radekone  Dołączył: 20 Maj 2009
jorge.martinez napisał/a:
Ogłoszenie pozwanych kończące sprawę w istocie jest bardzo ugodowe. Fotograf B nie oczekiwał satysfakcji finansowej. Mówi, ukradłeś mi pomysł, nie chwal nim, jak swoim. Usuń ze swoich marketingowych materiałów, a będziemy kwita.

I to jest najwazniejsze w calym tym sporze. Ciaganie kogos po sadach za to, ze produkuje i sprzedaje fotki z cudzym pomyslem nie ma sensu, zreszta to jest standard. Ale chwalenie sie nimi w materialach marketingowych to juz zwyczajny obciach.
 

izbkp  Dołączył: 15 Gru 2008
PiotrR, Nie nazwałbym wygrania procesu o odszkodowanie od producenta kuchenek mikrofalowych za brak ostrzeżenia na niej "nie wsadzać zwierząt" wzbogaceniem się bez szczególnego wysiłku ;P

Po za tym, u nas system prawny jest zupełnie różny niż anglosaski i prędzej dogonimy naszych sąsiadów zza Odry, którzy dzięki istniejącym tam (a u nas dopiero raczkującym) systemem ubezpieczenia prawnego mogą sobie pozwolić na częstsze niż my pozywanie w sprawach cywilnych ;)
 

PiotrR  Dołączył: 03 Maj 2006
izbkp, zależy, czy ktoś kochał swojego psiaka. Bo sam proces to już wygrywa za niego prawnik w zamian za odpowiedni procent zadośćuczynienia. To jego praca, on się wysila. ;-)
 
Soosa  Dołączył: 10 Kwi 2009
Cytat
I Twoim zdaniem w takich Stanach Zjednoczonych to właśnie Polacy wytaczają te procesy o grube pieniądze za to, że się poparzyli kawą w kawiarni albo że pies nie przeżył próby suszenia w mikrofalówce? Czy może jednak przeciętny człowiek niezależnie od narodowości nie miałby nic przeciwko wzbogaceniu się bez szczególnego wysiłku?

nie, ale szybko się uczymy i dostrzegamy nowe metody i źródła łatwych pieniędzy... Mówię to nie na podstawie ilości pozwów złożonych w Stanach, tylko rosnącej ilości tego typu spraw w Polsce w ostatnim czasie - tak, coraz bardziej naciągane sprawy o odszkodowania trafiają się w Polsce, tak, jesteśmy pod tym względem pojętnym narodem.
Cytat
sam proces to już wygrywa za niego prawnik w zamian za odpowiedni procent zadośćuczynienia. To jego praca, on się wysila

Dla tego tym łatwiej jest uzyskać procent od wygranej, im łatwiej są zarobione pieniądze (mówię o beneficjencie ostatecznym).
 
Yura  Dołączył: 03 Kwi 2010
Fafniak napisał/a:
Proponuję żebyś spojrzał w swoją stopkę

Dzięki za wskazówkę - podejrzewam, że efekt nie będzie taki, jaki byś się spodziewał, bo patrzę i nie widzę sprzeczności. Wręcz potwierdzenie. Ale o tym niżej.

Raven napisał/a:
Sęk w tym, że te samoloty i samochody są tak podobne, bo praw fizyki nie oszukasz, że nie wspomnę o ograniczeniach związanych z ich zastosowaniem (dodajmy też przepisy w przypadku F1).

Sęk w tym, że te samoloty są tak podobne, bo twórcy awiacji zrzynali od siebie pomysły, aż dymiło.
Mendelejew, Możajski, Clement Eole, Alberto Santos Dumont, Otto Lilienthal, Borys Delone, bracia Wright, Bilinkin, Sikorski, Roger Sommer, Kudaszew, Loui Bleriot, Artur Anatra zrzynali od siebie jak i i rozwiązania konstrukcyjne, tak i teorię i się nie gimzali, nie smarkali i nie płakali, że ktoś komuś ukradł pomysł, tylko siedzieli w swoich stodołach i dłubali swoje, a wyjazdy na pokazy lotnicze, czy wręcz zakupywanie egzemplarzy w celu tego co dziś nazwiemy "reverse engineering", było na porządku dziennym.

Poza tym ja nie poruszam problemu praw fizyki, tylko pytam o uzasadnienie takiego tworu jak "własność intelektualna".
Prawa fizyki są tutaj wtórnym problemem. A jeśli chciałbym być uszczypliwy, to bym mógł powiedzieć, że nie każdy samolot musi być górnopłatowcem z dwoma silnikami turbośmigłowymi - są inne samoloty, które też latają.
Tak samo będzie z samochodami, ze zdjęciami i ze wszystkim innym.

matb napisał/a:
Czy jakby ktoś napisała dajmy na to książkę, w której bohaterowie (a przynajmniej ich charakterystyki), świat przedstawiony, wątki fabularne, cała struktura narracji itd. byłby takie takie same jak w innej książce - choć byłyby napisane innymi słowami, z innymi nazwami własnymi i drobnymi szczegółami - to byłby to plagiat czy nie? Pewnie nie, bo w końcu inna kolejność literek by w tych pozycjach była

Trylogia Tolkiena to efekt zakładu z przyjacielem, kto napisze utwór najbardziej przypominający Biblię i jej wykładnie, bez używania słów o charakterze religijnym... jakby nie było - plagiat! I to zamierzony!

jorge.martinez napisał/a:
Nie powinni jednak chwalić się tymi zdjęciami, jako swoimi pomysłami.

Prawo autorskie, a "własność intelektualna" to dwie różne rzeczy, ale...

matb napisał/a:
Czy naprawdę takie dziwne jest, że fotografia oprócz formy niesie także treści? Symboliczne i interpretowalane? Że za obrazkiem kryje się jakiś przekaz? Na inkryminowanym zdjęciu choćby - to pole, sznur, kołdra itd. mają sens i nie są li tylko dziełem przypadku, ale wynikiem twórczego procesu Autora?


matb, jorge.martinez, Fafniak, to co dziś jest objęte prawem "własności intelektualnej" to inaczej idee, pomysły. Problem w tym, że idea nie może być własnością. Pojęcie własności jest związane z rzadkością, natomiast idea nie może być rzadkością.

Czy jakbyście wymyślili ołówek (załóżmy, że nie było do tej pory ołówka), to ja widząc, te drewienko z grafitem w środku automatycznie nie mogę w garażu wydłubać sobie czegoś podobnego, bo stwierdzicie, że Wy to pierwsi wymyśliliście i przez to nikt inny już tego nie może? Mogę. Jest jeden ołówek - wasz, i drugi - mój, one stanowią rzadkość - my je mamy, inny ludzie ich nie mają. Owszem wy go wymyśliliście, ale mój ołówek, jest moją własnością, tak samo, jak wasz ołówek jest waszą własnością.
Jeśli tak, to mogę ze swoim ołówkiem zrobić co mi się podoba - sprzedać, oddać, spalić, pokazać innym jak to się robi.
Rozumiem, że wg Was problem polega nie na tym, że zrobiłem to samo zdjęcie / ołówek, tylko, że jest sprzedałem. I pewnie byście chcieli, żeby mieć korzyść z tego, że sprzedaje je / go innym? Oczywiście w imię "własności intelektualnej"?
No niestety zaprzeczyliście "własności intelektualnej" w momencie kiedy pozwoliliście mi zrobić ten ołówek / zdjęcie, a pretensje o to, że zarabiam na swoim ołówku, na mojej rzadkości, nie na waszej, nie można oprzeć na niczym innym, że mój ołówek jakąś dziwną magią, nie jest moją własnością, tylko waszą... a jakbym go chciał spalić, to jeszcze bym musiał wam zapłacić! - czysta implikacja ze znaczenia słowa "własność".
To ja się pytam, co to za magia, która sprawia, że kiedy robię ołówek, w moim garażu, z mojego drewna, to jest moim ołówkiem, moją własnością, a kiedy chcę go sprzedać to staję się waszą?

radekone napisał/a:
Ciaganie kogos po sadach za to, ze produkuje i sprzedaje fotki z cudzym pomyslem nie ma sensu, zreszta to jest standard. Ale chwalenie sie nimi w materialach marketingowych to juz zwyczajny obciach.

Oczywiście, że obciach, ale też żaden powód, żeby z tej racji żądać od kogoś zadośćuczynienia.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
Kiedy kończy się inspiracja a zaczyna plagiat?

Jak udowodnić plagiat, czyli świadome skopiowanie, jeśli w ciągu minuty powstają setki tysięcy najróżniejszych zdjęć?

W mojej branży zawodowej (tworzenie oprogramowania) patenty sięgnęły absurdu i zaczynają wręcz hamować jej rozwój (dotyczy to szczególnie małych firm vs potentaci rynku).
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Yura napisał/a:
Czy jakbyście wymyślili ołówek
Przykładem z ołówkiem pokazujesz, że masz w poważaniu tradycję i system prawa patentowego. Na własny użytek możesz sobie je ignorować, ale niestety ono istnieje i musisz z tym żyć.
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
jorge.martinez, a istnieje w systemie prawa patentowego (lub tradycji tegoż prawa, o której ze swadą rozprawiasz) pojęcie "zdjęcia objętego patentem"? :-P

Bo przecież w całym tym wątku mówimy o zrobieniu zdjęciu, które naśladuje (świadomie lub nieświadomie) drugie istniejące już zdjęcie. Więc nie czepiajmy się słówek i świadomie przesadzonych porównań czy zamierzonych, niedokładnych analogii. Nie mówimy o wynalazku długopisa, żarówki, motolotni i kwestii (nie)posiadania patentów na te wynalazki. Mówimy o zdjęciu.

Mam kilka pytań.
1. Czy jeśli inspirowany pewnym zdjęciem trzasnę teraz fotę, która przedstawia człowieka przechodzącego przez uliczną zebrę, który to człek niesie w ręku torbę na której jest nadruk zebry (zwierzęcia), mogę sobie tę fotę wrzucić na swoją stronę internetową?
2. Czy mogę zrobić z tejże fotki pocztówkę i rozdawać znajomym?
3. Czy mogę oprawić odbitkę tego zdjęcia i sprzedać na allegro?

Ależ mogę (1), mogę (2), mogę (3).
Bo to ja zrobiłem to zdjęcie, swoim aparatem. Ja postarałem się o gościa z reklamówką, ja kazałem mu przechodzić przez zebrę. Ja obrobiłem RAW, na swoim komputerze, z legalnym Photoshopem. Co prawda będę cieciem, jeśli nie zaznaczę (znajomym, kupcowi), że inspirowała mnie fota karmazyniello, ale wszystko to co napisałem, mogę zrobić.

I pozostawać to będzie w zgodzie z naszym systemem prawnym i ze zdrowym rozsądkiem. Tak - również ze zdrowym rozsądkiem. Bo chyba nie sądzisz, że od czasu genialnego zdjęcia karmazyniello nie wolno już fotografować ludzi niosących jakiekolwiek reklamówki na pasach? Że ujęcie pt. "Człowiek na pasach z reklamówką w dłoni" to już po wsze czasy copyright by karmazyniello?

I na koniec - co począć, jeśli popełniłem rzeczoną fotę, choć nigdy wcześniej nie widziałem foty karmazyniello? Przecież mogę równolegle i niezależni od niego wpaść na taki sam pomysł. To jest możliwe i wcale nie takie nierealne.
 

jorge.martinez  Dołączył: 16 Maj 2007
Benek napisał/a:
a istnieje w systemie prawa patentowego (lub tradycji tegoż prawa, o której ze swadą rozprawiasz) pojęcie "zdjęcia objętego patentem"? :-P
Nie, dlatego analogia zdjęcia do przedmiotu czy technologii jest nietrafna, ze wszystkimi tego konsekwencjami.
 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
http://www.fotopolis.pl/i...nana-za-plagiat

była jeszcze głośna w światku śląskich fotoreporterów sprawa:
http://www.klubfotografii...tualnosci/1/312
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
Benek, jeśli ktoś weźmie Twój opublikowany artykuł i go przepisze po całości, ale własnymi słowami. Z tezą, argumentacją, strukturą narracji, źródłami i generalnie - całym pomysłem w nim zawartym oraz opublikuje gdzie indziej przedstawiając jako swój: to co? Przecież potencjalnie mógł Twojego tekstu nie czytać, nieprawdaż? Tylko wpadł na taki sam pomysł, połączył te same idee, inspiracje, źródła itp. w identyczny do Twojego koncept. Będziesz się cieszył, czy jakby nie bardzo?
I nie mówimy tu o przypadku, gdy ktoś odwoła się do Twojego tekstu jako punktu odniesienia, Twoje idee przetworzy, rozwinie, skrytykuje lub zacytuje z podaniem źródła. Po prostu "zerżnie" bezczelnie po całości i będzie się chwalił, iż to jego.
Spodoba Ci się takie postawienie sprawy?
 

lysy_brunet  Dołączył: 08 Paź 2011
Nie jestem prawnikiem ale jeżeli wykonanie reprodukcji obrazu (nawet jeśli nie zawiera informacji o oryginale ale jest sygnowane podpisem wykonawcy reprodukcji a nie autora obrazu) nie jest naruszeniem prawa, to jakim cudem zdjęcie kopiujące pomysł na nie, a nie zabór i przywłaszczenie wykonanego przez kogoś zdjęcia jest naruszeniem prawa? W kategoriach etycznych można to rozpatrywać ale prawnych? Czy gdyby autor "kopiowanego" zdjęcia zamieścił informację, że inspirowało go zdjęcie wykonane przez ..., to byłoby OK i prawa autorskie nie byłyby naruszone? Przecież to niczego nie zmienia. Dlaczego można wykonać wierną kopię dzieła wybitnego malarza (nawet muzea czy galerie zlecają wykonanie takich wiernych kopii) i nie jest to naruszeniem prawa dopóki nie chce się go sprzedać jako dzieło mistrza (autora oryginału)? Bo wartość ma nie samo dzieło w sensie obrazu, które przedstawia, nawet technika czy ślady pędzla i użyte materiały a to czyją ręką było wykonane ... dotyk mistrza i jego geniuszu są wartością tego dzieła a nie powtórzenie. Gdyby artysta opatentował obraz, sposób jego wykonania, użyte materiały itd. to każda wierna kopia wymagałaby zakupienia licencji autora, w innym przypadku nawet doskonała kopia jest naśladownictwem i dla konesera nie przedstawia wartości. Przywłaszczenie cudzego dzieła jest plagiatem, kopiowanie czegoś co jest chronione prawem autorskim czy patentem (zakres ochrony określa prawo lub warunki patentu) jest kradzieżą, ale wykonanie czegoś z inspiracji kogoś chyba jest dozwolone. Pomijam już fakt, że często można skopiować czyjś pomysł nawet o tym nie wiedząc i nie mając pojęcia, że ktoś wpadł na to wcześniej. Chyba trochę zagmatwałem swoją wypowiedź :-D
P.S. Co do dzieł naukowych ... większość publikacji to kopiowanie wcześniejszych teorii, tyle, że częściej liczy się ilość publikacji to autorzy czerpią z siebie wzajemnie pełnymi garściami. Nowych odkryć w pewnych dziedzinach nie było od dawna a publikuje się ciągle nowe pozycje. Tezy podobne, wnioski podobne, słownictwo różne i trochę cytatów z innych autorów ale raczej żeby na "oczytanego" autor wyszedł ;-)

 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
matb napisał/a:
Benek, jeśli ktoś weźmie Twój opublikowany artykuł i go przepisze po całości, ale własnymi słowami. Z tezą, argumentacją, strukturą narracji, źródłami i generalnie


mam wrażenie, że tekst (rozprawa naukowa, powieść, itd.) podobnie jak utwór muzyczny jest tworem znacznie bardziej skomplikowanym niż zdjęcie, jest tu znacznie więcej cech (t o co wymieniłeś: teza, argumentacja itd.) na podstawie których można stwierdzić, że to plagiat

powyżej dałem linki do 2 przykładów, co do pierwszego, osobiście mam wątpliwości, co do drugiego, mam ich mniej, ponieważ tam skopiowany został nie tylko pomysł na fotoreportaż, ale wręcz cała narracja (Prugar na swojej stronie bodajże porównywał podobieństwo poszczególnych zdjęć, w liczącycym kilkanaście zdjęć reportażu)

na koniec taka uwaga, nie chce być tu w żaden sposób brany za obrońce akurat przypadku tego zdjęcia ślubnego, bardziej interesuje mnie aspekt w jaki sposób uchronić się przed zarzutem plagiatu

[ Dodano: 2011-11-15, 20:33 ]
a propos oryginalności pomysłu, na forum optycznych jest również dyskusja na ten temat i pokazany poniższy obrazek:


[Viktor & Rolf’s autumn/winter 2005 show]
 

andybond  Dołączył: 13 Lip 2009
Pora chyba zakopać aparat głęboko pod ziemią :-/ Strach cokolwiek sfotografować a tym bardziej opublikować w sieci,bo zaraz się znajdzie pomysłodawca,którego skopiowałem :oops:
Powtórzę to co napisałem w jednym z pierwszych postów-egoizm.zapatrzenie w siebie,pycha i pazerność prowadzą ten świat na skraj niestety. Ludzie zamiast żyć szczęśliwie i bez stresu,ciągają się po sądach generalnie tylko po to żeby udowodnić że są lepsiejsi i pierwsiejsi. Może nawet najpierwsiejsi. A w tle śmierdzi kasą na odległość :-(

Problemem w wyścigu szczurów jest to, że nawet jeżeli wygrasz, to ciągle jesteś szczurem. — Lily Tomlin
 

matb  Dołączył: 02 Lis 2006
alekw napisał/a:

mam wrażenie, że tekst (rozprawa naukowa, powieść, itd.) podobnie jak utwór muzyczny jest tworem znacznie bardziej skomplikowanym niż zdjęcie,

No właśnie nie! Zdjęcie należy traktować jako dzieło, które ma treść, niesie przekaz, ma swoją narrację i "fabułę". Zestawienie zawartych w kadrze elementów tworzy całość, która jest interpretowalna w kategoriach symbolicznych, czy szerzej - kulturowych. I to czyni je charakterystycznym, unikalnym, rozpoznawalnym itd. Oczywiście, jest cała masa motywów i tematów, które są na tyle powszechne, że trudno mówić o unikalności. W tym sensie fotografia np. kropli wody czy rozkrojonej pomarańczy albo sztampowe ujęcie jakiegoś budynku nie może być przedmiotem plagiatu. Ale już, dajmy na to czerwone usta w chmurach unoszące się nad lasem i budynkami (Man Ray, Lips) - jak najbardziej. I w przypadku omawianego zdjęcia, w którym mamy symboliczne zestawienie młodej pary, pustego pola, sznurka i kołdry - również. Trzeba tylko "przeczytać" to zdjęcie, zastanowić się, co ono wyraża, o czym mówi. Zdaje się, że zasadniczym problemem jest właśnie powszechne podejście do fotografii jak do dzieła artystycznego, a nie jak do "fotki" lub "obrazka". No ale niestety, poziom "wyrobienia kulturalnego" dziś w społeczeństwie mamy taki, jaki mamy :-(

 
daśko  Dołączył: 15 Mar 2010
andybond napisał/a:
w tle śmierdzi kasą na odległość

andybond kiedyś mówili "pecunia non olet", czyżby to się zmieniło :?:

[ Dodano: 2011-11-15, 20:51 ]
jorge.martinez, tak wiem , że ten post nie wnosi nic nowego do tematu. Wiem również, że "z dwojga złego..." zabrałem głos poza pierwszymi krokami bez Twojej zgody.
Nie mam również nic przeciwko temu, abyś puścił ten post w kosmos/kosz.
Serdecznie pozdrawiam. ;-)

 

alekw  Dołączył: 27 Wrz 2007
matb napisał/a:

No właśnie nie! Zdjęcie należy traktować jako dzieło, które ma treść, niesie przekaz, ma swoją narrację i "fabułę".


ok przyjmuje to co napisałeś i moze inaczej :-) wydaje mi się, że daleko trudniej to udowodnić w przypadku zdjęcia niż tekstu :-) i cynicznie napiszę, że w takich sytuacjach zwykle wygrywa strona, która ma lepszych (droższych) prawników :-D
 

Fafniak  Dołączył: 19 Kwi 2006
Benek napisał/a:
Miliony zdjęć przeciętych pomarańczy wrzucanych do pojemnika z wodą, pola tulipanów na pierwszym planie z holenderskim wiatrakiem w tle, odbicia budynków w szklanych elewacjach pobliskich drapaczy chmur. Takich zdjęć są miliony. Któreś było pierwsze.

Acha ..... czyli dla Ciebie fotografia gdzie kreacja jest czymś więcej niz zarejestrowaniem aktualnego obrazka jest takim samym poziomem jak pstryki o których piszesz - no to gratuluje
 

Toni  Dołączył: 08 Paź 2010
andybond napisał/a:
Jeszcze niedawno na naszym forum były delikatne ch*** z wysuwanej ponad korpus lampy w Q. Jakby nie było, jest w tym jakaś nowa idea,a tu proszę plagiat
Obrazek
Obrazek


To nie plagiat !!! W pentaxie mamy "podnośnik" a w Nikonie "peryskop" :)
 

Benek  Dołączył: 18 Wrz 2008
Fafniak napisał/a:
Acha ..... czyli dla Ciebie fotografia gdzie kreacja jest czymś więcej niz zarejestrowaniem aktualnego obrazka jest takim samym poziomem jak pstryki o których piszesz - no to gratuluje


Nie będę silił się na złośliwości, tak jak ty fafniaku. Nie chce mi się też kombinować, jak by ci się tu odszczeknąć za ten twój protekcjonalny ton i pseudogratulacje. Idę spać, niespecjalnie też mi zależy, żeby cię do czegokolwiek przekonać... :-D

Chcę napisać na koniec tylko tyle, że fakt, iż jakiś obraz został skopiowany setki razy, nie pomniejsza wartości pierwowzoru. Ani wysiłków kreacyjnych twórcy oryginału. Dlatego nie widzę powodu, dla którego miałbym uznać, że każde zdjęcie łąki tulipanów na tle majaczących w tle wiatraków z zasady musi być pstrykiem, zwyczajną rejestracją tego co po drugiej stronie ulicy. Czymś z definicji mniej kreacjonistyczne od fotografii dwojga ludzi zakutanych w pościel i stojących na środku pola. Fakt, że za parę lat zdjęcie tej pary doczeka się setki kopii (np. zamiast pola - trawnik, zamiast pościeli - karimata i śpiwory), nie pomniejszy przecież wartości pomysłu pierwowzoru.

Co do samej kreacji - moim zdaniem istnieją zdjęcia słojów drzewa, liści płynących w strumieniu, kamieni leżących na piasku, których autorzy wykazali się tysiąckrotnie większą wyobraźnią i kreacją twórczą aniżeli ktoś, kto kazał dwojgu młodym ludziom stać na bosaka na środku pola, oplątawszy ich wcześniej pościelą i sznurkami. No ale rozumiem, że każdy może inaczej interpretuje pojęcie "kreacji".

Oddalam się. Owocnej dyskusji nie życzę, bo takie życzenia można by w tym topicu odebrać wyłącznie jako ironiczne. Dlatego życzę miłej dyskusji.

Z mojej strony EOT. ;-)


Wyświetl posty z ostatnich:
Skocz do:
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach