Galus81  Dołączył: 16 Lip 2008
Całkowicie nie rozumiem w czym masz problem jak dany produkt sie nazywa? :-D czy ma polsko czy angielskojezyczną nazwe?
raz - ze jest to prywatna sprawa wlasciciela,
dwa - szczegolnie w dobie gdzie prawie kazdy jezyk angielski zna (przynajmniej na poziomie podstawowym) i eksport na inne rynki jest o wiele latwiejszy 8-) :-B
i tak - uwazam ze angielska nazwa moze pomoc w pozyskiwaniu wiekszej ilosci zagranicznych klientow - moja firma jest przykladem tego :mrgreen:

rozumiem ze jezeli sie wypowiadasz w tym temacie to takze masz doswiadczenie? 8-)
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Oczywiście, że to prywatna sprawa właściciela, jak nazwie markę. A moją prywatną sprawą jest, czy jego produkt kupię (no dobra - trochę jest to też sprawa właściciela). Po prostu drażni mnie właściciel, który argumentuje, by kupić jego produkt, bo jest polski, uderza w nutę patriotyczną, a nie raczył nazwać marki po polsku. To znaczy, że patriotyzm jest dla niego tylko narzędziem, mającym skłonić klientów do zostawienia u niego pieniędzy. I owszem, jeśli widzę dwa produkty równie fajne, z których jeden jest polski, to jestem skłonny kupić polski. Ale jeśli oba nazywają się po angielsku, to polskością jednego z nich kierować się nie będę. Nie znaczy to, że specjalnie kupię ten drugi. Po prostu miejsce wytworzenia nie będzie dla mnie miało znaczenia.

[ Dodano: 2016-02-20, 15:11 ]
Aha, jeszcze jedno. Polska nazwa nie musi od razu brzmieć "Przetwórnia Brzęczyszczykiewicz". Wbrew pozorom nasz język ma bardzo dużo słów łatwych dla obcokrajowców. A w większości krajów miejscowe firmy nazywają się po miejscowemu i nie przeszkadza im to funkcjonować. Tyko Polakom przeszkadza. Kompleks jakiś?
 

Galus81  Dołączył: 16 Lip 2008
Widze ze naprawde masz jakies problemy z brakiem rozumowania co tak naprawde oznacza patriotyzm gospodarczy i caly lancuch jaki za soba pociaga.

Jak chcesz to kupuj u zagranicznego producenta/dostawcy takiego samego produktu - ale pozniej nie narzekaj ze pieniadze uciekaja zagranice a z czasem Twoje dzieci nie maja pracy/maja problem ze znalezieniem,w Polsce sa mniejsze zarobki :)

Po to kupuje sie u polskiego producenta aby pieniadze zostawaly w kraju -> aby szly na rozwoj firmy/innowacje itp. -> aby ludzie mieli prace i zeby powstawalo coraz wiecej miejsc pracy, czesto przy okazji inne mniejsze firmy dookola wiekszych.
Myslisz ze taki Niemiec kupowal by w Polskim sklepie? Alma/PoloMarket itp? nigdy w zyciu ;-) kolejny przyklad - gazety takie jak "Auto Swiat" sa to Niemieckie gazety - nie musze mowic jakie grupy samochody sa najczesciej reklamowane/testowane wychwalane w niebiosa - ale nie kazdy o tym wie oraz to zauwaza - na szczescie coraz wiecej ludzi spostrzega to,przyklad komentarzy pod artykulami tej gazety na FB :-P :)

Mam przyklad narzeczonego siostry - Norweg - sam mi mowil jak u nich jest w Oslo - Polskie mleko sie pokazalo prawie 3razy tansze od ich mleka - o wiele lepsze w smaku - nikt prawie nie chcial kupowac - bo wiedza ze jak zaczna to ich przemysl zacznie siadac :)

Zgadza sie co do nazw - wiele miejscowych ma swoje - ale to miejscowe ktore nie planuja ekspansji na inne rynki tylko dzialaja na danym lokalnym rynku - a jak juz z czasem planuja to czesto zakladaja kolejna marke - tzw."odnoge" :) Tak jak Zbyszko 8-) :-B co za tym idzie -> wieksza ilosc klientow - > wiecej zamowien -> wieksze moce produkcyjne potrzebne -> wiecej miejsc pracy 8-)

Podsumowujac to co napisales - dla Ciebie Patriotyzm Gospodarczy to Nazwa :lol:
dla mnie to miejsce produkcji, kapital - ktory nie ucieka poza granice,a zagraniczne firmy pieknie unikaja placenia podatku :) i dodatkowe miejsca pracy 8-) :-B
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Z Niemcami, którzy by nie kupowali w polskich sklepach, to trochę pojechałeś. Pół pasa przygranicznego żyje z tego, że Niemcy przyjeżdżają do Polski kupować, tankować... Co do Norwegów i mleka, to może wiedzieli, jak skażone powietrze jest nad polskimi pastwiskami? ;-) A tak serio - jakie to mleko kupowali ci Norwegowie? Otóż zapewne takie, które nazywa się PO NORWESKU. A Francuzi kupują samochody, które nazywają się PO FRANCUSKU. A ja, jeśli ktoś namawia mnie, żebym kupił polski produkt, bo jest polski, to chciałbym, żeby nazywał się PO POLSKU. Trudno to zrozumieć?

Przedstawiasz mi cały łańcuch gospodarczy, a na warstwę kulturową lejesz szerokim strumieniem. W całym patriotyzmie chodzi tylko o to, żeby była kasa i ludzie pracę mieli? A w eksporcie mamy ukrywać, że produkty mają polskie pochodzenie? To skąd świat ma się dowiedzieć, jacy jesteśmy świetni? Ja bym chciał móc zagranicznemu koledze chwalącemu mój pięknie skrojony garnitur powiedzieć z dumą, że jest to polski garnitur, i nie musieć odpowiadać na pytanie "To dlaczego nazywa się po włosku?".
 

Galus81  Dołączył: 16 Lip 2008
Raczej nie pojechalem z tymi Niemcami - mam rodzine w Bawarii i wiem co mowie.
Ty dajesz za przyklad przygranicznych - najbiedniejsza czesc Niemcow - gdzie takze mieszka duzo Polakow ;-)
Co do mleka wytlumaczylem juz - cytujac co mowil przyszly szwagier, to samo mowil o wielu innych produktach ktore probowaly wejsc na ich rynek bez wiekszego skutku - ale Ty oczywiscie widze znow wiesz lepiej 8-)
co do samochodow pokazalem jak wyglada cichy patriotyzm gospodarczy w wykonaniu Niemiec :)
Co do nazwy samochodow - raz ze to inny produkt, dwa inne lata zalozenia - najczesciej od Nazwiska zalozyciela - to były firmy ktore nastawialy sie na lokalna sprzedac - o czym juz mowilem. - a wyszlo jak wyszlo z czasem rozwijania sie rynkow :)
za to jakos Niemcy nazw niemieckich az tak nie maja :mrgreen: AUDI to przeciez z łaciny :mrgreen:

Wartstwa kulturowa leje? a kto mowi o ukrywaniu pochodzenia? masz jakis problem aby zobaczyc na produkcie gdzie zostalo wyprodukowane? - bo ja raczej nie mam ;-) a nawet jak nie ma na produkcie to jednym kliknieciem mozna to sprawdzic w telefonie :)
przyklad aplikacji jaka wyszla na telefony -> "POLA"

Wiec jak widzisz - dla Ciebie wazna jest tylko nazwa - dla mnie cala reszta :)
Jak ktos ma ochote zalozyc firme - niech nazywa jak chce.
Wiele firm zachowalo nazwy pomimo ze zostaly wykupione przez Polakow z innych krajow i sciagniete do Polski - czemu? bo maja juz jakas wyrobiona marke i sa znane na innych rynkach - proste!

Dlatego pytalem - masz jakies doswiadczenie w tym kierunku? a moze wyksztalcenie? 8-)
:-B
 

opiszon  Dołączył: 29 Sty 2008
Audi to chybiony argument

Założycielem był pan Horch który utracił prawa do marki Horch utworzonej od swojego nazwiska, więc przełożył je na łacinę

To już Mercedes-Benz byliby lepszym przykładem (niewiele ale jednak...)
 

fanmario  Dołączył: 23 Paź 2007
Polski Fiat.
Polski?
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
Galus81 napisał/a:
Ty dajesz za przyklad przygranicznych - najbiedniejsza czesc Niemcow - gdzie takze mieszka duzo Polakow

Tak myślałem, że napiszesz, że to gorsi Niemcy. W ogóle poDDR-owi, wiadomo...

Cytat
Wiec jak widzisz - dla Ciebie wazna jest tylko nazwa - dla mnie cala reszta :)

A gdzie ja napisałem, że tylko nazwa? W którym miejscu? Napisałem, że również nazwa. Napisałem, że przy obcej nazwie tracę ochotę na patriotyzm w stosunku do tego producenta, bo dla mnie nasz język i kultura oraz możliwość bycia dumnym ze swojego kraju i jego osiągnięć są równie ważne jak to, żeby kasa nie uciekała za granicę.
Więc tak samo ważne jest dla mnie to, by firma miała polski kapitał, by wytwarzała w Polsce a nie Chinach czy Bangladeszu, by jeśli to możliwe, wytwarzała z surowców i półproduktów od polskich dostawców, by nie wyprowadzała zysku do krajów z mniejszym opodatkowaniem i na koniec, żeby marka też wskazywała, że jest to polski produkt. Albo żeby przynajmniej nie próbowała dać do zrozumienia, że jest angielski/niemiecki/włoski czy jakiś inny. Bo jest całe mnóstwo nazw, co do których trudno powiedzieć, w jakim są języku. Jeśli nie są obco brzmiące dla polskiego ucha, to nie mam pretensji.
I tu dochodzimy do Audi. Prawda, że słowo łacińskie, bo, o ile pamiętam, pan Horch stracił prawo do marki ze swoim nazwiskiem w brzmieniu oryginalnym, więc dał łaciński przekład. Ale nie jest to słowo brzmiące dla Niemca szczególnie obco, egzotycznie. Nie zawiera nietypowych dla języka niemieckiego głosek, zbitek, czyta się je normalnie zgodnie z zasadami niemieckiej pisowni. Jestem przekonany, że Horch nie nazwałby marki obcym słowem, którego Niemiec bez znajomości danego obcego języka prawidłowo nie przeczyta. A taki Mercedes - też słowo hiszpańskie ale jako markę w Niemczech czyta się tak, jakby było niemieckie - inaczej niż po hiszpańsku. No to poczytajmy po polsku... wezmę z tego linka od odzieżówki, który dawałem... Bee Colection? Blue Shadow? ;-)
Co do mojego wykształcenia to ma tu ono najmniejsze znaczenie, niby mam nawet dyplom tej znanej uczelni ekonomicznej w Warszawie na trzy literki, ale nie z marketingu, więc rzeczywiście się nie znam. Ale mimo tego nie wmówisz mi, że kort tenisowy ma więcej klientów tylko dlatego że nazywa się Wola Sport Paradise, a taki w Krakowie mamy (taki daję przykład, bo tu już nie da się wymyślić, że to towar eksportowy mający taką samą nazwę na rynku polskim i obcym) - czyli jest to po prostu pewna mania nazywania wszystkiego jakkolwiek, byle nie po polsku. Jeśli piszesz o eksportowych walorach tej czy innej nazwy, to zauważ, że ja piszę o towarach na polskim rynku. I owszem, rozumiem, że obce nazwy dają większy sukces marketingowy, nawet na tym polskim rynku, bo niestety jesteśmy przyzwyczajeni że polskie=gówniane, co kiedyś było w bardzo dużej mierze prawdą, teraz już na szczęście jest w coraz mniejszej. Tylko że nagle właściciele tych marek zorientowali się, że jest też klientela "patriotyczna gospodarczo", dość raczej niszowa, ale jednak jest, więc mają te swoje obce nazwy, które dają im większy sukces u większości klienteli, a równocześnie próbują łapać tę mniejszość, przypominając, że jednak są polskimi firmami. Taka jazda na dwóch koniach naraz.

Ogólnie rzecz biorąc, zacząłeś o patriotyzmie gospodarczym, ja napisałem że jeśli mam być patriotyczny gospodarczo, to chciałbym też mieć polską nazwę, a Ty mnie próbujesz przekonać, że nie mam racji. Dlaczego? Wolałbym i już. Mam do tego takie samo prawo, jak właściciel marki ma prawo nazwać ją Giacomo Scemo. I ja mam prawo od niego nie kupić, a ktoś inny ma prawo kupić dlatego, że produkuje w Polsce. Choć warto też sprawdzić, gdzie płaci podatki. Czy też może jego forsa - jego sprawa?
 

fanmario  Dołączył: 23 Paź 2007
Sporo tu emocji...
 

Galus81  Dołączył: 16 Lip 2008
PiotrR napisał/a:

A gdzie ja napisałem, że tylko nazwa? W którym miejscu? Napisałem, że również nazwa. Napisałem, że przy obcej nazwie tracę ochotę na patriotyzm w stosunku do tego producenta, bo dla mnie nasz język i kultura oraz możliwość bycia dumnym ze swojego kraju i jego osiągnięć są równie ważne jak to, żeby kasa nie uciekała za granicę.
Więc tak samo ważne jest dla mnie to, by firma miała polski kapitał, by wytwarzała w Polsce a nie Chinach czy Bangladeszu, by jeśli to możliwe, wytwarzała z surowców i półproduktów od polskich dostawców, by nie wyprowadzała zysku do krajów z mniejszym opodatkowaniem


To przeczytaj od poczatku swoje wypowiedzi - wyraznie napisales ze jak nazwa nie jest Polska to - "...jeśli oba nazywają się po angielsku, to polskością jednego z nich kierować się nie będę. Nie znaczy to, że specjalnie kupię ten drugi. Po prostu miejsce wytworzenia nie będzie dla mnie miało znaczenia." - lekko zaprzecza temu co napisales wyzej ;-)

PiotrR napisał/a:
Bo jest całe mnóstwo nazw, co do których trudno powiedzieć, w jakim są języku. Jeśli nie są obco brzmiące dla polskiego ucha, to nie mam pretensji.


Zgadzam sie - ale jezeli firma wypuszcza produkt ktory jest przeznaczony bardziej na tamtejsze rynki a malo sa znani - to jezeli zdecydowal sztab ludzi - stratedzy od wizerunku, marketingowcy, sprzedawcy itp. ze tak produkt lepiej sie bedzie sprzedawal to nic mi do tego - i nie mam zamiaru dyskutowac z nimi 8-)


PiotrR napisał/a:
nie wmówisz mi, że kort tenisowy ma więcej klientów tylko dlatego że nazywa się Wola Sport Paradise, a taki w Krakowie mamy (taki daję przykład, bo tu już nie da się wymyślić, że to towar eksportowy mający taką samą nazwę na rynku polskim i obcym) - czyli jest to po prostu pewna mania nazywania wszystkiego jakkolwiek, byle nie po polsku.


Tego nie wmowie i nie mam zamiaru :mrgreen: - mozna bylo by znalezc nazwe po polsku ;-) ale Ty takze mi nie wmowisz ze tam znajduja sie tylko korty tenisowe... 8-)
Zgodze sie ze czesto mozna spotkac wciskane na sile nazewnictwo obcojezyczne - ale dla mnie akurat to najmniejszy problem :-)

PiotrR napisał/a:

Ogólnie rzecz biorąc, zacząłeś o patriotyzmie gospodarczym, ja napisałem że jeśli mam być patriotyczny gospodarczo, to chciałbym też mieć polską nazwę, a Ty mnie próbujesz przekonać, że nie mam racji. Dlaczego? Wolałbym i już. Mam do tego takie samo prawo, jak właściciel marki ma prawo nazwać ją Giacomo Scemo. I ja mam prawo od niego nie kupić, a ktoś inny ma prawo kupić dlatego, że produkuje w Polsce. Choć warto też sprawdzić, gdzie płaci podatki. Czy też może jego forsa - jego sprawa?


Tak zaczalem o patriotyzmie gospodarczym - nie nazewnictwie - dla mnie to odrebna calkowcie sprawa 8-)
o podatkach raczej juz pisalem - wiec nie wiem skad to pytanie - jezeli nie zauwazyles :)
 

mygosia  Dołączyła: 19 Kwi 2006
Co to ma wspólnego z tematem wątku?
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
mygosia, w zasadzie nic, możesz wyrzucić, wydzielić, czy jak tam wolisz.

Galus81, ale nie pisałem, że jak jest polska nazwa, to biorę w ciemno, a tak zrozumiałem twój tekst, że dla mnie liczy się tylko nazwa.

Wniosek taki, że dla Ciebie patriotyzm gospodarczy i, nazwijmy tok, "językowy" to odrębne sprawy, dla mnie nie.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach