwersalną. Uczynić z tych zdjęć przekaz zrozumiały dla Niemca, Anglika i Portorykańczyka.
Przypomina mi się tu sprawa "Pana Tadeusza". Przecież to wielki epos narodowy doskonale sfilmowany, a Oscara nie dostał. Dlaczego? Bo tylko my Polacy rozumiemy o co w tym wszystkim chodzi, tylko my łapiemy sens tekstów i sytuacji. Dla Anglika jest to bełkot bez sensu. No może Francuz coś tam wyłapie - jest kilka kwestii o Napoleonie. Tak samo jest z fotografią, a fotografią dotykającą naszych narodowych doświadczeń w szczególności.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
alekw napisał/a:
Otoz to, mam takie odczucie, ze przez pierwszych kilka dni wszelkie emocje byly bardzo prawdziwe.


Tez mialem takie wrazenie. Ale pamietam je ZUPELNIE inaczej niz te z reportazu.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
alkos napisał/a:
alekw napisał/a:
Otoz to, mam takie odczucie, ze przez pierwszych kilka dni wszelkie emocje byly bardzo prawdziwe.


Tez mialem takie wrazenie. Ale pamietam je ZUPELNIE inaczej niz te z reportazu.


Tak czy inaczej, chyba powinnismy sie cieszyc, ze 2 Polakow dostalo nagrody, a nie zrzedzic i marudzic ;-)
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
alkos napisał/a:
Ale pamietam je ZUPELNIE inaczej niz te z reportazu.
alkos, ale skad ty je dokladnie pamietasz? Bo, ja bedac w Gdansku, jakos nie odczulem zadnych kolektywnych emocji, poza szokiem i niewiara w sobote rano, narastajacym zazenowanie dnia nastepnego, calkowita cisza w pracy i wsrod znajomych przez pierwsze 3 dni i naglym wybuchem niezgody na to co nam funduja media, hierarchia wiadoma jaka i politycy (w tej kolejnosci) - tak jakby kazdy bal sie przemowic w swoim imieniu przez pierwsze dni zaloby.

A jesli chodzi o ten przekaz, ktory podobno pojdzie w swiat. Sukcesem bedzie, gdy 3% odbiorcow tego konkursu, zapamieta w ogole z jakiego to kraju zdjecia i czego one w ogole dotycza. Potrafilisbyscie obejrzec teraz wszystkie zdjecia finalowe bez podpisow i dopasowac kraje? Nie sadze.
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
dzerry napisał/a:
alkos, ale skad ty je dokladnie pamietasz?


Z moich reakcji
Z reakcji wielu moich znajomych tutaj
Z reakcji ludzi pod ambasadą
Z pierwszych relacji medialnych

A potem przyszło
dzerry napisał/a:
to co nam funduja media, hierarchia wiadoma jaka i politycy (w tej kolejnosci) - tak jakby kazdy bal sie przemowic w swoim imieniu przez pierwsze dni zaloby.
 

sylwesto  Dołączył: 16 Sie 2008
dzerry napisał/a:
Sukcesem bedzie, gdy 3% odbiorcow tego konkursu, zapamieta w ogole z jakiego to kraju zdjecia i czego one w ogole dotycza.


Znasz na pewno regułę Pareto...

[ Dodano: 2011-02-15, 13:15 ]
Ja zapamietałem, że ludzie w moim miescie na parę dni zmienili się nie do poznania: obcy rozmawiali ze sobą w poczekalniach, sklepach. Duzo otwartości, ciepła. Chciałbym żeby tak było częściej. Szkoda, że i taka rzeczywistość nie doczekała się swojego Ćwika.
 

JanKowalska  Dołączył: 15 Sie 2010
tref napisał/a:
...Wiem, że zewnętrzny obserwator nie mógł pokazać tego prawdziwie - nie będąc Polakiem nie dało się. Sytuacja patowa generująca banalne obrazki...


a czy prawdziwy materiał o pensjonariuszach zakładu dla psychicznie chorych może zrobić tylko jeden z chorych?
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
JanKowalska, good point. "The Americans", ktorej autorem jest Szwajcar, uwaza sie za najwybitniejsza ksiazke fotograficzna w hsitorii.

Nie widzialem tych banalnych obrazkow, ale powod moze byc zupelnie inny. Outsider niewiele zobaczyl, bo moze niewiele tam bylo, a tylko nasza znieksztalcona optyka nieproporcjonalnie wyolbrzymila niektore aspekty?
 

wojtekk  Dołączył: 17 Lip 2006
I ja obejrzałem wreszcie. Jak zwykle, doskonałe to wszystko jest i nie mogę się już doczekać wystawy w Edynburgu.

Ćwik jest świetny - moim zdaniem doskonale oddał klimat tamtych chwil (sądząc po tym, co napływało do mnie z zewnątrz, gdyż z wiadomych powodów nie brałem czynnego udziału w wydarzeniach). Gudzowaty wysmakowany, z klasą ale i z jajami, pięknie.

Portret Afganki - istotny, ważny, przerażający i prawdziwy. Zasłużenie numer jeden.

Wstrząsające były też zdjęcia z Haiti, a reportaż z Chin o strażakach ratujących kolegę wzruszył mnie. Zdjęcie płaczącego strażaka na końcu - niszczy.

