Canin  Dołączył: 19 Kwi 2006
rychu napisał/a:
jedyny to siedzieć w domu

Ja kupiłem taka wysysaczkę (taka duża strzykawka) do kleszczy.
Nie wiecie czy to zdaje egzamin?
 

zorzyk  Dołączył: 21 Kwi 2006
White_Horse, tnij cytaty, nie cytuj tego co jest w poście bezpośrednio pod którym odpowiadasz, bo to nie ma sensu. Cytuj niezbędne fragmenty wcześniejszego postu, do których się odnosisz. :evil:
 

Gwiazdor  Dołączył: 05 Mar 2007
mygosia napisał/a:
a jak będziemy mieli pecha, to zropieje - lajcik
Ty to potrafisz natchnąć pozytywną energią :mrgreen:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Najbardziej hardcorowe wyrywanie kleszcza zafundowałam sobie samej jak miałam jakieś 9 lat. Po zauważeniu go, odczułam okropnę ochote, żeby się go natychmiast pozbyć. Wszelkie próby delikatnego szarpania nie pomagały, a mocniejsze były bolesne. Wzięłam więc pierwsze lepsze narzędzie, które miałam pod ręką [rzecz miała miejsce w łazience] - czyli obcinaczki do paznokci - i obcięłam zwierzęciu odwłok.

Cała głowa została. Nie przyznałam sie do niczego nikomu. Głowa sie po kilku dniach obsuszyła i odpadła, kleszcze jakiś czas później.

Tak więc luzik ;-)
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
mygosia, a co z tymi specyfikami, co sie wsmarowuje zwierzakom w siersc? Podobno skuteczne :roll:
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
dan, nic nie działa niestety na 100%. A te specyfiki działają stosunkowo krótko [3-4tyg.].
Ja polecam ludziom Kiltixa [obroża bayera] - kosztuje niemało, ale działa 7 miesięcy na pchły i 7 na kleszcze [ale prawdę mówiąc też nie na 100%].
Ale jakbym mieszkała tam gdzie panuje babesioza [mazowieckie, lubelskie...], to swojemu psu bym zafundowała Kiltixa i dodatkowo kropelki co miesiąc - z nią nie ma żartów. :-/
 

zaroowka  Dołączył: 06 Mar 2007
Heh... W związku z dziwnym moim zamiłowaniem do samookaleczania się rowerowo-samoistnego (bez skojarzeń proszę - maso nie jestem, no może troszkę) wydłubywanie kleszczy nigdy nie stanowiło problemu... Jednakże najskuteczniejsza chyba jest igła - taka do robienia zastrzyków. Delikatnie wbijamy zaraz obok łba kleszcza i podważając "wypychamy" go z organizmu naszego. U mnie zawsze działa. Problemem może być to, że kleszcz ów mógł zostawić nam coś - czółek, odnóże tudzież jakąś inną chitynową część ciała. To coś najczęściej bywa mało fajne więc z tym też jakoś trzeba sobie poradzić - przemyć rankę po kleszczu (dopiero PO tym jak go sobie wydłubiemy) spirytem w proporcjach odrobinę na ranę/rozcieńczone 100 gram wewnętrznie (do rozcieńczania doskonały jest sok z limonki), zaaplikować takie cóś co się zwie "Tribiotic" (w małych saszetkach, do kupienia w aptekach), zapomnieć o sprawie.

Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenie to prosiłbym lepiej o radę co zrobić z kleszczem u zwierzaka... Dokładniej u 9 tygodniowej suczki golden retriever'a. Znalazła moja Pani dzisiaj kleszcza u niej... :-|
 

Gwiazdor  Dołączył: 05 Mar 2007
Tfu, a żeby was. :evil: Właśnie miałem okazję jednego stworka wyciągać z siebie. Mam nadzieje, że skutecznie.
Fatum jakieś czy voodoo? ;-)
 

Grendel  Dołączył: 31 Gru 2006
dan napisał/a:
mygosia, a co z tymi specyfikami, co sie wsmarowuje zwierzakom w siersc? Podobno skuteczne :roll:


Przejdź się do sklepu zoologicznego - kiedyś kupiłem takiego "psik-psika" przeciw pchłom i kleszczom którym spryskiwało się sierść psa - na długo nie starczało (i śmiesznie pachniało) ale chyba było w miarę skuteczne.
 

bEEf  Dołączył: 28 Gru 2006
Cytat
złapał go na sam koniuszek penisa

Auć!
 

gezeb  Dołączył: 26 Maj 2007
po niedzielne zaległości :mrgreen:
http://www.plikus.pl/wyswietl_plik-7911.html
http://www.plikus.pl/wyswietl_plik-7912.html
wykręcanie poszło na 4 (narzędzia zwierzęcia zostały na łydce) pocieszam się że następnym razem będzie lepiej, całkiem jak z czyszczeniem syfów na matrycy ;-)
 

jaad75  Dołączył: 07 Paź 2006
mygosia napisał/a:
1. Przez 24-48h jesteśmyw miarę bezpieczni...

Niestety nie. Zaraziłem się boreliozą, mimo, że wyrwałem kleszcza momentalnie po tym jak go poczułem. Może trwało to kilkanaście sekund. Chorowałem na boreliozę niemal 4 lata - w sumie sam sobie ja zdiagnozowałem, mimo, że objawy nie były typowe i dopiero zrobione prywatnie testy przekonały lekarza, że moja diagnoza jest trafna - w sumie długa historia... Nawet teraz, pare lat po wyleczeniu mam osłabione ściągna i przy byle okazji tendencję do ich zapalenia...
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
jaad75, no niestety to biologia - i nic nie jest pewne. To mniej więcej tak jak ze skutecznością różnych środków antykoncepcyjnych - 100% pewności daje tylko szklanka wody.

Miałeś strasznego pecha, że znalezłeś się akurat w tym znikomym procencie. Dobrze, że się w miarę dobrze skończyło. Mój znajomy leśnik z Chylinek nie miał tyle szczęścia i kłopoty ze stawami/mięśniami ma non stop :-(

[ Dodano: 2007-07-10, 20:34 ]
gezeb napisał/a:
po niedzielne zaległości


jakie maleństwo :-) Mi się taki chciał ostatnio przyczepić pod kolanem, ale biedaczek nie dał rady - wyjątkowo gruboskórna jestem ;-)
 
rychu  Dołączył: 08 Paź 2006
Grendel napisał/a:
Przejdź się do sklepu zoologicznego - kiedyś kupiłem takiego "psik-psika" przeciw pchłom i kleszczom

Odradzam. Jedyne wartościowe środki są do kupienia jedynie u lekarza weterynarii. Dotyczy to zarówno obroży (Bayer) jak kropli na sierść - z racji zawartości pewnych substancji niedopuszczonych do handlu. Środki chemiczne (też szampony) nabywane w sklepach zoo, to wyrzucone pieniądze i narażanie naszych pociech na choroby skóry. Niestety są i minusy - cena.
 

dwakleszcze  Dołączył: 17 Lis 2006
Wątek mi jakoś dziwnie pachnie prowokacją......
 

wkt  Dołączył: 03 Lip 2007
zaroowka napisał/a:
Delikatnie wbijamy zaraz obok łba kleszcza i podważając "wypychamy" go z organizmu naszego. U mnie zawsze działa. Problemem może być to, że kleszcz ów mógł zostawić nam coś - czółek, odnóże tudzież jakąś inną chitynową część ciała. To coś najczęściej bywa mało fajne więc z tym też jakoś trzeba sobie poradzić - przemyć rankę po kleszczu (dopiero PO tym jak go sobie wydłubiemy) spirytem w proporcjach odrobinę na ranę/rozcieńczone 100 gram wewnętrznie (do rozcieńczania doskonały jest sok z limonki), zaaplikować takie cóś co się zwie "Tribiotic" (w małych saszetkach, do kupienia w aptekach), zapomnieć o sprawie.


Tribiotic może zdezynfekować samą rankę.
Problem polega na tym, że w trakcie nieprawidłowego usuwania, kleszcz wymiotuje i bakterie boreliozy dostają się z krwią do organizmu.

Dla człowieka zakażenie boreliozą jest gorsze od ukąszenia żmiji. Leczenie trwa latami a po jadzie żmiji wystarczy odespać.
 

zaroowka  Dołączył: 06 Mar 2007
No to mam wyjątkowe szczęście - jakoś nigdy mi się nic nie stało. :mrgreen:
 

jaad75  Dołączył: 07 Paź 2006
wkt napisał/a:
Dla człowieka zakażenie boreliozą jest gorsze od ukąszenia żmiji. Leczenie trwa latami a po jadzie żmiji wystarczy odespać.

Prawidłowe leczenie trwa miesiąc. Problem w tym , że lekarze bardzo często nie potrafią rozpoznać boreliozy, jeżeli ukaszenie kleszcza nie zostało zauważone, albo jeżeli nie pojawią się typowe objawy. U mnie diagnozowano np. "łokieć tenisisty", czy zapalenie stawów, próbowano leczyć maściami i tabletkami przeciwzapalnymi. Dolegliwości miały u mnie charakter wędrujący, od problemów z dłonią (miejsce ukąszenia), poprzez staw łokciowy, barkowy, a w końcu nawrotowych problemów z kolanem. Generalnie to były okresy względnego spokoju i co kilka miesięcy nawroty ataków choroby, czasem tak intensywnych, że musiałem np. przez kilka dni używać kuli, by móc się poruszać... Mimo moich dociekliwych pytań, czy to przypadkiem nie są objawy drugiej fazy boreliozy, wszyscy lekarze zaprzeczali, mówiąc, że to niemożliwe, a poza tym dawno wszedłbym już w fazę trzecią, czyli problemy neurologiczne (dodajmy, że ta faza jest potencjalnie śmiertelna)... Wierzyłem tym zapewnieniom, do czasu aż w trakcie któregoś nawrotu wkurzyłem się i zrobiłem testy na własną rękę... Najciekawsze, że gdy pokazałem je lekarzowi, stwierdził "no tak, borelioza - czyli tak jak podejrzewaliśmy..." "...śmy?!?, a kto mnie leczył na reumatoidalne zapalenie stawów?"... Myślę, że zwyczajnie chodziło o dość wysoki (przynajmniej wtedy) koszt badań... Dostałem skierowanie do Sanepidu i Poradni Chorób Tropikalnych i po potwierdzeniu diagnozy całe leczenie trwało miesiąc (30dni zażywania antybiotyku). Boreliozy już napewno nie mam, mam za to osłabione ścięgna i tendencje do ich nadwyrężania, co spowodowało, że musiałem dać sobie spokój z bardziej wyczynowym graniem na gitarze... Jedynym pozytywnym aspektem jest fakt wywinięcia panom z WKU (strasznie chcieli mnie zgarnąć po studiach)... Także uważajcie na kleszcze, a jeszcze bardziej na niekompetentnych lekarzy...
 
dan  Dołączył: 11 Sie 2006
Cholera, ja niedawno zlapalem jednego bedac na rowerze. Wybralem trase, ktora ostatni raz jechalem w kwietniu - okazala sie kompletnie zarosnieta. Spodziewalem sie zlapania kleszcza.

Po powrocie do domu, pod prysznicem zlokalizowalem niechcianego "pasazera" na... kolanie! Penseta, delikatny obrot w lewo i kleszcz wyjety bez zadnych komplikacji. Rana zniknela wlasciwie natychmiast.

Ale...

Od jakiegos czasu odczuwam bol piszczela pod tym kolanem, w ktore ugryzl mnie kleszcz (szczegolnie podczas biegania).
I mam teraz zagadke bo:
1. Nie pamietam czy piszczel bolal mnie przed ukaszeniem
2. Nie moge skojarzyc innych przyczyn bolu piszczela...

:-?
 

White_Horse  Dołączył: 26 Cze 2007
Może to jednak panika? Jeżeli miejsce po ukąszeniu znikło odrazu..
Ale najlepiej chyba iść do lekarza, żeby zdiagnozował? (kompetentnego)
Możesz nawet do kilku, żeby mieć pewność.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach