tyle tego bylo ze juz pewnie psa z Kulawca noga to nie obchodzi, ale zaryzykuje. zaczelo sie od tego, ze z kitem 18-55 czasem ostrosc aparat lapal nie do konca na nieskonczonosc, podczas gdy obiekt byl bardzo (ze 3 godziny z buta) daleko. wine zwalono na glupote uzytkownika, teraz z kitem juz z nawyku praktycznie przyciskam spust do polowy ze 2-3 razy zeby sie upewnic ze ostrosc jest. w domu widze 99% trafien, pozostaly 1% zwalam na zle swiatlo, niedokladne polozeniu czujnika af, brak przesuniecia fazowego (cokolwiek to znaczy), pasiaste makaki, blekitne lasicie.
no ale mam tez K50/1,4. wzrok mam sredni wiec to ze na oko ostrzenie mi nie idzie to sie nie dziwie. ale w zastosowaniach portretowych (czyli wlasnie na f/1,4-2 i dosc blisko) potwierdzanie ostrosci przez centralny punkt af (ktory tak naprawde jest troche wyzej niz sie wydaje) robi mnie w jajo. no przeciez potem na kompie widze ze ostry jest koniec ucha, a nie oko. wlasnym przemyslem wyprodukowalem zawodowy autofokus kalibrejszyn czart z linijki i kartki a4 i faktycznie, wyglada jakby ostrosc byla zupelnie gdzie indziej niz to sie pusze (tak sie chyba odmienia) wydaje. no wiec jak to sprawdzic? i co wazniejsze - co z tym zrobic?
kto uzywa ktorejs manualnej 50-tki na pelnej dziurze? jak Wam to dziala?
dodam ze gwarancja na k100 sie skonczyla gdzies miesiac temu jak bylem na pustynii, na 50-tke nie wiem, nie mam paragonu ;)
"Kropki sa pod artefaktami JPG które doskonale maskują takie szumy."
28xr