Dobry rok dla fotografii, wstrząsający dla człowieka, czyli jak zwykle.
 
M.W  Dołączył: 20 Sie 2008
Cytat

Fot. Jodi Bieber

Bibi Aisha to pseudonim. Dziewczyna, choć od wielu miesięcy mieszka w Stanach, wciąż boi się ujawnić prawdziwe nazwisko. Pochodzi z południa Afganistanu, z prowincji Uruzgan. Gdy miała 12 lat jej ojciec zgodził się oddać ją za żonę przywódcy miejscowych talibów. Rodzina męża traktowała ją koszmarnie, więziła i głodziła. Gdy dziewczyna uciekła, jej własny ojciec doprowadził ją z powrotem do domu teściów.
Wielu Pasztunów uważa, że kobieta, która uciekła z domu męża jest źródłem hańby dla własnej rodziny. Żeby ukarać Aiszę, mąż obciął jej nos i uszy. Dziewczyna zemdlała z bólu. Ocknęła się na pustkowiu za wsią. Udało jej się dotrzeć do Kabulu, gdzie pomocy udzieliła jej pozarządowa organizacja Women for Afghan Women. Od jesieni przebywa w USA, jeden z kalifornijskich szpitali podjął się odtworzenia obciętych części jej twarzy.
Choć szariat zabrania okaleczania, czyn męża Aishy zaaprobował loklany mułła - uznał, że będzie to przestroga dla innych dziewcząt z okolicy. Według Niezależnej Afgańskiej Komisji do Spraw Praw Człowieka ponad 50 proc. Afganek spotyka się z przemocą domową, 40 proc. wydawanych jest za mąż wbrew woli. Kobiety w tradycyjnych rejonach Afganistanu traktowane są jak rzecz, o ich losie decydują najpierw ojcowie lub bracia, następie mężowie. 85 proc.Afganek to analfabetki.
http://cwiczeniazpatrzenia.blox.pl/html


To zdjęcie już kiedyś widziałem, pierwsza reakcja :

"Dorwać skur...!!!"
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
M.W napisał/a:
"Dorwać skur...!!!"

albo zawołać jak Arnold Amaury: Caedite eos. Novit enim Dominus qui sunt eius.
 

Mertz  Dołączył: 24 Kwi 2006
technik219 napisał/a:
M.W napisał/a:
"Dorwać skur...!!!"

albo zawołać jak Arnold Amaury: Caedite eos. Novit enim Dominus qui sunt eius.


Powiecie, że się czepiam - ale jednak statystycznie średnia znajomość angielskiego jest zdecydowanie powyżej znajomości łaciny czy chociażby francuskiego, więc podanie takiego cytatu bez wyjaśnienia jest IMO - trochę pretensjonalne. (Wyobraża sobie ktoś przeczytanie pierwszego tomu "Wojny i pokoju" BEZ przypisów?).

A od wujka Google można się dowiedzieć tyle, że chyba jednak nie zawołał...
 

technik219  Dołączył: 25 Sty 2009
Mertz napisał/a:
więc podanie takiego cytatu bez wyjaśnienia jest IMO - trochę pretensjonalne.

Wyjaśniam więc:
M.W napisał, że widząc to zdjęcie pierwszy raz pomyślał - "dorwać sk..." Fakt, taka myśl może pojawić się jako pierwsza. Jaka może być druga myśl?. Otóż drugą myślą może być ta, że nie wystarczy dorwać jednego "sk...a", żeby zrobić mu to samo, bo takich "sk...li" jest na pewno więcej (wicie,rozumicie - prawo szariatu itp.). Jak jednak wyłapać tych pozostałych "sk...li", jak ich rozpoznać, który jest sk...lem, a który nie? I tu przychodzi na myśl odpowiedź, jakiej udzielił rzeczony Arnold, kiedy podczas rzezi Albigensów z Bezier ktoś go zapytał, jak rozpoznać kogo zarżnąć a kogo darować życiem. Odpowiedź brzmiała: zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna.
Przyznaję, znajomość łaciny (klasycznej, nie podwórkowej) jest w zaniku. Jednak niektóre słówka, cytaty i zawołania warto znać, mimo wszystko. Bo potem słyszymy w reklamie "akła" zamiast "akwa" i naśladujemy jak papugi. Co do pretensjonalności zamieszczenia cytatu w łacińskiej wersji, skłonny jestem się zgodzić, ale akurat ten cytat/zawołanie przyszedł mi jako pierwszy na myśl. Nie żebym specjalnie szukał w Googlach. W Googlach znalazłem tylko dosłowne brzmienie, bo pamięć już nie ta co kiedyś....
Czy taki przypis wystarczy? ;-)
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
technik219 napisał/a:
a kogo darować życiem

facepalm... łacinę to może i znamy... :roll:
 

alkos  Dołączył: 18 Kwi 2006
tatsuo_ki, musisz sie przychrzaniac do glupot?
 

tatsuo_ki  Dołączył: 01 Mar 2009
alkos, niby nie muszę, ale jak ktoś używa łacińskich cytatów i jednocześnie popełnia rażące(!) błędy w ojczystym języku, to to naprawdę brzmi pretensjonalnie...
inna sprawa, że dla mnie to nie głupota... ale masz rację... nudny się robię i czepialski... to pewno ze starości...

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach