andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Niedzielny poranek 30 lat temu.
Co wam utkwiło w pamięci z tamtego dnia?
Rano o 9:00 jak zawsze przygotowałem swojego ZK-140T na nagranie albumu prezentowanego przez Piotra Kaczkowskiego w programie Minimax. Była to druga część albumu Motorhead "Bomber". Zdziwiła mnie straszna cisza.
Za chwilę przyszła do nas babcia z informacją że mamy wojnę i że ma na kilka dni nasuszony chleb.Kury w razie czego też są. Osłupiałem jako 16-letni chłopak z 16-tysięcznego miasteczka,nie mając świadomości co się działo w większych ośrodkach.
Na Mszę poszedłem o godz. 11:30. Do końca życia będę pamiętał,jak na zakończenie nabożeństwa śpiewaliśmy Boże coś Polskę. Mniej więcej w połowie pieśni doszedł naszych uszu straszny hałas. Obok kościoła,przez centrum miasta,jechały czołgi z Gubina na Poznań.
Zajęcia w szkole oczywiście odwołane. Obowiązkowe rezystory w klapach marynarek. Potem długa rozmowa z dyrektorem w sprawie pojawienia się w obiegu ulotek między innymi o Katyniu. Do dziś szanuję psora Kowalczyka,który mimo że był przewodniczącym POP,rozmawiał ze mną naprawdę życiowo i dzięki Bogu nie pociągnął mnie do żadnych konsekwencji.

 

pawelek-79  Dołączył: 06 Wrz 2006
Nic nie pamiętam - rocznik 1979 :/

Ale zawsze szokuje mnie, jak ludzie łatwo zapominają.
 
Windman  Dołączył: 25 Maj 2008
ja kiblowałem w woju Chorzów jaki szok jak się przyplątał BWP
rocznik 1960
 

dzerry  Dołączył: 01 Maj 2006
Nie bylo teleranka, to fakt, ale dla dzieci jednak cos puscili - jesli się nie mylę to byla aktorska inscenizacja "Bromby i innych" lub coś podobnego - tytuł wnioskuje ex post, ale jestem na 100% pewien, że było coś oprócz smętnego generała. Potem wyprawa z ojcem do przyjaciela rodziny na drugą stronę osiedla - ojciec ciągnął mnie na sankach, ja miałem dzwonek i pamiętam jak dziś, gdy w tym siarczystym mrozie, spytałem się ojca, czy w stanie wojennym można dzwonić dzwonkiem :-) Pamiętam jeszcze godzinę policyjną jako pretekst do zostawania do rana po imprezach ma które zabierali nas rodzice (wtedy był taki zwyczaj - w "salonie" wódeczka i śledzik, a w pokoju dzięcięcym szalenstwo do 2 w nocy). Poza tym nic więcej ze sw nie pamiętam, może jeszcze tylko czołgi w śródmieściu.
 

diplodok  Dołączył: 13 Cze 2006
he he - czuje ze jak temat sie rozkreci to go zamkna :-P
ja (rocznik 75) pamietam ze stanu wojennego jak tate przywiezli ze szpitala ktoregos wieczora pobitego przez "nieznanych sprawcow". ludzie na pogotowiu okazali sie "ludzmi" i zalatwili wszystko bez papiero i zglaszania sprawy do organow...
i jeszcze czolgi na pl.inwalidow (wtedy pl. wolnosci :evilsmile: )
 
daśko  Dołączył: 15 Mar 2010
12 w sobotę wróciłem do domu tuż przed północą, z uczelni, po tzw. "strajku" Organizujący strajk ok 23 kazali wszystkim natychmiast się rozejść.
Mróz, śnieg, w mieście pusto, ale na ulicah już były patrole żołnierzy LWP.
W niedzielę o 9 "nie było teleranka" ani też żadnego innego programu.
W radiu poważna/żałobna muzyka, na zewnątrz biało i mroźno.
Wyjazdy poza miasto tylko za specjalnym pozwoleniem, kontrole bagaży samochodów i zwykli ludzcy żłonierze. Resztki ulotek do dziś leżą w szafie.
Było, minęło.
 

pszczołowaty  Dołączył: 07 Gru 2009
musiałem wcześniej uciekać z lodowiska, była godzina policyjna... milicję jadącą w stronę FSC L-n i WSK Świdnik i wozy opancerzone na skrzyżowaniu
 

fotostopowicz  Dołączył: 06 Lut 2009
Ja podobnie jak dzerry pamiętam, że zamiast teleranka był jakiś program dla dzieci czy coś w tym stylu. Pamiętam również te imieniny, urodziny przyjęcia rodzinne gdzie spało się do rana ze względu na godzinę policyjną.
Raz z chłopakami znaleźliśmy ulotki w piwnicy. Pamiętam podobały mi się, bo takie kolorowe były, przyniosłem je do domu. Ojciec gdy je zobaczył był mocno przerażony, oczywiście najjaśniej i najdelikatniej jak się dało starał mi się wytłumaczyć (miałem wtedy 7 lat), że tego typu rzeczy nie powinienem przynosić do domu.
Pamiętam czołgi, wozy bojowe na ulicyi gaz łzawiący na moście grunwaldzkim, kiedy z ojcem od ciotki wracaliśmy
 
maser  Dołączył: 15 Lut 2009
Brak teleranka, ojca próbującego naprawić Warszawę I w radiu (inne zagraniczne działały), wizytę ciotki mówiącej coś o wojnie - to 13 grudnia. A stan wojenny? - opowieści o zamieszkach w Trójmieście, pernamentnym braku prądu i czekaniu na rodziców zmieniających się w trzydniowej kolejce po węgiel, dyskusje rodzinne co było lepsze (za stanem, przeciw), spikierów w mundurach w TV i materiały telewizyjnego dziennika z IRCH-ą w roli głównej (ale to już nieco później).
Łapię się ostatnio na tym że jak mówię o tym młodszym (studiuję zaocznie z ludźmi urodzonymi tak około 1989 roku) to jakbym opowiadał o czymś niemożliwym, nierealnym i z innej planety. :shock:
 

hitman1986  Dołączył: 17 Mar 2008
ja jestem z roku 1986 r. także mnie jeszcze nie było, ale piszcie dalej, bardzo interesująca się czyta.
 

kropas  Dołączył: 06 Lis 2011
Ja miałem rok jak wprowadzali stan wojenny więc nic nie pamiętam, ale niedawno znalazłem coś takiego w sieci:
http://www.youtube.com/watch?v=jPt74tmpjL0
Relacja z fabryki Maszyn Żniwnych w Płocku i ten brygadzista z załogą. Co za czasy.
 

romeoad  Dołączył: 02 Lis 2009
Doskonale pamiętam jak siedziałem z siostrą w mieszkaniu czekając na powrót rodziców z wizyty u rodziny po drugiej stronie Wisły. Z dużym przekonaniem mówiłem jej, że za moment wrócą, choć sam miałem wizje typu 'aresztowali ich, bo przecież to po godzinie policyjnej'.

Zapach gazu też pamiętam, tak jak zomowców w tych ocieplanych kurtkach. I tego że nic nie było w tv. Wówczas kwitło pożyczanie książek i komiksów - te ostatnie to był prawdziwy rarytas.
 
PaweleS  Dołączył: 06 Mar 2007
Też ten brak teleranka pamiętam.No i chyba piekna zima była.Tak mi się coś przypomina.
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
A ja miałem wtedy czwarte urodziny i nic nie pamiętam. Chyba nie mieliśmy w domu telewizora, więc braku teleranka nie odczułem.
 

ziemo  Dołączył: 28 Gru 2008
Z samego 13 grudnia niewiele pamiętam (rocznik '77) ale z późniejszych miesięcy już sporo. Ojca mi na 10 miesięcy ukradli więc do dziś pamiętam trasę Wrocław - Grodków gdzie go odwiedzaliśmy w "ośrodku odosobnienia". Katorżnicze to były wyprawy, często bez szans na powodzenie. Do tego kilka razy dziwni panowie kręcili się po domu grzebiąc w szufladach. Takie przebłyski pamiętam, nic wtedy z tego co się dzieje nie rozumiałem, ale ponoć fason trzymałem.
 
Pioter  Dołączył: 18 Cze 2007
Byłem dzieckiem ale troszkę pamiętam.
Oczywiście klasyka w stylu nie było teleranka, ale przede wszystkim spikerów w mundurach, mróz, żołnierzy na ulicach.

Najbardziej jednak pamiętam strach, jak niektórzy pamiętają stan wojenny został poprzedzony w telewizji kampania zastraszania społeczeństwa i ten strach się strasznie ludziom udzielił. Stąd jak mniemam tak gładko wszystko poszło.

Dla mnie stan wojenny to strach właśnie. Bałem się strasznie o matkę, pracowała na zmiany w fabryce butów Alka w Słupsku. Pamiętam, to oczekiwanie około 22-giej czy na scchodach rozlegnie się znajomy stukot obcasów. Byłem wtedy dzieckiem.

Pozdrawiam
Piotr
 

mmmaly  Dołączył: 03 Paź 2009
ja w pieluchy rąbałem w tym czasie :mrgreen: 79'
 
b-bar01  Dołączył: 09 Lip 2010
o braku teleranka, skotach, koksownikach i generale w ciemnych okularach w tv nie bedę pisał bo to znany temat, ale niedługo potem, pamietam jak sie skradałem o 4:30 po Nowym Świecie aby zająć kolejkę w sklepie foto, ponieważ dostałem cynk że mają być Zenity xp (12szt.), byłem trzeci :-)
na koniec taki wierszyk robiony na powielaczu:
Cytat
PRON cie zywi
PRON cie chroni
trzymaj PRON cie mocno w dłoni
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
Byłem wtedy jeszcze dzieckiem. Pamiętam, że akurat miałem grypę i leżałem w łóżku. Nudziłem sie, czekając na teleranek. A w telewizji był śnieg, śnieg, a potem pokazywane w kółko oświadczenie Spawacza. Wcześnie rano przybiegła do nas do mieszkania sąsiadka z dołu, cała zapłakana wołała do mamy: "pani kochana, wojna, wojna jest, co my zrobimy?". Tego samego dnia wieczorem, widziałem SKOT-a jadącego ulicą, i patrole żołnierzy w uszatkach, którzy legitymowali ludzi pod moim blokiem. I koksowniki na rogu ulic.

Kilka tygodni później odwiedzałem już starszego brata w Zabrzu-Zaborzu (obóz internowanych). Przemycałem mu tam kredki świecowe, którymi malowali ściany swoich cel. Pamiętam też wizyty smutnych panów, grzebiących nam po szafach i w tapczanach. I drugiego brata, który wracał wieczorem do domu, z rękami brudnymi od powielacza.

To były czasy. Niech młodsi zazdroszczą... :mrgreen:
 

plwk  Dołączył: 21 Kwi 2006
Benek napisał/a:
To były czasy. Niech młodsi zazdroszczą...

Czasem warto się zastanowić co się pisze.

Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach